Cieszę się życiem
Nie chciał być aktorem, ale los sprawił, że kontynuuje rodzinną tradycję. Od kilku lat związany jest z Teatrem Narodowym w Warszawie - z JERZYM ŁAPIŃSKIM rozmawia Bogdan Kuncewcz.
"- Jak to się słało, ze został Pan aktorem?
- Mój dziadek, Stanisław Łapiński, był wybitnym aktorem. Matka również była aktorką, aczkolwiek niezbyt dobrą... Dorastałem za kulisami teatru, a potem kontynuowałem tradycję rodzinną.
- Koniecznie chciał Pan zostać aktorem?
- Nie, bo miałem szereg innych planów.
- Jakich?
- Chciałem studiować polonistykę, ale przerażały mnie gramatyka i ortografia. Później chciałem zostać psychiatrą. Myślałem też o socjologii, bo zawsze interesowali mnie ludzie. Chciałem być z nimi i dla nich pracować.
- Pamięta Pan
- Był to Szatan z siódmej klasy. Skończyłem właśnie pierwszą klasę szkoły teatralnej i miałem bujną czuprynę.
- I kochał się Pan w Poli Raksie?
- Bardzo ją lubiłem, ale kochałem się w innych dziewczynach.
- Lubi Pan zwierzęta?
- Bardzo. Zwłaszcza psy.
- Podobno zwierzęta stabilizują tycie ludzi chaotycznych, żyjących w biegu. Czy Pan też potrzebuje takiej stabilizacji?
- Czy potrzebuję? Ja je po prostu kocham. Ale to prawda, że rzadko kto jest tak uporządkowany, jak zwierzę, które kieruje się instynktem. A jeżeli jest, to na ogół staje się szalenie nudny. Przebywanie z takim człowiekiem to dla mnie katorga. Nie lubię osób uporządkowanych.
- Pan jest wewnętrznie uporządkowany, bo rzadko się Pan denerwuje.
- Bardzo rzadko się denerwuję. W ogóle trudno wyprowadzić mnie z równowagi.
- Do tego przyczynił się chyba w jakiejś części sportowy tryb życia?
- Uprawiałem szermierkę, zapasy, lekkoatletykę i grałem w siatkówkę. Nie boksowałem i nie grałem w piłkę nożną. Gdy dochodziło do takiej sytuacji, że zbliżały się jakieś zawody, zawsze wycofywałem się. Nigdy nie pociągała mnie rywalizacja. Po prostu zależało mi tylko na uprawianiu sportu.
- W jaki sposób zachował Pan pogodne usposobienie?
- Cieszę się życiem i ciepło spoglądam na ludzi. Poza tym nie dałem się ubezwłasnowolnić zawodowi.
- Nigdy się Pan nie zawiódł na ludziach?
- Tego nie mogę powiedzieć, ale chociaż jestem zodiakalnym Skorpionem, to nie pamiętam wszystkich krzywd czy nieuczciwości z ich strony. Może nie kocham wszystkich, ale na pewno ich szanuję.
- Podobno czasem ma Pan problemy z wchodzeniem w rolę.
- Miałem problemy z zagraniem mordercy w filmie Zmowa. W żaden sposób nie
mogłem utożsamić się z nim. Nie rozumiałem go i dlatego musiałem pracować w skupieniu, by dać mu ludzkie cechy.
CIEKAWOSTKI
- To, jak wyglądam, naprawdę nigdy nie spędzało mi snu z powiek. Nigdy nie przejmowałem się. że jestem niski, gruby i łysy. Jestem, jaki jestem - mówi Jerzy Łapiński".
Na zdjęciu Jerzy Łapiński w spektaklu "Żaby" w Teatrze Narodowym.