Artykuły

Mocne wejście

"Jabłko" w reż. Tomasza Dutkiewicza w Teatrze im. Mickiewicza w Częstochowie. Pisze Urszula Giżyńska w Gazecie Częstochowskiej.

Pierwsza premiera sezonu pokazuje, że nowa dyrekcja skutecznie realizuje ambitne zadanie przyciągnięcia widza do teatru. .Jabłko" Verna Thiessena w częstochowskiej realizacji, to spektakl wart uwagi

"Jabłko" to historia trójkąta z pozoru dość klasyczna, ale opowiedziana ze znajomością głębi ludzkiej duszy i poruszająca ważne aspekty. Mąż. (Andy), żona (Kvelyn) i ta trzecia. (Samantha) - piękna, kusząca i spragniona miłości młoda studentka, która pojawia się w momencie doskonale sprzyjającym nawiązaniu romansu. Bo właśnie w rodzinną sielankę wkroczyła nuda i rutyna, uczucia schłodziły się. panoszy się samotność i alienacja. May stracił pracę. Żona. zajęta swoją kariera, goni za sukcesem. Nie ma wzlotów, bliskości, zaczynają się nieporozumienia. Kiedy Andy myśli o rozstaniu, nagle w życie małżonków wkracza nieuleczalna choroba rak. Jak za dotknie ciem czarodziejskiej różdżki wszystko się zmienia W obliczu nieuchronnej śmierci Kvelyn w związku obojga odradza się uczucie, fundamentalnego znaczę Ilia nabiera sakramentalne przyrzeczenie: "będę z tobą w zdrowiu i chorobie, nie opuszczę cię aż do śmierci". Andy już wie, że kocha jedynie żonę, że tylko jej pragnie, z nią chce być Kvelyn zbliża się do męża. Miłość, jak symboliczne jabłko, ma wiele znaczeń i postaci. W tym przypadku miłość skażoną zdrada i okraszoną seksem, pokonały cierpienie i choroba.

Podobnych historii opowiedziało na scenie i ekranie już wielu. Reżyser spektaklu Tomasz Dutkiewicz pokazał ciekawą narrację, co ważne, żywą i prawdziwą, pozbawioną banalności typowego romansidła. Oszczędne środki sceniczne - ławka oraz kotara, która posłużyła jako ekran kinowy (kamera video odtwarzała na niej toczącą się historię na scenie), skupiły uwagę widza jedynie na aktorach. Ta. prawie namacalna bliskość z publicznością, nie ułatwiała im zadania; w zbliżeniu każde potknięcie odbierane jest przecież ze zdwojoną mocą. W tak zaaranżowanym spektaklu, jak mówił podczas konferencji reżyser, mogli zagrać tylko dobrzy aktorzy. I zagrali. Agata Ochota-Hutyra (Evelyn). Paula Kwietniewska (Samantha) i Marek Ślosarski (Andy). Na scenie nie było sentymentalizmu i patosu, za to dojrzałość i wysoki poziom gry aktorskiej. Każda postać przyciągała uwagę, każdej słuchało się. Przedstawiono dramat, który wzruszał, zastanawiał, czasem irytował. W czym tkwi tajemnica sukcesu? Może w tym, że aktorzy doskonale skupili się na wzajemnych relacjach, tworząc tym samym kawałek prawdziwego świata, wypełnionego autentycznymi emocjami.

Na podkreślenie zasługuje gra Pauli Kwietniewskiej. Już nie jest to przesłodzona, czułostkowa dziewczynka, ale dojrzała kobieta; taka metamorfoza zawsze jest mile widziana. Paula otrzymała trudne zadanie. W spektaklu pokuszono się o zaprezentowanie dość odważnych scen łóżkowych, wprawdzie nie bezpośrednio na scenie, ale na filmowym ekranie. Splecione w naturalnym miłosnym uniesieniu ciała aktorów są z pewnością novum w naszym teatrze, ale przecież spektakl jest tylko dla dorosłych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji