Artykuły

Katowice. Po debacie "Jak pamiętać Kazimierza Kutza?"

Osoby, które znały i ceniły Kazimierza Kutza, debatowały w poniedziałek nad tym, jak go upamiętnić. Padały różne propozycje: ufundować nagrodę jego imienia, wydać wszystkie filmy na DVD, stworzyć coś w rodzaju wirtualnego muzeum - pisze Anna Malinowska w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Osoby, które znały i ceniły Kazimierza Kutza, debatowały w poniedziałek nad tym, jak go upamiętnić. Padały różne propozycje: ufundować nagrodę jego imienia, wydać wszystkie filmy na DVD, stworzyć coś w rodzaju wirtualnego muzeum.


Datę debaty wybrano nieprzypadkowo - w poniedziałek przypadała druga rocznica pogrzebu Kutza.

W ostatnim czasie wiele osób się oburzało, że dotąd zrobiono niewiele, by podkreślić wielkie znaczenie zmarłego artysty.

Emocje wzrosły, gdy w połowie 2020 roku Muzeum Śląskie odmówiło zorganizowania wystawy o Kutzu. Przyjaciele i wielbiciele talentu artysty skrzyknęli się, by obmyślić sposób na jego uhonorowanie.

Poniedziałkową debatę koordynowały Stowarzyszenie Otwarty Śląsk we współpracy ze Śląskim Towarzystwem Filmowym.


Wypowiadali się m.in. Piotr Fuglewicz, który w 1976 r. zorganizował pierwszy pełny przegląd filmów Kutza w Katowicach w 1976 roku, prof. Andrzej Gwóźdź, filmoznawca, Leszek Jodliński, były dyrektor muzeów: Śląskiego i Górnośląskiego, a także Aleksandra Klich, autorka biografii Kutza i szefowa magazynu "Wysokie Obcasy" „Gazety Wyborczej”.

Dyskusję prowadzili radna sejmiku Alina Bednarz oraz Marcin Musiał, literaturoznawca.


Kutz dał mi lekcję odwagi

Rozmowę rozpoczęły osobiste wspomnienia. - Miałem 11 lat, gdy w nieistniejącym już kinie w Siemianowicach Śląskich obejrzałem „Upał” Kutza. Ten obraz był dla mnie objawieniem. W pierwszej klasie ogólniaka byliśmy w kinie ze szkołą na „Soli ziemi czarnej”. Na ekranie zobaczyłem ludzi, którzy wyglądają, mówią jak moja rodzina. Poczułem się jak bohater tego filmu. Ludzie w nim używali godki. Kutz dał mi godność mojego języka. Jakiś czas później w Siemianowicach zawędrowałem na plan filmowy „Perły w koronie”. Obserwowałem Kutza - demiurga na planie filmowym. Później poznaliśmy się osobiście. Kutz był ciepły, bliski ale do swoich rozmówców zachowywał zdrowy dystans. Można było z nim żartować, ale odczuwało się jego autorytet - mówił prof. Gwóźdź.


- Im dłużej Kutza nie ma, tym bardziej jest. Bardzo mi go brakuje. Często rozmawialiśmy. Dał mi lekcję odwagi. Nie tylko dlatego, że napisałam jego biografię nieautoryzowaną. Ale nauczył mnie odwagi w byciu Ślązaczką, kobietą, Europejką. Zostawiłam jego numer w komórce, licząc na to, że kiedyś jeszcze do mnie zadzwoni - wspominała Klich.


Jak pamiętać Kazimierza Kutza?

Jak upamiętnić to, co Kutz po sobie pozostawił? - W wielu rzeczach, które robił, udowodnił, że nie robi tego tylko dla siebie. Na tym mu nie zależało. Pokazywał coś więcej. Śląsk, jego mieszkańców - zauważył Fuglewicz.

- Dziś nie można mówić o Śląsku bez Kutza. On dał Śląskowi twarz, upodmiotowił Ślązaków. Tym bardziej dziwi i jest dla mnie kompletnie niepojęte, że muzea na Górnym Śląsku do dziedzictwa po nim odwracają się plecami. Myślę jednak, że tak jest teraz, że to stan przejściowy - mówił Jodliński.

Rozmówcy zwrócili uwagę, że reżyser zrealizował wiele spektakli telewizji, które dziś popadły w zapomnienie. Że jego dorobek filmowy to nie tylko śląski tryptyk, ale też inne dzieła, jak wspomniany przez prof. Gwoździa „Upał”.

- Co konkretnie możemy zrobić, by ten dorobek nie tylko odkurzyć, ale też zachować? Mówi się, że w Szopienicach, w domu, w którym Kutz mieszkał, ma powstać jakaś placówka. Szczegółów nie znamy, nie wiemy jeszcze, jak będzie ona wyglądała - dopytywała Bednarz.




Internetowa platforma jak wirtualne muzeum Kutza

Aleksandra Klich zaproponowała stworzenie internetowej platformy. - Z jego filmami, spektaklami, felietonami, tekstami, które pisał, wywiadami, których udzielał.

Pomysł poparł Jodliński. - Mielibyśmy wirtualne muzeum Kutza czynne non stop w każdym dniu tygodnia. Nie możemy ufać instytucjom, bo one mogą być zawłaszczane. Ale taki szeroki dostęp gwarantowałby prowadzący taką platformę ruch społeczny - uważa.

Marcin Musiał z kolei przypomniał, że imieniem Kutza mogłaby być nazwana jakaś nagroda. Oraz że już teraz np. w Rybniku powstaje plac im. Kutza.

- Dla mnie osobiście najważniejsze jest to, by Kutza czytać i oglądać. Byśmy zachęcali do tego innych, młodszych. Ten dorobek musi żyć. Dlatego uważam, że należy wydać nową pełną, kompletną edycję filmów Kutza na DVD - dodał z kolei prof. Gwóźdź.

„Gazeta Wyborcza” przygotowała reportaż multimedialny o Kazimierzu Kutzu.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji