Artykuły

Gdańsk. Filmy, książki, teledyski. Tak falowiec inspiruje artystów

Przez jednych kochane, przez innych znienawidzone. Przez niektórych uważane za ikony architektury, przez pozostałych za koszmarne pozostałości po PRL-u. Mało które budowle wzbudzają tyle emocji, co one - falowce. W Gdańsku zbudowano ich osiem, z czego siedem stoi na Przymorzu, a jeden w Nowym Porcie. Niekwestionowanym rekordzistą jest ten z ul. Obrońców Wybrzeża, liczący 860 m długości. I to właśnie on stał się inspiracją dla wielu twórców: pisarzy, reżyserów i muzyków - pisze Magdalena Raczek w portalu trojmiasto.pl.


Małe miasto w bloku


Falowiec pobudza wyobraźnię twórców i fascynuje z wielu powodów. Już same jego wymiary robią wrażenie. Ten najdłuższy blok w Polsce, zbudowany w latach 1970-1973 przy ul. Obrońców Wybrzeża na Przymorzu Wielkim, ciągnący się na prawie kilometr (wzdłuż budynku zlokalizowane są trzy przystanki autobusowe), ma 11 kondygnacji, 32 m wysokości, 13 m szerokości, 16 klatek schodowych (4 segmenty po 4 klatki), w każdej około 120 mieszkań zamieszkiwanych przez niemal 6 tys. mieszkańców. To jakby małe miasto zamknięte w jednym budynku.


Nazwa "falowiec" wzięła się z charakterystycznej "pofalowanej" bryły, która wraz z układem balkonów nawiązuje wizualnie do fali morskiej. Wszystkie falowce na Przymorzu zbudowane są na linii wschód-zachód, prostopadle do linii morza, co miało je chronić przed mocnymi podmuchami wiatru. Falowce budowane były jako przejściowe rozwiązanie trudności mieszkaniowych nie tylko w Polsce (poza Gdańskiem również w Łodzi i Poznaniu), ale też w innych krajach Europy, np. we Włoszech i w Austrii.


Falowiec w literaturze


Nic dziwnego, że falowiec - bohater licznych legend miejskich - stał się również bohaterem literackim. Przykładowo Stefan Chwin stworzył przeobrażony w swojej wyobraźni obraz falowca w powieści "Panna Ferbelin". Blok u Chwina znajduje się jednak nie na Przymorzu, lecz na Dolnym Mieście, gdzie w okolicy ulicy Łąkowej wznosi się "największy dom w Europie". W dzielnicy tej jest "największe w całym mieście stłoczenie domów", a góruje nad nimi falowiec - dom "wyższy niż wszystkie". Ludzie są tutaj ze sobą niemal zrośnięci, a w powietrzu unosi się zapach gotowanej kapusty. To tu Maria spotyka się z Mistrzem. Miejsce to ma wymiar symboliczny.


Podobnie dzieje się u Salci Hałas w jej debiutanckiej powieści pt. "Pieczeń dla Amfy", która zdobyła Nagrodę Literacką Gdynia. U Hałas falowiec jest miejscem akcji i jednocześnie bohaterem książki. Budynek ze swoją plejadą różnorodnych mieszkańców stanowi prawdziwy mikrokosmos, odrębny wszechświat, który zdaje się żyć własnym życiem. Któregoś dnia na jego ścianie pojawia się zaciek, który lokalne kobiety traktują jako cud, objawienie - dla nich ukazała się właśnie "Matka Boska Zaciekowska".


- Przez jakiś czas wynajmowałam w falowcu siedemnastometrową kawalerkę. Bardzo dobrze mi się tam mieszkało. Miałam balkon i widok na niebo i miasto w dole. A falowiec zafascynował mnie od pierwszego wejrzenia: skalą, ogromem, utajonym mrówczym życiem wewnętrznym. Ponadto uważam, że falowiec jest piękny, ale ja mam osobliwe poczucie estetyki. I zawsze ciekawiły mnie rzeczy piękne w nieoczywisty sposób. A falowiec w zachodzie słońca, od pomarańczowej strony, jest największą w nieoczywisty sposób piękną rzeczą, jaką kiedykolwiek widziałam - mówiła o swoim zachwycie falowcem pisarka w wywiadzie dla naszego portalu.


Fascynacji falowcem uległa również inna pisarka - Monika Milewska, której książka pt. "Latawiec z betonu" została Literacką Książką Roku 2018. Co ciekawe, to sam falowiec narzucił formę książce. Powieść jest zbudowana na jego wzór: z czterech segmentów po cztery klatki każdy, co odpowiada czterem dekadom najnowszej historii Polski. W powieści poznajemy falowiec oczami jego twórcy, inżyniera, który "zakrzywiając przestrzeń, zakrzywił czas" i wyrusza w podróż w czasie krętymi ścieżkami mieszkaniowego labiryntu.


Autorka ustami innego bohatera (kolegi inżyniera) nazywa blok "poematem w betonie", "porzuconą wśród trawy rzeźbą", "domem bez prostych kątów" oraz "wijącym się wężem". Inżynier przyznaje w pewnym momencie, że: "Z każdym rokiem falowiec wyglądał coraz bardziej niechlujnie. Obłażący tynk, pęknięte szyby, zabite dyktą okienka - czysty biały modernizm przegrywał z socjalistyczną biedą. I ze strachem. Okna na galerii jedne po drugich zarastały kratami". Mówi ponadto: "A spójrz tam, na te wszystkie ozdóbki, pierdołki, witrażyki. Polacy nie lubią modernizmu, nasz katolicyzm wymaga złoceń i dekoracji, kolorków i amorków. Nie potrafimy znieść czystej formy".


