Artykuły

Musical o lotniku

Pod koniec marca Opera i Operetka w Bydgoszczy zaproponowała publiczności nową premierę. Po nieudanej komedii muzycznej "Opiekun mojej żony" i wystawionej w miarę zadowalająco operze Verdiego "Trubadur", bydgoski teatr muzyczny sięgnął po kolejną formę teatru rozrywki, po musical, bo tak nazwany został "Skrzydlaty kochanek" Stanisława Renza, według libretta Jana Majdrowicza i autora tekstów piosenek Kazimierza Winklera.

Ta współczesna forma widowiska muzycznego, biorąca nazwę i rodowód z amerykańskiej komedii muzycznej, preferuje głównie muzykę jazzowo-rozrywkową, taniec i piosenkę. Za najbardziej znanych kompozytorów tej formy uważa się m. in. R. Rogersa, Gershwina, C. Pottera. Wiele współczesnych widowisk muzycznych pisanych dla polskiego teatru rozrywki też zwie się popularnie musicalami, chociaż często odbiegają one od swego amerykańskiego pierwowzoru. Musical Stanisława Renza "Skrzydlaty kochanek" pod względem muzycznym nawiązuje do tradycyjnej muzyki rozrywkowo-tanecznej. Orkiestra spełniająca rolę big-bandu (band - orkiestra rozrywkowa z przewagą instrumentów dętych) towarzyszy baletowi w zbiorczych scenach taneczno-estradowych, a także akompaniuje do melodii piosenek. Te ostatnie dobrze wpadają w ucho, są proste i nie pozbawione inwencji melodycznej. W dobrej oprawie aranżacyjnej i z niebanalnymi tekstami zaliczyć je trzeba do dodatnich elementów widowiska. Ale i właściwie jedynych.

Rzecz o "Skrzydlatym kochanku" to historia o polskim lotniku, walczącym w latach czterdziestych w angielskim lotnictwie, i o jego perypetiach sercowych z angielskimi dziewczętami. As lotnictwa angielskiego ("niebezpieczny w powietrzu i w salonie" jak zwą go brytyjscy przyjaciele), kapitan - pilot Jan Mika, jest bohaterem dwu i półgodzinnego widowiska, w którym, jak wynika z przebiegu akcji, podczas dwudniowego urlopu, między kolejną walką powietrzną z niemieckimi Messerschmitami, jest uwodzony przez grono dziewcząt różnego wieku i różnego pochodzenia. Romanse kończą się zaręczynami z angielską "lordówką", z którą kapitan Mika wraca po wojnie do kraju. Temat banalny, jeśli zapomnieć o czasie, w jaki wprowadza akcja. Nie wiem, czy historia bohaterstwa naszych lotników jeszcze świeża w pamięci, jest najszczęśliwszym tematem właśnie musicalowego widowiska i o takiej jak w "Skrzydlatym kochanku" kanwie treściowej. Wątpię więc, czy to, co chcemy pamiętać z tamtych dni, z teatrum wojny, można znaleźć w musicalu Stanisława Renza.

Dyskusyjne wydawać się mogą także same pomysły inscenizacyjne. Razi niewybredny miejscami dowcip. Ale rozważania co do samej wartości literackiej scenariusza utworu w momencie, gdy został on zrealizowany z muzyką na kilkuset spektaklach w różnych miastach, jak głosi omówienie do programu, wydają się być przysłowiową musztardą po obiedzie.

Trzeba wrócić więc do wykonawstwa, czyli zespołu realizatorów musicalu, którzy podjęli się zawodowego trudu wystawienia go na deskach scenicznych bydgoskiego teatru Opery i Operetki. W programie drukowanym musicalu napisano, iż reżyseria przedstawienia spoczęła w rękach Henryka Drygalskiego. Zarówno na jednym, jak i na drugim przedstawieniu (26 i 31 marca), który obejrzałam, niewiele dało się zauważyć pracy reżyserskiej. Widoczne natomiast były wysiłki i starania samych solistów nad sposobem aktorskiego ustawienia postaci. Zespół naszych wokalistów nie jest odosobniony wśród wielu innych teatrów muzycznych w kraju jeśli idzie o radzenie sobie z rzemiosłem scenicznym: utalentowanym muzycznie i wokalnie śpiewakom potrzebna jest na co dzień stała opieka reżyserska. Niestety, nie ma jej u nas od dawna.

W "Skrzydlatym kochanku" korzystnie wypadł Jerzy Sobczyński w roli sierżanta Antoniego Kozaka, dosyć wyraziście odtwarzający warszawskiego Antka - cwaniaka, sympatycznego mechanika samolotu. Mógł podobać się również Piotr Trell, tytułowy bohater, kapitan Mika, który w mundurze lotnika nie tylko wygląda przystojnie, ale i wyraźnym słowem, swobodnie biegnącym fe sceny i dobrą dykcją wyróżnia się w zespole wykonawców. Podobała mi się również Barbara Nitecka (ładnie mówiąca i śpiewająca piosenki) w roli lordówny. Obronną ręką w sumie wypadł balet (z wyjątkiem nierównych gestów) który dużo tańczy podczas 3-aktowego przedstawienia. (Choreografia K. Milczyńskiego). Jest to dla tego zespołu także na pewno przydatna próba sprawdzenia się w innej, bardziej nowoczesnej formie tańca.

Zdecydowanie niekorzystnie zaprezentował się natomiast chór Opery i Operetki (szczególnie w miejscach widowiskowych) w śpiewie, tańcu i ruchu estradowym; czuł się wyraźnie skrępowany, nieporadny na scenie, nie mówiąc o tym, iż zupełnie nie brzmiał w scenach zbiorowych, rozproszony po scenie, śpiewał "bez słów" (dykcji.1).

Całemu widowisku (szczególnie to widoczne w akcie pierwszym) brak tempa, żywotności, mimo iż muzyka pulsuje tanecznymi rytmami. Zdarzały się miejsca "rozchodzenia" się chóru i orkiestry. Dopiero finał "Polska uśmiechem wita" robi lepsze wrażenie.

Całość przedstawienia prowadził za pulpitem dyrygent kim Stanisław Renz. Autorem dekoracji jest Janusz Tartyłło, a projekty kostiumów (niektóre ładne) dała Zuzanna Piątkowska. W pozostałych rolach solistycznych wystąpili w obu obiadach: Z. Paluchowska, K. Malewicka, Cz. Parysek, H. Kobusińska, W. Wolańska, A. Giemski, L. Korsak, A. Kowalska, J. Kramska, B. Pabłasz, B. Paprocka, A. Gramziński, T. Czarnecka, J. Kuczma, E. Wodzyński, P. Leoniec, S. Iżelb, K. Błaszczak, F. Kotowski, K. Harmaciński, J. Frankowski.

O mankamentach realizacyjno-wykonawczych przedstawień bydgoskiej Opery i Operetki pisze się i mówi od dawna przy okazji kolejnych premier. Przeszłość artystyczna, jak i teraźniejszość tego teatru wskazuje na to, iż zespół artystyczny posiada w gronie solistów kilka dobrych i ciekawych wokalnie głosów. Ale prawdą jest również, iż zespoły artystyczne Opery i Operetki (orkiestra, balet, chór) wymagają stałej wymiany i uzupełnienia kadr. Od lat na premierowych przedstawieniach teatru muzycznego w Bydgoszczy odczuwa się brak rzetelnej pracy reżyserskiej, aktorskiej, muzycznej, pracy na miarę współczesnego teatru muzycznego i wymogów współczesnego widza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji