Artykuły

W Berlinie artyści czują opiekę państwa i landów

- Na pomoc dla wolnych zawodów Angela Merkel przeznaczyła 10 miliardów euro. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy pacjentami na sztucznym oddychaniu. Rząd zaoferował nam podłączenie do respiratora na kolejne miesiące - mówi mieszkający w Berlinie kompozytor Antoni Komasa-Łazarkiewicz.


Anna S. Dębowska: Polski rząd zamknął wszystkie instytucje „świadczące usługi kulturalne”. A jak jest w Niemczech? 


Antoni Komasa-Łazarkiewicz: Branża kulturalna w Niemczech stanęła 2 listopada. Wszystko to, co jest związane z przedstawieniami i koncertami dla publiczności, zostało zamrożone. 


Są pewne niewielkie różnice w porównaniu z lockdownem na wiosnę, np. w dalszym ciągu trwają prace zdjęciowe przy filmach, choć kina są zamknięte. 


Można się przemieszczać? 


- To zależy, w której części Niemiec. Kraj jest teraz podzielony na strefy. Mieszkam w Berlinie, który znalazł się w strefie największej liczby zakażeń. Berlińczycy nie mogą teraz podróżować po kraju. Jeśli się wybieram za miasto, muszę przeprowadzić test. Bezpłatnie w ramach ubezpieczenia.


Straciłeś pracę, zamówienia? 


- Na razie mam zamówienia. Nikt tutaj nie panikuje, czujemy opiekę państwa i landów. Niemcy w dalszym ciągu dysponują dużymi rezerwami, ale jeśli pandemia dłużej potrwa, nawet tak bogaty kraj, posiadający nawet pewną nadwyżkę budżetową, może tego nie uciągnąć.


Czyli jest program ratunkowy dla pracowników kultury? 


- Nie tylko dla nich. Jest to system wsparcia finansowego dla osób wykonujących wolne zawody - Selbstandige, co tłumaczy się jako osoby samodzielnie wykonujące działalność gospodarczą. To może być scenograf filmowy, ale też informatyk, właściciel niewielkiego sklepu czy doradca podatkowy.


Rząd federalny przez wiele miesięcy zwlekał z uruchomieniem jesiennej odsłony programu pomocowego, ale w końcu szybko ruszył, gdy kanclerz Angela Merkel ogłosiła surowe obostrzenia, w zasadzie lockdown. Na pakiet osłonowy dla małych firm przeznaczono 50 miliardów euro. 


Imponująca kwota. Jak ma to działać? 


- Jego detale są jeszcze dopracowywane, ale ostatnio została uruchomiona strona internetowa z informacjami o dokumentach potrzebnych do złożenia wniosków.


To jest zapomoga jednorazowa? 


- To zależy od tego, jak długo potrwa ten półlockdown. Jeśli dłużej, zapomoga ma być wypłacana co miesiąc. 


Można się z tego utrzymać? 


- Jasne, ale zależy od tego, ile się zarobiło w zeszłym roku. Nie jest to jedyna forma pomocy publicznej. Jeśli ona nie wystarczy, można sięgać po inne środki. To bardzo ważne: sieć pomocy jest utkana na tyle gęsto, żeby wyłapać każdego potrzebującego.


Osoba znajdująca się w moim położeniu może w tej chwili sięgać do trzech podstawowych źródeł finansowania ze środków publicznych. O systemie pomocowym gwarantującym zapomogę w wysokości 75 proc. miesięcznych przychodów już mówiłem. 


Drugie źródło to program działający od paru miesięcy - można się starać o zwrot kosztów stałych swojej działalności, takich jak wynajem lokalu, opłaty telefoniczne i za media czy np. obsługę strony internetowej. Korzystają z tego np. małe studia nagraniowe, postprodukcja filmowa.


Trzecie źródło to możliwość starania się w uproszczonej procedurze o zasiłek dla bezrobotnych, gdy znajdziemy się w naprawdę ciężkiej sytuacji finansowej, nie stać nas na czynsz i żywność. Można się o to starać jako jednoosobowa firma.


Znasz kogoś, kto z powodu zamrożenia kultury zaraz straci mieszkanie i środki do życia? 


- O takich sytuacjach na razie nie słyszałem, myślę, że system dość dobrze chroni ludzi przed takimi sytuacjami i dopóki jest wydolny, można liczyć na pomoc.


Moi znajomi z branży kreatywnej nie czekają z założonymi rękami, szukają innej pracy. Nie mówię, że od razu jako taksówkarze czy dostawcy, chociaż i taka praca nie hańbi! To też jest coś trudnego do zrozumienia dla nas, artystów wychowanych w polskim etosie. Znalezienie dodatkowego zatrudnienia traktujemy w kategoriach klęski życiowej.


Tutaj każdy młody człowiek pracuje, ucząc się przy tym szacunku do pracy, i nikogo nie dziwi, jeśli artysta zaczyna prowadzić kursy jogi albo pracować w knajpie. 


Jak długo trzeba czekać na pierwszy przelew od państwa? 


- Korzystałem już z pierwszej pomocy bezpośredniej na wiosnę tego roku. Została uruchomiona błyskawicznie, w ciągu tygodnia. Pieniądze na koncie miałem w dwa-trzy dni po złożeniu wniosku. 


A jak ktoś ma jeszcze zlecenia? 


- To również może się o taką pomoc ubiegać. We wniosku pojawia się pytanie, czy w wyniku pandemii poniosło się finansowe straty, a ponieważ tak czy owak jakieś się poniosło, uczciwie można napisać, że tak. I to wystarcza. 


Myślę, że w tej chwili rządowi chodzi o stymulowanie gospodarki przez utrzymanie konsumpcji. Ważne jest utrzymanie infrastruktury niezbędnej do funkcjonowania branży kreatywnej.


Z wiosennych dotacji powstało spontanicznie mnóstwo fantastycznych projektów. Daj artyście budżet na życie przez parę tygodni, a wróci do ciebie z symfonią, baletem, spektaklem czy filmem. Programy pomocowe dla branży kreatywnej obaliły ostatecznie mit o dobrodziejstwach płynących z głodzenia artystów. 


Na jakiej podstawie niemiecki rząd podjął decyzję o zamknięciu instytucji kultury? 


- Angela Merkel chce wyhamować pandemię przed świętami. To jej cel. Kultura generuje ruch, artyści podróżują, widzowie też. To pewnie główny argument. 


Środowisko protestowało? 


- Było wiele protestów, jeszcze przed lockdownem. Pojawiają się i teraz. Tym bardziej że zgromadzenia nadal są legalne. W Berlinie i innych wielkich miastach odbyły się demonstracje ludzi kultury, jest cały ruch z tym związany, który nazywa się Alarmstufe Rot, czerwony poziom alarmowy. Odbywają się wiece i akcje online. 


Nasza pozycja jest silna. W końcu branża kreatywna generuje w Niemczech większą część PKB niż motoryzacja. 28 października zorganizowano dużą demonstrację w Berlinie - domagano się od państwa dobrej opieki socjalnej i tego, żeby obostrzenia nie były tak radykalne.


Angela Merkel nie przyznała tych 10 miliardów euro z dobrego serca. 


- Była olbrzymia presja ze strony środowisk kreatywnych na rozwiązanie tego problemu. Okazało się, że program pomocowy, który pokrywa stałe koszty działalności gospodarczej, szwankował. Parę miesięcy trwała dyskusja, czy próbować go reformować, czy lepiej stworzyć od nowa. Druga opcja wygrała.


Udała się też korekta wypłaty zapomóg. Gdy ogłoszono, że jako freelancerzy będziemy mogli wnioskować o 75 proc. swojego przychodu z listopada 2019 roku, zaraz podniosły się głosy ze strony stowarzyszeń artystycznych, że to oznacza loterię, ponieważ wiele osób ma nieregularne wynagrodzenia.


Szybko to naprawiono: można teraz albo wnioskować o zapomogę w wysokości zarobków z listopada 2019, albo wyciągnąć średnią z całego ubiegłego roku - to, co dla wnioskującego jest korzystniejsze. 


Dialog między politykami i stowarzyszeniami jest tutaj intensywny. Niemcy są krajem stowarzyszeń i to jest bardzo silnie zakodowane w mentalności społecznej. To filar tutejszej demokracji. Dzięki temu nikt się nie fiksuje na absurdalnych propozycjach, dlatego że zostały już ogłoszone. 


Kto podejmuje decyzję o takich sprawach jak lockdown? 


- Wiele decyzji podejmuje się na szczeblu samorządowym. Landy i kraje związkowe mają dużą autonomię. Nawet teraz w warunkach centralnie sterowanego lockdownu w Berlinie nie mogę pójść na manicure, bo zakłady kosmetyczne pozamykano, ale 30 km dalej, w Poczdamie, już bym mógł. 


Zamknięcie placówek kultury nastąpiło w wyniku negocjacji między przedstawicielami landów a rządem federalnym. Po dość burzliwych dyskusjach wypracowano wspólne stanowisko. Niektóre landy popierały dużo dalej idące obostrzenia, a były takie, które wolały ich mniej. Te interesy się ścierały, w końcu wypracowano kompromis.


Ostateczną decyzję podjęła kanclerz Merkel - zamknięcie instytucji kultury oznacza ogromne straty finansowe, a ich ciężar ponosi przecież głównie rząd federalny. Merkel osobiście nad tym czuwa i nie ucieka przed odpowiedzialnością. Jako wielbicielka opery i muzyki klasycznej sama najlepiej rozumie, z jakim kosztem wiąże się konieczność zamknięcia sal widowiskowych. 


W Polsce wiele osób się oburza, że teatry zamknięto, a kościoły są szeroko otwarte. Jak jest w Niemczech? 


- Nie interesowałem się tym, ale zaraz sprawdzę na oficjalnej stronie Berlin.de. Na razie widzę informacje o burdelach. 


Burdele zamknięte? A co z pracownikami? 


- Legalnie funkcjonujące usługi seksualne są teraz zamknięte, ale prostytutki obu płci mogą się ubiegać o pomoc państwa, jak każda inna branża, i na pewno ją otrzymają. 


O, mam tę informację o kościołach: msze święte mogą się odbywać. Nie wolno tylko śpiewać i trzeba zachować dystans. Jak widać, również w Niemczech działa podwójny standard i wierz mi, że ludzie kultury w tym kraju również widzą, że pod wieloma względami standardy bezpieczeństwa nie są jednolite. 


Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy pacjentami na sztucznym oddychaniu. Rząd zaoferował nam podłączenie do respiratora na kolejne miesiące. 


Warto było płacić wysokie podatki i składki? 


- W sytuacji awaryjnej państwo niemieckie zareagowało. Nikt na razie nie namawia nas do porzucenia zawodu, jak to ma miejsce w Wielkiej Brytanii. Jeśli jednak obecny kryzys potrwa dłużej niż sezon jesienno-zimowy, będziemy musieli się skonfrontować z zupełnie nową rzeczywistością, w której cały nasz ekosystem, od sal koncertowych, przez teatry i instytucje kultury, do akustyków i backlinerów, przestanie istnieć. Jedyne, co pozostanie, to głód żywej muzyki. 


W lecie byłem w weneckiej La Fenice na jednym z pierwszych koncertów po lockdownie. Orkiestra opery wykonała „Gran Partitę” Mozarta. Siedzieliśmy wszyscy w lożach okalających scenę zbudowaną w miejscu widowni. Odezwały się pierwsze dźwięki utworu i cała publiczność zalała się łzami. Trudno opisać to wzruszenie. Ono daje wiarę w sens tego, co robimy. Wrócimy na sceny mimo przeciwieństw.


· Antoni Komasa-Łazarkiewicz (ur. w 1980 r.), kompozytor i producent muzyczny. Od 13 lat mieszka w Berlinie. Autor muzyki do filmów m.in. Agnieszki Holland („Janosik. Prawdziwa historia”, „W ciemności”, „Pokot”, „Mr. Jones”, „Szarlatan”; „Ekipa” i „1983”) i Jana Komasy („Miasto 44”). Laureat European Film Music Trophy for Young Talent i German Television Music Award (2008)


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji