Artykuły

Rzodkiewka Richelieu

W "Dzikusce" Jana Strękowskiego, w przedstawieniu Teatru TV, co je Łukasz Wylężałek według "Dzikuski" wyreżyserował, od pierwszej minuty słychać kuranty oznajmiające godzinę awansu społecznego naszej rzodkiewki, chyba spod Łomży. "Z chłopa król" - tę prozę polską też pamiętacie. Owszem, coraz intensywniej aktualna jest to pozycja - pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.

Anita wprawdzie nie pojmuje znaczenia słowa psyche, myli się jej, biduli, wielbłąd z wielorybem, bo to i to startuje od w, przy zdaniach dłuższych niż "kikuty" ulepione z trzech, góra czterech słów prostych jak cepy, usypia w stylu zdychającego susła, krótko i delikatnie rzecz ujmując, Anitka nasza orłem nie jest - ale oto nadeszła epoka, której nikt nie przewidział...

Tak, zawahałem się. Nie jestem pewien, czy właściwie czynię sugerując nadejście jakiejś nowej epoki, miast pisać raczej o powrocie epoki starej, dobrze znanej, niezastąpionej. Pamiętacie tamten piękny, czerwony czas zmasowanego awansu społecznego wszelkiej maści orłów pracujących miast i wsi? No właśnie!

W "Dzikusce" Jana Strękowskiego, w przedstawieniu Teatru TV, co je Łukasz Wylężałek według "Dzikuski" wyreżyserował, a które będziecie mogli dziś o 20.15 w TV 1 obejrzeć - od pierwszej minuty słychać kuranty oznajmiające godzinę awansu społecznego naszej rzodkiewki, chyba spod Łomży. "Z chłopa król" - tę prozę polską też pamiętacie. Owszem, coraz intensywniej aktualna jest to pozycja.

Anitkę zwie rzodkiewką, gdyż tak u Strękowskiego i Wylężałka koledzy o niej mówią, druhowie dziennikarze. Jako się rzekło, rzodkiewka orłem nie jest - i właśnie dlatego za chwilę w redakcji pisma "Historie Prawdziwe" będzie rzodkiewką wszechmocną! Dlaczego?

Nasz nielot spod Łomży to barmanka w redakcyjnym bufecie. Dziennikarska barmanka w czasach, w których gazeta to nie gazeta, lecz tylko i wyłącznie opadający bądź wznoszący się słupek czytelnictwa. "Historiom Prawdziwym" - akurat opada. Co czynić? Na Boga, jak ucapić czytelniczy elektorat?

I oto staje się, jak mędrzec rzekł. W nadwiślańskim kapitalizmie - komuna powtarza się jako groteska, komedia, tani wic. Czego jest najwięcej w narodzie? Rzodkiewek. Co zrobić, by rzodkiewki kupowały naszą gazetę? Zacząć mówić narzeczem rzodkiewek. A kto lepiej niż rzodkiewka zna narzecze rzodkiewek? Wedle mocy tego, powszechnie dziś w mediach obowiązującego sylogizmu, nasza Anitka awansuje. Wyłazi zza lady, wyłazi i staje się najistotniejszym trybikiem gazety, albowiem na powrót w życie wprowadzić należy stare, cudowne zawołanie: frontem do rzodkiewek!

Nielot ziemi łomżyńskiej staje się szarą eminencją tekstów - ma dbać o ich wystarczająco wegetariański poziom stylistyczny, by rzodkiew się połasiła. Wedle główki swej, dla której psyche jest za trudne, wielbłąd to wieloryb, zaś wybujałe zdanie rodzi tęsknotę za rewelacją: "Ala ma kota" - Anitka ma teksty poprawiać. Kto nie przebrnie przez sito jej analfabetyzmu, ten drukowany nie będzie.

Inaczej rzeknę. Jak za Gomułki wszelki burak z Podola, właśnie dlatego, że burak, nie tylko mógł, ale i powinien był zostać profesorem logiki, albowiem wyklęty powstań burak - tak za wolnego rynku rzodkiew nie tylko może, ale dla wzmożenia czytelnictwa wręcz zobowiązana jest stać się kardynałem Richelieu żurnalistyki.

Czy muszę mówić, że po idących w stronę nicości cenzorskich gestach rzodkiewki Richelieu, stronice "Prawdziwych historii" przypominały płótna Pol-locka? I czy muszę dodawać, że po przejściu łapy Anitki poziom zdań "Historii prawdziwych" wprawdzie osiągnął poziom dna Rowu Mariańskiego, ale kto by się tym turbował, skoro brak słowa pisanego pociągnął za sobą uroczą erekcję słupka rzodkiewkowatości? W każdym razie, w wyreżyserowanej przez pana, szanowny Wylężałku, cierpkiej przypowieści o tym, że walka z wolnością jest grubo trudniejsza, niż walka z komuną - pana bohater, naczelny "Historii Prawdziwych ", cieszy się sakramencko. Przetrwał! Jako naczelny wygrał - bo wpadł na to, że trzeba bredzić!

No tak. Ale też nie bez przyczyny estetyką pana spektaklu się nie zajmuję. Nie żeby haniebna była. Nie. Szkoda tylko, że opowiadając o gilotynowych mocach rzodkiewek w świecie współczesnym, przyjął pan intonację człowieka, który wie, że w kolaudacyjny wieczór, na ekskluzywnej widowni sali projekcyjnej na Woronicza, zasiądzie grono rzodkiewek tak dojrzałych, iż musi pan być Anitka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji