Artykuły

Piotr Bała: Nie dla aktorów antykoronawirusowe maski

Jak sobie z pandemią radzą aktorzy? Chodzą w maskach! Ale to raczej nie jest przygotowanie do roli Zorro. Koronawirusowy 2020 rok wywrócił wszystkim dotychczasowe życie do góry nogami. Bardzo dotkliwie odczuwamy przede wszystkim odseparowanie w czterech domowych ścianach. Z obawy przez wirusem wiele osób rezygnuje z wyjść do kina czy teatru... Poza tym świat kultury w czasach zarazy też jest zamknięty na cztery spusty. Z Piotrem Bałą, aktorem Teatru Dramatycznego im. Jerzego Szaniawskiego w Płocku, ale też aktorem serialowym, reżyserem, twórcą teledysków rozmawia Blanka Stanuszkiewicz-Cegłowska w Tygodniku Płockim.


Jak wygląda życie aktora w czasach koronawirusa? Co panu zabrał, a co przyniósł szalony 2020 rok?


- Ten rok zaczął się bardzo pracowicie. Szykowaliśmy się w teatrze do premiery „Widoku z mostu", graliśmy też inne spektakle. Ja zrealizowałem film o 45-leciu teatru, którego uroczysta premiera miała miejsce w naszej siedzibie. W kinie Helios zaprezentowałem „Zemstę" Fredry, zrealizowaną wspólnie z Domem Pomocy Społecznej w Brwilnie, zacząłem grać w serialu „Na Wspólnej" i szykowałem się do nowych pomysłów. Wziąłem na początku roku kredyt na wyremontowanie mieszkania... i nagle ciach! Wszystko się zatrzymało, nie mogliśmy pracować, a o realizacji jakichkolwiek pomysłów zawodowych można było już tylko pomarzyć...


O! Zaczął pan grać w kolejnym serialu telewizyjnym! Podkreślmy, że płocki teatr to miejsce, gdzie pan na co dzień się zawodowo realizuje, ale jest pan również stale widywany na szklanym ekranie w serialach i filmach. Stać pana wtedy na ogromne poświęcenia. Dla roli w filmie „Pianista" Romana Polanskiego obciął pan nawet swoje długie włosy. I co teraz z tym serialem? Czy koronawirus wpłynął na pracę na planie?


- Odkąd zaczęły się te wszystkie problemy, telefon zadzwonił tyko raz, ale wtedy zbliżała się premiera „W zielonej krainie Oz". Nie mogłem pojechać, ale kilku innych kolegów potwierdziło informacje, że przed wejściem na plan każdy jest zobowiązany do testu na covid.


Niestety, koronawirus nam wszystkim nie odpuszcza. A czy coś  zmienił w świecie kultury? Coś pana zdaniem odkrył? Coś zaprzepaścił?


- Niestety, nie odkryję Ameryki stwierdzając, że kultura znowu jest na jednym z ostatnich miejsc, a później dziwimy się, że przy sondzie ulicznej ludzie nie mają pojęcia o sprawach, które są wiedzą powszechną, nie wspomnę już o całkowitym braku umiejętności wysławiania się. Na szczęście zdarzają się wyjątki. Jeżeli chodzi o pozytywne spostrzeżenia to ujęła mnie osobiście  postawa płockiej publiczności teatralnej. Spektakl „Rodzina" obejrzało on-line ponad trzy i pół tysiąca ludzi! Dlatego Teatr zdecydował się na udostępnienie kolejnych tytułów. Widzowie piszą do nas i cieszą się, że skoro nie mogą odwiedzić nas, to my zaglądamy do nich za pomocą internetu.


A jak obecne w płockim teatrze wyglądają próby do nowych spektakli? Czy aktorzy grają wtedy w maseczkach?


- Próby odbywają się w maseczkach, a zanim wejdziemy do budynku, każdy ma zmierzoną temperaturę.


