Artykuły

Sekret seksbomby

Kalina Jędrusik wciąż fascynuje. Skończono zdjęcia do filmu, ukazała się książka ojej związku ze Stanisławem Dygatem - pisze Małgorzata Piwowar w Rzeczpospolitej.


„Bo we mnie jest seks", taki tytuł nosi film o gwieździe kina i Kabaretu Starszych Panów, którą gra Maria Dębska. Reżyserka Marta Klimkiewicz pokazuje symbol seksu, ale i kobiecej niezależności. Weszła też w kulisy niekonwencjonalnego związku Jędrusik ze Stanisławem Dygatem, który w fabule akceptuje romans z piosenkarzem, w tej roli Krzysztof Zalewski. Ale władcom PRL nie podoba się, że gwiazda wystąpiła na partyjnej Barbórce z krzyżykiem na piersiach. Zaczyna się nagonka. W filmie, który ma mieć premierę w przyszłym roku, ważnymi postaciami są Tadeusz Konwicki, Krzysztof Kutz, Wiesław Gomułka.


Tymczasem w sieci można oglądać dokumenty „Kalina" Jana Sosińskiego i Zbigniewa Dzięgla oraz „Nie odchodź - 12 wspomnień o Kalinie Jędrusik" Tadeusza Pawłowicza. W Teatrze Nowym w Poznaniu powstał spektakl „Kalina" Agaty Biziuk.


Martwe dziecko


W wydanej właśnie książce „Z kim tak ci będzie źle jak ze mną" Remigiusz Grzela opisał barwny związek aktorki ze Stanisławem Dygatem. Pisze: „Byli jak kino".


Kiedy się poznali, ona miała 23 lata, a on 39. Był rok 1953, Kalina grała w gdańskim Teatrze Wybrzeże w tym samym przedstawieniu, co ówczesna żona Dygata - Dziunia Nawrocka. Dzieliły nawet garderobę. Dygat na widok debiutującej Jędrusik „poczuł, że chodzą mu mrówki po krzyżu". Pokazał ją w Sopocie Tadeuszowi Konwickiemu, który mówił: „Kalina była wtedy młodziutką, drobną, sympatyczną, poczciwą, naiwną dziewczyną".


Grzela uważa, że Dygat chciał się Kaliną pochwalić, pokazać ją światu. Snuł plany o uczynieniu z niej ikony na miarę Marilyn Monroe. Kalina słuchała go ponoć jak ojca, zaś Dygat nie miał skrupułów, by nową żonę wprowadzić pod dach byłej małżonki. Mieszkali razem przez dłuższy czas na 40 metrach kwadratowych, także z byłą teściową i córką.


Gdy Starsi Panowie szukali lirycznej dziewczyny - Kalina okazała się idealna. Miała przedwojenny styl jak oni, a jednocześnie łamała tabu, a jej znakiem firmowym były wulgaryzmy. „Jak mówiła »k...a«, to jakby cukiernik dmuchał piankę na ptysia" - wspominała Krystyna Sienkiewicz. Przez pierwsze lata kariery grywała niezależne, uwodzące kobiety. Magda Umer sugeruje: „Może dlatego, że nie mogła mieć dziecka, chciała być seksbombą seksbomb". W 1955 r. urodziła martwą córkę. Wtedy Dygat pochował dziecko, ale nie chciał ujawnić Kalinie gdzie. „Byli małżeństwem, w którym każde robiło, co chciało, a jednocześnie łączyła ich wzajemna opiekuńczość, jakby byli rodzeństwem" - uważa Wojciech Gąssowski.


Pierwszym, z którym zdradziła Dygata, był filmowy amant Tadeusz Pluciński. Pisarz Józef Hen wspomina: „Kiedy Pluciński zerwał z Kaliną, Staś przestał podawać mu rękę. W jakimś sensie o jego klasie świadczy, że on z Kaliną nie zerwał". Potem kolekcja kochanków Jędrusik wzbogacała się. Miała jednak zasadę: „Nigdy nie spała w swoim domu z innym mężczyzną niż Staś".


Zupa w salonie


Dygat z kolei bawił się w Pigmaliona kolejnych Galatei. Hen wspomina: „Romansował z coraz bardziej oddalonymi od niego wiekiem dziewczynami. W końcu kiedyś powiedział: Obiecuję, że nie będę romansował z córkami moich młodszych kolegów. Nie wiem, czy dotrzymał słowa". Wyjątkiem była Urszula Sipińska, do której był przyjacielsko przywiązany.


Kazimierz Brandys widział go tak: „Miał w sobie cechę chłopca - namiętną, zaślepioną chłopięcość". Uwielbiał Hemingwaya i Gombrowicza, a także filmy o kowbojach. W domu godzinami rozmawiał przez telefon, m.in. z Tadeuszem Konwickim. Urodziny obchodził razem z satyrykiem Januszem Minkiewiczem i szefem produkcji filmowej Józefem Krakowskim, chociaż każdy miał je w innym miesiącu. Płynęli statkiem do Młocin.


„Księstwem warszawskim" nazywał Dygatów Zbigniew Cybulski, a także esbecja. „Stworzyli salon jak z filmów Felliniego. Sportowcy, aktorzy, reżyserzy, pisarze, ale też zupełnie niezwykli zwykli ludzie, którzy ich czymś zaintrygowali" - pisze Grzela. Dygat o gościach żartował tak: RIP: Reszta Inteligencji Polskiej.


Wizytę zaczynało się od kuchni, gdzie stał gar zupy nagotowanej przez Kalinę, „symbol ich domu". W pokoju goście kładli albo siadali na tapczanie, plotkowali lub oglądali telewizję. Jak wspomina Zofia Czerwińska, na przyjaźni z gospodarzami można było zyskać, coś zarekomendować albo załatwić. Krystyna Morgenstern dodaje: „Kiedy ktoś powiedział coś nie po myśli Dygata, wylatywał z ich salonu na zawsze". Taki los spotkał Kazimierza Kutza.


W 1978 r., pięć lat po śmierci Stasia, Kalina powiedziała Dorocie Koman: „Na świecie byli mężczyźni i był Dygat. On był najważniejszy. Liczył się tylko Staś. Tęsknię za nim, bo był kimś, z kim rozumiałam się w pół spojrzenia. Mieliśmy podobny smak na podróże, książki, kobiety". Jędrusik zmarła w 1991 r.


Problemem w lekturze bardzo plotkarskiej i nieoszczędzającej bohaterów książki jest nadmiar. Autor chce napisać o wszystkim i o każdym z osobna. Mnożą się więc postaci, a także przywołania zdarzeń, w których tytułowa para jedynie statystowała. Ale i tak warto sięgnąć po książkę intensywnie przywołującą ludzi wolnych jak ptaki.


Remigiusz Grzela, "Z kim tak ci będzie źle jak ze mną? Historia Kaliny Jędrusik i Stanisława Dygata", Wydawnictwo Otwarte, 2020


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji