Biedny William
Są tacy, co mają za złe Teatrowi TV, gdy wystawia Zapolską; ja - nie. Wolę dobrze zagraną Zapolską, niźli kiepskiego Szekspira. Sęk przecież w tym, że kierownictwo Teatru TV jest odmiennego niż ja zdania. Już po prezentacji "Hamleta" miałem okazję powiedzieć kilka słów o niebezpieczeństwie, jakie kryje w sobie zderzenie szekspirowskiej wieloznaczności z telewizyjnym jednym wymiarem. Bo jeśli godzimy się (a ja byłbym skłonny się nawet zgodzić!), że sens społeczny telewizyjnych poczynań mnoży się właśnie poprzez ów dzielnik 12 milionów odbiorników, to zgódźmy się jednak również, że artystyczny sens zabaw z Szekspirem zatraca się poprzez robienie z poezji komiksu. I godząc się dalej z jakimś JAS, który w reklamowej notce na łamach "Ekranu" zapewnia mnie, iż reżyser telewizyjnej premiery "Wszystko dobre, co się dobrze kończy" czyli Edward Dziewoński jest "mistrzem sprawnego plecenia intrygi, uczytelniania nawet najbardziej zawiłych wątków", zgódźmy się i na to, że ów zasłużony komplement odnosi się raczej do prac mistrza Edwarda nad Hennequinem czy Mniszkówną.
A iżby już zostać w kręgu pojęć JAS-a, piszącego, że w tej sztuce Szekspira "trwa rozprawa o miłości, o tym, co jej przeszkadza i pomaga", musimy stwierdzić, że choć reżyser nie zawiódł swym rozchichotanym dziełem własnego kronikarza, to jednak kronikarz zbytnio zawierzył reżyserowi przy streszczaniu sztuki. Ci spośród telewidzów, którym dane było oglądać posępny a ironiczny spektakl "Wszystko dobrze..." reżyserowany przez Konrada Swinarskiego w Krakowie, mogliby nieledwie pomyśleć, że idzie tu o dwa odrębne utwory. Żeby zaś nikt mnie ni Swinarskiego nie posądził o grzeszny katastrofizm, powołam się tu na zdania, które poprzedzają tekst tej dramy Szekspira w sędziwym wydaniu anczycowskim: "Szczęśliwe zakończenie tu wymuszone, główne motywy dla dzisiejszego widza niezmiernie przykre, a traktowanie nawet komicznych elementów pełne goryczy". Niewiele miał z tym wszystkim wspólnego spektakl Dziewońskiego. Biedny Szekspir! A u Zapolskiej są takie piękne role...