Czy macie dla kogo grać? Na spektakle - o ile są grane - przez obostrzenia nie ma przecież możliwości, by wpuścić tyle osób, ile jest miejsc na widowni. Sama publiczność też woli obejrzeć spektakl bezpiecznie w domu, właśnie w formie on-line. Czy ma dla pana znaczenie, dla ilu osób na widowni pan gra?


- Zagraliśmy pomiędzy pierwszą i drugą falą obostrzeń kilka tytułów i okazało się, że chętnych na przyjście do nas jest więcej niż miejsc, które mogliśmy zaoferować. Pamiętam, jak staliśmy ze Stefanem Friedmannem w kulisie tuż przed rozpoczęciem     „Szalonych nożyczek" i mówiliśmy do siebie zaniepokojeni: Jak to będzie, przecież na widowni jest jedna czwarta widzów! Farsa potrzebuje reakcji, śmiechu. Nasi widzowie nas jednak nie zawiedli, było głośno i wesoło, a na końcu wszyscy wstali i kilkakrotnie przywoływali nas brawami na scenę.


Jeśli nie można grać, bo koronawirus i obostrzenia, to co innego? Czy to jest czas na nadrabianie zaległości choćby remontowych w domu, a może właśnie budzi się w panu artystyczna kreatywność, zwłaszcza że jest pan autorem wielu projektów, własnych produkcji i teledysków...


- Zrealizowałem dla Krzysia Misiaka teledysk do utworu „Self-service Forest", który znalazł się na jego najnowszej płycie, a poza tym udało mi się zmontować kilka filmików z życia naszego teatru. Przygotowuję zapowiedzi naszych „firmowych" planów, które teatr zamieszcza na facebooku. Jestem w trakcie projektu pt.:„ IN THE MIDDLE OF NOWHERE" realizowanym z DPS w Brwiłnie, ale czekam, aż będzie to możliwe w pełnym wymiarze. Prywatnie udaje mi się spędzać więcej czasu z rodziną. Czasem gram z synkiem w Brawl Stars lub Minecraft albo układamy LEGO Star Wars (ja wolę lego - śmiech...).


Na koniec chciałabym zapytać pana o znakomitego polskiego aktora Marka Perepeczkę, który grał również na płockiej scenie. Mija 15. rocznica jego śmierci. Był niesamowitym charyzmatycznym człowiekiem, z ogromnym poczuciem humoru i jakoś też wrósł w Płock. Wiadomo mi, że nasz teatr chciał go upamiętnić? Koronawirus mam nadzieję w tym nie przeszkodził. I niech pan zdradzi, z czego najbardziej pamięta pan Marka Perepeczkę? Co w naszym mieście lubił robić, gdzie bywał?


- To był wspaniały gość. Dzięki temu, że współpracował z naszym Teatrem, miałem przyjemność nie tylko z nim pracować, ale odrobinę go poznać. Kiedy straciłem ojca, wspierał mnie rozmową podczas spektakli „Rewizora". Uwielbiałem grać z nim w „O co biega". To był naprawdę zabawny spektakl. Marek grał tam rolę biskupa i był świetny! Pamiętam też. jak wybrał się z nami do kina na „Pasję" w reżyserii Mela Gibsona. Po seansie wszyscy wyszliśmy wstrząśnięci, a on starał się trzymać fason, chociaż było widać, że jest przejęty. Ciepły, dowcipny i bardzo lubiany przez nas i widzów... Żal pozostał do dzisiaj.


To prawda. Potwierdzają to wszystkie osoby, które poznały słynnego odtwórcę roli Janosika. Poza wspomnieniami, cóż jednak nam zostało? Co dalej panie Piotrze?


- Jeżeli chodzi o to, czego bym sobie obecnie życzył - to normalnego powrotu do pracy w tradycyjny sposób, powrotu na plan i możliwości realizowania swoich kolejnych zadań. Przede wszystkim jednak - zdrowia dla siebie, mojej rodziny, przyjaciół oraz dla wszystkich Państwa. Do zobaczenia!


Dziękuję za rozmowę.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji