Artykuły

Jelenia Góra. Nie ma już biletów na Spotkania Teatralne

Z dyrektor Małgorzatą Bogajewską o Jeleniogórskich Spotkaniach Teatralnych rozmawia Krzysztof Kucharski.

Poproszę dwa bilety na "miasto manię".

- Spóźnił się pan o dwa tygodnie, może pan liczyć tylko na to, że ktoś nie wykupi rezerwacji albo zwróci do kasy bilety wcześniej kupione. Jednak na liście rezerwowej czeka już ponad sto osób. Szanse ma pan więc minimalne.

Tylko "miasto mania" jest tak oblegana?

- Sprzedaliśmy już wszystkie bilety. Najszybciej znikały te na wspomniany recital Marii Peszek oraz na "Lwa na ulicy" Teatru im. Jaracza z Łodzi, "Cholonka" katowickiego Teatru Korez, "Wujaszka Wanię" z Teatru Nowego z Poznania czy "Miasta kobiet" lubianego bardzo w Jeleniej Górze Polskiego Teatru Tańca z Poznania. W sumie do wyboru na spotkaniach było jedenaście przedstawień. Nasi teatromani sięgający pamięcią trochę głębiej twierdzą, że takie zainteresowanie spotkaniami było w czasach, gdy teatrem kierowała pani Alina Obidniak.

Jeleniogórscy teatromani odbywają też w ramach spotkań wyprawy do innych miast, czy to nie dziwaczne?

- W ubiegłym roku byliśmy w Legnicy na spektaklu "Made in Poland", który nasi widzowie uznali za najciekawszy, a w tym roku cztery autokary dowiozą widzów do Wrocławskiego Teatru Współczesnego na "Nakręconą pomarańczę". Te bilety z przejazdem też znikły szybko. Tak się dzieje na wielu festiwalach i nie widzę w tym nic dziwnego. Widzowie traktują to nawet jako pewien rodzaj atrakcji. Jest to możliwe, gdy siedziba teatru nie jest zbyt odległa.

Rozwiązała Pani zagadkę, co sprowokowało ten atak na teatralną kasę?

- Festiwale zawsze cieszą się dużym zainteresowaniem. Nieskromnie mogłabym powiedzieć, że udało nam się ułożyć interesujący program, ale tak sobie zakłada każdy dyrektor festiwalu. Puste kasy są zasługą wyrobienia naszej publiczności, która przez lata niejedno wybitne dzieło teatralne oglądała. Nie chodzi tylko na nazwiska i w obsadach nie szuka aktorów grających w serialach. Nasze życie teatralne tak się ostatnio układa, że większość najciekawszych zdarzeń dzieje się poza stolicą.

Gwiazdy takim festiwalom dodają jednak pikanterii.

- Ależ do nas przyjeżdża wiele teatralnych gwiazd, poczynając od Marii Peszek i Matyldy Paszczenko, którą zobaczymy w dwóch spektaklach: łódzkim "Lwie na ulicy" [na zdjęciu] i warszawskim "Absyncie", widzowie będą mogli podziwiać też Zdzisława Wardejna, Witolda Dębickiego, Aleksandra Machalicę, Bogusława Kierca, Eryka Lubosa czy Mariusza Drężka i to nie wszystkie znaczące w teatrze nazwiska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji