Bayer Full za dotację auta by nie kupił. A branża tych pieniędzy potrzebuje
- Mamy rozpisane plany dotyczące podzielenia tej kwoty - jej większość ma pokryć rekompensaty dla artystów, którzy od wielu miesięcy po prostu nie grali. Mieliśmy też w planach wsparcie współpracowników, którzy są związani z nami jako freelancerzy - mówi Andrzej Hamerski, zastępca dyrektora ds. administracyjnych Teatru Muzycznego w Poznaniu o środkach z Funduszu Wsparcia Kultury. Dyrektorzy teatrów z całej Polski apelują do ministra kultury o wypłatę pieniędzy.
Apel członków Konferencji Dyrektorów Teatrów Muzycznych i Operowych to reakcja na zamieszanie wokół Funduszu Wsparcia Kultury. Opublikowana tydzień temu informacja, kto skorzysta ze środków funduszu – czyli puli 400 mln zł przeznaczonych m.in. dla teatrów, filharmonii, NGO-sów, ale też prywatnych firm organizujących koncerty czy zespołów – wywołała burzę. Wśród beneficjentów znalazły się nie tylko instytucje i znane marki kultury popularnej, takie jak zespół braci Golców czy gwiazdy disco polo, ale też firmy, które nie mają na pierwszy rzut oka nic wspólnego z kulturą.
Na antenie Radia TOK FM były minister kultury Bogdan Zdrojewski jako przykład takiej podejrzanej firmy wskazał Dach-Complex z Gostynina, zajmujący się kładzeniem blachodachówki. Firmie z Funduszu Wsparcia Kultury przyznano 73 tys. zł. Okazało się, że właściciel firmy Dach-Complex i Usługi Artystyczne to gitarzysta bluesowy Michał Bartosiak, który pod tą samą marką organizuje od lat koncerty w swoim rodzinnym mieście i zaprasza innych artystów.
Pytań i wątpliwości wokół funduszu narosło na tyle dużo, że minister ogłosił, że wstrzyma wypłaty do czasu ponownej weryfikacji dokonanych wyborów.
Proszą o utrzymanie przyznanych kwot. I ich szybkie przekazanie
W oczekiwaniu na rozstrzygnięcie tej sprawy swoje stanowisko skierowali do ministra Piotra Glińskiego członkowie Konferencji Dyrektorów Teatrów Muzycznych i Operowych. Apel wystosowały w czwartek Białystok, Bydgoszcz, Bytom, Chorzów, Gdańsk, Gdynia, Kraków, Lublin, Łódź, Poznań, Szczecin, Toruń, Warszawa i Wrocław.
„Fundusz Wsparcia Kultury to niezwykle ważna i oczekiwana pomoc dla samorządowych artystycznych instytucji kultury, które znalazły się na ogłoszonej liście beneficjentów programu. Jego powstanie było inicjowane i wspierane również przez przedstawicieli naszego środowiska” – przypominają twórcy apelu. „Każdy teatr muzyczny i opera zatrudniają setki, a łącznie tysiące pracowników etatowych oraz nieetatowych artystów, a także pracowników związanych z produkcją i obsługą spektakli i innych wydarzeń artystycznych.
Program jest ratunkiem dla uszczuplonych o wiele milionów złotych budżetów naszych instytucji, kołem zamachowym dla ich działalności stanowiącej ważną gałąź gospodarki oraz gwarantem ochrony tysięcy miejsc pracy. Okres od 12 marca był dla nas i naszych współpracowników czasem dramatycznie trudnym. Dwuskładnikowe wynagrodzenie artystów etatowych powodowało w wielu przypadkach niewypłacanie w tym okresie honorariów i egzystowanie na granicy pensji minimalnej, a dla współpracowników nieetatowych było okresem bez dochodów” – alarmują twórcy listu.
„Uważamy, że brak oczekiwanego i przyznanego wsparcia doprowadzi te instytucje nie tylko na skraj wydolności, ale przyczynić się może do zwolnień pracowników etatowych i pozostawienia bez środków do życia wielu osób. Wszyscy oni, podobnie jak my, z nadzieją oczekują na uruchomienie Funduszu Wsparcia Kultury. Dlatego prosimy o utrzymanie przyznanych kwot dla instytucji oraz ich jak najszybsze przekazanie beneficjentom instytucjonalnym” – apelują twórcy listu.
Burza wokół disco polo narobiła bałaganu
– Konferencja powstała po to, by zwrócić uwagę na specyficzną sytuację w teatrach operowych i muzycznych, gdzie oprócz aktorów pracują też duże zespoły baletowe czy muzyczne – mówi Andrzej Hamerski, zastępca dyrektora ds. administracyjnych w Teatrze Muzycznym w Poznaniu, który apel zamieścił w czwartek na swojej stronie. – Zespół tylko w naszym teatrze to prawie 80 osób. W przypadku opery to już setki zatrudnionych – dodaje Andrzej Hamerski.
Jak podkreśla cała burza wokół funduszu – uderzająca m.in. w zespoły Bayer Full czy braci Golców – narobiła wielkiego bałaganu. – Była niepotrzebna i wyniknęła z niezrozumienia głównych założeń programu. Fundusz został pomyślany jako wsparcie dla artystów, ale zgodnie z prawem unijnym kultura została tu potraktowana jako segment gospodarki, który wyrabia 3,5 procent PKB. Ten program nie miał na celu definiowania, czy dany wniosek dotyczy „lepszej” czy „gorszej” kultury. Tu znaczenie miała matematyka – największymi graczami byli ci, którzy zatrudniają najwięcej osób, obracają ogromnymi pieniędzmi. Wsparcie z Funduszu zostało pomyślane jako koło zamachowe dla całego sektora. Miało pokryć koszty stałe, czy koszty zatrudnienia – wymienia Andrzej Hamerski.
Hamerski zaznacza, że nikt przyznanych przez ministerstwo pieniędzy nie mógłby wydać na kupienie nowego samochodu, bo wydatki będą weryfikowane. – My też musieliśmy wyszczególnić, na co je wydamy. Straty, które musieliśmy podać, obliczaliśmy w odniesieniu do przychodów z ubiegłego roku. Program zakładał wydanie tych pieniędzy do 31 grudnia. Zostało na to nieco ponad miesiąc. Wnioskowaliśmy o 1,6 mln zł i tyle nam przyznano. Mamy oczywiście rozpisane plany dotyczącej podzielenia tej kwoty – jej większość ma pokryć rekompensaty dla artystów, którzy od wielu miesięcy po prostu nie grali. Mieliśmy też w planach wsparcie współpracowników, którzy są związani z nami jako freelancerzy. Chodziło o to, żeby jak najszybciej uruchomić pomoc dla zatrudnionych, którzy czekają na nią od 12 marca – momentu ogłoszenia lockdownu. Co teraz? Jest rozważana opcja, by wydłużyć okres wydatkowania tych pieniędzy. Mamy nadzieję, że w przyszłym tygodniu wszystkie środki zostaną uruchomione – mówi Andrzej Hamerski.