Falowiec pojawiał się na kartach literackich jeszcze wielokrotnie, choć już raczej jako tło lub po prostu miejsce akcji, np. w "Pochłaniaczu" Katarzyny Bondy, "Czerwieni" Małgorzaty Oliwii Sobczak, kryminałach Agnieszki Pruskiej czy u Piotra Borlika w "Boskiej proporcji". Ale to zapewne nie jedyne przykłady.


Falowiec w teatrze


Książka Moniki Milewskiej doczekała się już pierwszej adaptacji - na jej kanwie powstał telewizyjny spektakl pt. "Falowiec" w reżyserii Jakuba Pączka. Spektakl zrealizowano w 2018 r. w ramach projektu "Teatroteka" - cyklu ekranizacji polskiej młodej dramaturgii, produkowanego przez Wytwórnię Filmów Dokumentalnych i Fabularnych. W główną postać Inżyniera - projektanta gdańskiego falowca wcielił się popularny aktor Janusz Chabior. W obsadzie spektaklu znaleźli się ponadto inni znani z małego i dużego ekranu odtwórcy: Marta Malikowka, Łukasz Simlat, Andrzej Mastalerz czy Mariusz Jakus.


Obecnie nad spektaklem na podstawie tej powieści pracuje również Teatr Miniatura. Przedstawienie zatytułowane "Beton" wyreżyseruje Michał Derlatka. Będzie to podróż po gdańskim falowcu, w którym zakrzywia się czas. Premierze spektaklu będzie towarzyszyć debata "Falowiec: historia, architektura i relacje społeczne" (24 listopada o 19.00 na FB, 20.30 YT) z udziałem architektów Jacka Dominiczaka, Kacpra Ludwiczaka i historyka Piotra Perkowskiego, podczas której porozmawiają o idei i historii falowca, jak się zmieniał w czasie i co miało na to wpływ.


Jeśli chodzi o deski sceniczne, to zapewne mało już kto pamięta, ale w Teatrze Wybrzeże w 2005 r. powstał spektakl, którego akcja została ulokowana właśnie w bloku stylizowanym na falowiec, i był to "Fantasy" w reżyserii Jana Klaty ze scenografią Mirka Kaczmarka. Na dużej scenie postawiono naturalnej wielkości, czterokondygnacyjny, niebiesko-żółty, obklejony reklamami blok inspirowany falowcem, a przed nim zaaranżowano podwórko (wspomnienie angielskiego ogrodu) z prawdziwą trawą, drzewkiem, trzepakiem, kontenerem na śmieci i grillem. Akcja rozgrywała się na wszystkich piętrach budynku - w jednej z kluczowych scen w oknach bloku pojawiają się światełka i zdjęcia papieża.


Falowiec w popkulturze


Falowiec zagrał również w filmie i teledysku. Jest on miejscem akcji w klipie hip-hopowego utworu "Skiety&Klapki", który nagrał raper Kabe z gdańskim raperem Kizo jako zapowiedź płyty pt. "Albinos". W teledysku raper przechadza się charakterystycznymi galeriami, pukając do drzwi sąsiadów, a na podwórku przed blokiem rozpala grill z kolegami. Utwór stanowił prześmiewczy obrazek z życia blokowiska. Falowiec pojawił się także w migawkach teledysku Elektrycznych Gitar do słynnego hitu pt. "Jestem z miasta" zrealizowanego przez Yacha Paszkiewicza w 1992 r.


Również ekipa filmu Wożonko wykorzystała jako miejsce akcji okolice falowca na Przymorzu oraz gdańskie blokowiska na Zaspie i w Nowym Porcie. Za scenariusz i teksty odpowiadał debiutujący wtedy jako reżyser Abelard Giza, który do współpracy nad "Wożonkiem" zaprosił kolegów z utworzonego kilka lat wcześniej Kabaretu Limo: Szymona Jachimka i Wojciecha Tremiszewskiego. Cały film składa się z serii luźno powiązanych ze sobą kabaretowych skeczów.


To oczywiście jedynie wybrane dzieła, w których falowiec pojawia się jako motyw, miejsce akcji lub pełnoprawny bohater. Powstała także m.in aplikacja na smartfony "Literacka podróż po Gdańsku", a znana trójmiejska rysowniczka - Magda Danaj stworzyła komiks "Czar falowca", którego akcja dzieje się właśnie we wnętrzach i w okolicy falowca.


Dziś budynek ten żyje już własnym życiem - wszedł do obiegu kultury i popkultury, stając się swego rodzaju ikoną. Najlepiej jego specyfikę oddaje pisarka i reporterka Magdalena Grzebałkowska, która wspominając swoje dzieciństwo i młodość w tym molochu, tak pisała o powieści Moniki Milewskiej:


- Kiedy przyszli pierwsi ludzie - rybacy, pasterze i dokerzy - nie wiedzieli, że z dziełem diabła mają do czynienia, ale myśleli, że to wiatr od morza tak ten dom pofalował, że wije się w pyle i kurzu budowy. I nazwali go falowcem. I zamieszkali w nim. Jestem z falowca. Klatka C, trzecie piętro, sześciometrowy pokój od strony zawsze zacienionej galerii. Spędziłam tam dwadzieścia lat. Uroczyście przysięgam, że wszystko w fascynującej książce Moniki Milewskiej jest prawdą. Zboczeńcy, UFO nad falowcem, karaluchy i mrówki faraonki, ściany pokryte lodem podczas zimy stulecia i dzieci szukające pęknięć w bloku z ograniczonym terminem użycia. Tylko krowy na balkonie nie pamiętam, być może jednak mieszkała w klatce A. Nie mogłam się oderwać od przygód Inżyniera - konstruktora falowca. Sam sobie winien - podsumowuje autorka "Beksińskich".


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji