Artykuły

Zbrodnie Medei i chichot Stefci Ćwiek

"Monolog" Anny Planety, "Artaud i jego podróże" Teatru Subito, (Meksyk), "Stefcia Ćwiek w szponach życia" Teatru Polonia w Warszawie na XI Międzynarodowym Festiwalu Konfrontacje Teatralne w Lublinie. Pisze Grzegorz Józefczuk w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Dawka różnorodności teatralnej, jaką serwują Konfrontacje Teatralne, układa się w rozmaite wzory. Obok teatru głębi i ciemnych stron egzystencji, oglądamy teatr lekki i chichotliwy

Kręci się ruletka teatralnej różnorodności. Spektakl "Eros i Thanatos" tancerza butoh Daisuke Yoshimoto, który ciało zmienia w język obrazów, emocji i mrocznych mitów (pisaliśmy o nim wczoraj), znalazł biegunowe, przejmujące dopełnienie w "Monologu" teatru Anna Planeta. Pod tym kryptonimem kryje się projekt Daniela Birda i Elżbiety Rojek, która jest wykonawcą spektaklu. Aktorka, związana niegdyś z Orkiestrą św. Mikołaja, a potem z Ośrodkiem Praktyk Teatralnych Gardzienice.

Mimo że jest poza penetrującymi źródłową kulturę starożytności Gardzienicami, szuka własnej ścieżki kontynuacji, ale i pewnego zaprzeczenia tego, co z teatru Włodzimierza Staniewskiego wyniosła. "Monolog" to w warstwie słownej dosłownie niewielki, kilkudziesięciolinijkowy monolog z "Medei" Eurypidesa. Mityczna Medea wybornie nadaje się do przedstawienia krańcowej skali emocji, od szaleństwa po apatię, potrafi unieść krzyk przechodzący w lament i śmiech, bo to przecież czarodziejka, która z miłości do Jazona dokonuje wielkich zbrodni. Elżbieta Rojek ze starożytnego archetypu i starożytnego tekstu wyciska tę skalę emocji i zachowań. Jej aktorstwo jest silne, fizyczne, kiedy patrzy na publiczność - przerażające. Fizyczność tej gry współtworzy także dźwięk, język grecki ze swym specyficznym brzmieniem, jak i wystukiwany rytm, czy szloch i płacz. Aktorka gra na scenie wypełnionej pięćdziesięcioma... bąkami, ich melodia również buduje napięcia, dramaturgię i melodykę spektaklu. Leżą one na scenie i grają jak mgliste, acz dojmujące wspomnienie niewinności, do jakiej nie ma powrotu. Zobaczyliśmy zatem

dwa sposoby psychofizycznego wcielenia się w świat, którego nie ma w telewizji i na ulicy.

Teatr Subito z Meksyku w spektaklu "Artaud i jego podróż do Meksyku" posłużył się środkami z zupełnie innej teatralnej bajki. Historię Antonina Artauda, twórcy teatru okrucieństwa i surrealizmu, teatru totalnego szukającego swych korzeni w dawnej, mitycznej jedności człowieka i świata, Subito opowiedział przewrotnie - konwencją z pozoru lekką, niemal groteskowo i kabaretowo, co rzeczywiście w zestawieniu z tematem zakrawało na surrealizm. Uroczy i wciągający, znakomicie grany spektakl. Można go czytać też jako rozmowę w teatrze o teatrze.

Inną lekkość zaoferował Teatr Polonia, który do Lublina przywiózł "Stefcię Ćwiek w szponach życia" [na zdjęciu], debiutancki spektakl prywatnego teatru Krystyny Jandy. Bo lekki jest świat gospodyń domowych i panienek zaczytujących się w żurnalach, które chciałyby, a boją się. Takoż i sztuka ta jest lekką, co było słychać na sali: publiczność chichotała, a nawet raz (wydarzenie!) nagrodziła aktorów brawami. Mianowicie po takim monologu: - Chyba cię teraz wyrucham .Nie trzeba, dziękuję...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji