Artykuły

Magia opery

Muzyka operowa w żadnym sensie nie jest martwa, a wręcz wyjątkowo żywa. Teoretycy teatru - mówię tu o światowych teoretykach, a nie o niektórych naszych, prowincjonalnych - przewidują, że opera jest przyszłością scen teatralnych XXI wieku - BOGUSŁAW KACZYŃSKI w rozmowie z Grzegorzem Płonką.

"- W trakcie trwania tegorocznych Katowickich Spotkań Opery i Baletu, organizowanych w Parku im. Tadeusza Kościuszki, pogoda była w przysłowiową kratkę. Przedstawieniu Aida towarzyszył ulewny deszcz, który jednak nie zraził kilku tysięcy widzów spragnionych doznań artystycznych. Co takiego jest w muzyce operowej, że potrafi w ludziach wzbudzić tak wielką determinację?

- W muzyce operowej jest zaklęta jakaś magia, która opiera się przemijaniu i to od ponad czterystu lat, czyli od momentu powstania tego gatunku muzycznego. Działaniu tej magii mogłem się przyjrzeć po raz kolejny właśnie podczas Aidy. Z wielkim szacunkiem i zadumą patrzyłem na tłum, siedzący pod parasolami w strugach deszczu przez kilka godzin (bo tyle trwa Aida) gorąco oklaskujący występujących artystów. Pomiędzy widownią a artystami, którzy występowali w warunkach zdawałoby się uniemożliwiających wykonanie tego arcytrudnego dzieła, zaistniała jakaś głęboka więź. Można było odczuć unoszącą się wokół radość tworzenia sztuki - mimo wszystko i wbrew wszystkiemu - dzięki czemu przedstawienie stało się wielkim sukcesem. Bardzo żałuję, że temu ważnemu przedsięwzięciu nie towarzyszyły kamery katowickiej telewizji. Gdyby zarejestrowały to co się działo za kulisami - jak przestawiano namioty, jak nad głowami artystów wychodzących na scenę trzymano pergole żeby nie zalał ich deszcz - powstałby z tego fascynujący film. ukazujący zmagania człowieka z żywiołem, aby stworzyć piękną Sztukę. Taki film zawiózłbym na festiwal do Cannes, gdzie goszczę każdego roku i ręczę, że byłby on kupiony przez sto światowych telewizji. Niestety, nikt z kamerą się nie zjawił. Widocznie w tamtym tygodniu były w Katowicach ważniejsze wydarzenia niż nasz festiwal i wizyta słynnego zespołu Opery Lwowskiej.

- Niektórzy teoretycy teatru twierdzą, że muzyka operowa dzisiaj, jest muzyką martwą?

- Nieprawda! Od razu protestuję słysząc takie stwierdzenie! Muzyka operowa w żadnym sensie nie jest ..martwa, a wręcz wyjątkowo żywa. Teoretycy teatru - mówię tu o światowych teoretykach, a nie o niektórych naszych, prowincjonalnych - przewidują, że opera ze swoją złożonością, czyli muzyką, baletem, plastyką, poezją, pięknym śpiewem, tworzy jedyne w swoim rodzaju zjawisko, będące przyszłością scen teatralnych XXI wieku. Dlatego nie mówmy o żadnym przemijaniu opery, tylko ojej eksplozji i rozkwicie. Zresztą proszę przyjrzeć się wielkim metropoliom. w których teatry operowe na tysiąc miejsc są już anachronizmem. Żaden normalnie myślący dyrektor nie wziąłby dzisiaj dyrekcji takiego teatrzyku. Obecnie buduje się opery na cztery, pięć i więcej tysięcy miejsc. Byłem kiedyś w teatrze na osiem tysięcy miejsc, który w trakcie przedstawienia wypełniony był po brzegi publicznością.

- W jakim kierunku pójdzie w przyszłości rozwój opery?

- W kierunku doskonałości interpretacji, wykonania. Nowe generacje artystów wnoszą nowy powiew, wznoszą się na coraz wyższy poziom. Dzięki nim opera wciąż na nowo i w nowej jakości rozkwita. Bo tak naprawdę, opera sama w sobie jest tylko partyturą, zapisanym nutami papierem, foliałem stojącym na półce w bibliotece. Ona wówczas nie istnieje. Dopiero kiedy na scenę wychodzą artyści i tchną w nią życie swoim talentem, głosem czy tańcem, zaczyna żyć. Dzieje się tak od wieków, każdego dnia w czasie przedstawień, a coraz to nowi artyści oczarowują swym kunsztem współczesną im widownię.

- Czy jest pan zwolennikiem innowacji przeprowadzanych w przedstawieniach operowych, takich, jakie wykonuje Mariusz Treliński?

- Nie jestem admiratorem tego typu działań. Uważam, że są to eksperymenty należne raczej twórcom teatru. Każdy reżyser ma prawo eksperymentować, tylko takie zdarzenia powinny mieć miejsce w teatrzykach z małą scenką, kilkunastoma krzesłami na widowni. Żaden poważnie myślący dyrektor wielkiego teatru nie dopuściłby do czegoś podobnego, nie zmarnowałby milionów złotych czy dolarów na jakieś eksperymenty. Gdyby tacy reżyserzy byli potrzebni, to najznakomitsza i najbogatsza scena na świecie - Metropolitan Opera w Nowym Jorku, angażowałaby wszystkich zdobywców Oscarów i pozwalała im robić co chcą. Jest to jednak niemożliwe i niedopuszczalne, gdyż Metropolitan - jak i inne wielkie teatry - szanuje swoją publiczność. W tych teatrach wybitne przedstawienia po premierze utrzymują się latami w repertuarze, żeby ludzie z różnych stron świata mogli przyjechać i je obejrzeć. Natomiast u nas. te eksperymentalne przedstawienia grane są dwa. trzy razy i na zawsze znikają z afisza, mimo że koledzy i znajomi reżysera, oraz niektórzy recenzenci, mówią i piszą jakie są one genialne i że nie ma wspanialszych rzeczy na kuli ziemskiej. W tym momencie mogę się tylko uśmiechać, bo ja akurat odwiedziłem wszystkie teatry operowe na świecie i wiem. co się w nich gra i jak się gra.

- Jakie zagrożenia dla opery mogą wyniknąć z prób jej eksperymentalnego przekształcania?

- Mogą na dobre odstraszyć publiczność od przychodzenia na przedstawienia operowe. Często podchodzą do mnie ludzie, którzy traktują moją osobę jako swego rodzaju ..sumienie muzyczne i mówią: Panie Bogusławie, niech pan coś z tym zrobi i położy temu kres. My nie chcemy na takie przedstawienia chodzić!. Ci wierni operowi melomani martwią się. że widzowie będą się zniechęcali do opery po obejrzeniu takich eksperymentalnych przedstawień i zaprzestaną w ogóle do opery chodzić. Mają świadomość, że gdyby tak się stało, to będzie trzeba bardzo ciężko pracować nad odbudowaniem operowej widowni. Podzielam ich uwagi, choć na bieg zdarzeń mam ograniczony wpływ".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji