Francja. Instytucje kultury wciąż nie mogą działać i czują się dyskryminowane
Choć lockdown we Francji dobiegł końca, sektorowi kultury nadal nie wolno działać. Środowiska twórcze mnożą protesty przeciwko decyzji uznanej za arbitralną i dyskryminującą.
Choć lockdown we Francji dobiegł końca, sektorowi kultury nadal nie wolno działać. Środowiska twórcze mnożą protesty przeciwko decyzji uznanej za arbitralną i dyskryminującą.
– Nie ma alternatywy dla zamknięcia kin, teatrów i muzeów, wirus nadal aktywnie krąży – powtarza niestrudzenie premier Jean Castex.
Zdesperowani artyści improwizują na ulicach
Decyzja rządu o zakończeniu lockdownu 15 grudnia, lecz bez otwarcia placówek kulturalnych spotkała się z ostrym sprzeciwem środowisk twórczych. We wtorek w Paryżu i w innych miastach odbyły się kilkutysięczne manifestacje, zdesperowani artyści urządzają improwizowane spektakle, koncerty, performance'y na ulicach czy w centrach handlowych.
– Nie akceptuję tego, że w oficjalnym dyskursie nie jestem niezbędna do życia, natomiast jest nim kupno kosmetyku – podsumowuje powszechne oburzenie aktorka Aurélia Tastet.
– Argumentem rządu jest ograniczenie mieszania się ze sobą ludzi. Ale przecież ci, co idą do teatru, to są ci sami, którzy tłoczą się w supermarkecie czy jadą do pracy autobusem! – zżyma się odpowiedzialna za sprawy kultury w merostwie Paryża Carine Rolland.
- Jeśli kwestie sanitarne są kryterium nadrzędnym, dlaczego rząd dopuścił do otwarcia sklepów przed świętami, z oczywistymi tego konsekwencjami? To decyzja konsternująca, nielogiczna, niesprawiedliwa – uważa Marc-Olivier Sebbag z narodowej federacji kin francuskich.
"Miejsca bardzo uczęszczane, jak centra handlowe, lotniska, dworce czy sklepy, znów działają normalnie, miejsca kultu mogą na nowo przyjmować wiernych. A kultura? Czeka. I umiera" – napisali Grégory Doucet, mer Lyonu, i Bruno Bernard, prezydent metropolii lyońskiej w liście do premiera, przypominając, że w instytucjach z nią związanych nie odnotowano żadnych ognisk epidemiologicznych.
Wobec absurdu sytuacji obaj rozważają obejście zakazu rządowego i otwarcie w regionie w ten weekend obiektów związanych z kulturą.
Niech rząd wyjaśni, dlaczego "wybrał pieniądze i religię, a nie refleksję"
Kilka organizacji zrzeszających artystów (m.in. autorów i kompozytorów dramatycznych, cyrkowców i pracowników teatrów publicznych) zwróciło się o opinię do Rady Stanu, najwyższego organu sądownictwa administracyjnego.
– Chcemy zmusić rząd, by wyjaśnił, na czym opiera decyzje o otwarciu czy zamknięciu pewnych miejsc – wyjaśnia Adrien de Van, dyrektor teatru Paris-La Villette.
– Nie domagamy się specjalnego traktowania, tylko równego – dodaje Nicolas Dubourg, szef związku przedsiębiorstw artystycznych i kulturowych Syndeac.
"Podczas gdy w parlamencie dyskutowane jest prawo o wzmocnieniu laickości państwa francuskiego, kościoły są otwarte, a teatry i kina – nie. Rząd z pobudek czysto politycznych wybrał pieniądze i religię, a nie refleksję" – stwierdził w liście otwartym aktor Samuel Churin, działacz stowarzyszenia koordynacja pracowników spektaklu.
Kultura cierpi bardziej niż inne sektory
– Miejsca kultury były gotowe przyjąć publiczność w luksusowych warunkach wymaganych protokołem sanitarnym: 1 osoba na 8 metrów kwadratowych. W paryskim metrze i na dworcach to 8 osób na 1 metr, ale nikt nie widzi problemu – złości się Pascal Rogard, dyrektor Stowarzyszenia Pisarzy i Kompozytorów Dramatycznych SACD. – Nic dziwnego, że lockdown nie przyniósł zakładanych efektów.
Rzeczywiście: liczba zachorowań nie spadła do spodziewanych 5 tys. dziennie i utrzymuje się na poziomie ok. 11 tys. Nawet prezydent Emmanuel Macron został w czwartek zdiagnozowany pozytywnie na obecność wirusa SARS-CoV-2 i przebywa w izolacji.
W sektorze, który zatrudnia we Francji 670 tys. osób i jest jednym z najbardziej dotkniętych ekonomicznymi skutkami epidemii COVID-19, mało kto wierzy, że po świętach sytuacja się zmieni i że 7 stycznia kina, teatry i muzea będą mogły na nowo przyjąć publiczność.
