Artykuły

Aktor klasy światowej, w Ameryce dostałby Oscara. Wiesław Gołas kończy 90 lat

Wiesław Gołas - Tomasz Czereśniak z "Czterech pancernych i psa", tytułowy "Ogniomistrz Kaleń" oraz gwiazdor "Kabaretu Starszych Panów" i kabaretu "Dudek" - kończy 90 lat - pisze Jacek Szczerba w Gazecie Wyborczej.


Wiesław Gołas jest kojarzony z rolami komediowymi, ale na scenie potrafił wszystko. Gdy w warszawskiej PWST poproszono go, żeby zagrał ołówek, odpowiedział na prośbę pytaniem: – „Zwykły, czy kopiowy?”.


W filmie jego specjalnością było opracowywanie fragmentów właściwie pantomimicznych, które znakomicie charakteryzowały graną przez niego postać. W czołówce „Czterech pancernych” (1968-72) Konrada Nałęckiego, gdy kamera zagląda do wnętrzu czołgu, przedstawiając bohaterów, kierowca-mechanik Grigorij (Włodzimierz Press), podkręcając wąsa, wskazuje na siedzącego obok Czereśniaka, który bawi się karabinem maszynowym, udając, że z niego strzela.


Gdy uświadamia sobie, że jest w kamerze, wstydzi się, poprawiając opadający mu na oczy hełmofon. Gdy w „Prawie i pięści” (1964) Jerzego Hoffmana i Edwarda Skórzewskiego, jako jeden z bandy szabrowników, przedstawia się bohaterowi (Gustaw Holoubek), mówiąc swoje nazwisko – „Smółka” – akurat gryzie bułkę. Genialnie zagrał tu Smółkę pijanego, który, przekonany przez Holoubka, krzyczy, że nie wolno rabować poniemieckiego miasteczka. Za tę drugoplanową rolę w Ameryce dostałby Oscara.


Wiesław Gołas w teatrze, najważniejszy był Papkin


W 1958 r. zagrał Gila w „Paradach” Jana Potockiego w reżyserii Ewy Bonackiej. Gdy rok później warszawski Teatr Dramatyczny był z tym przedstawienie w paryskim Teatrze Narodów, zachwycona prasa francuska pisała o nim: – „Jeden z aktorów jest po prostu sensacyjny i umie wszystko: grać komedię – oczywiście, ale także śpiewać, tańczyć, grać pantomimę i pojedynkować się (na szable z Wojciechem Pokorą) tak, jak nikt się na naszych scenach nie pojedynkuje”.


Recenzje z paryskich występów Gołas trzyma w domu na pamiątkę. Za swą najważniejszą rolę teatralną uważa jednak Papkina („W tej roli zawarty jest cały nasz zawód” – mówi), którego zagrał trzykrotnie: w Jeleniej Górze (1954), u Holoubka w Dramatycznym (1970) i u Dejmka w Polskim, w latach 80. W sumie ponad 300 razy. Holoubek powiedział, że po Papkinie Gołasa lepszego w życiu nie widział. Gdy Dejmek angażował Gołasa na Papkina ostrzegł go, że dostaje trudne zadanie, bo wcześniej Papkina grał u niego Tadeusz Łomnicki. Gołas nie tylko pokazał mu, jaki będzie jego Papkin, ale też „odtworzył” Papkina Łomnickiego, choć nigdy Łomnickiego w tej roli nie oglądał.


Poczciwy, nawet jako milicjant


Był tytułowym bohaterem pierwszego polskiego serialu kryminalnego – „Kapitan Sowa na tropie” (1965), ale po ośmiu odcinkach, razem z Michałem Szewczykiem, grającym jego asystenta Albina, przekonali reżysera Stanisława Bareję, że scenariusze są marne, więc lepiej rzecz zakończyć.


Dbał o różnorodność wybieranych ról. Częściej był poczciwcem, jak bohater „Ogniomistrza Kalenia” (1961) Ewy i Czesława Petelskich, biorący udział w powojennych walkach w Bieszczadach, tyle że w tym przypadku poczciwcem bohaterskim, ginącym w finale. Na planie wykorzystał swe znakomite przygotowanie fizyczne, m.in. biegając, prawie nago, po śniegu.


Poczciwy był również, jako uwielbiający słuchać ptaków pracownik „Supersamu” Stefan Waldek, w „Dzięciole” (1970) Jerzego Gruzy, który terroryzowany przez żonę (Alina Janowska) trenującą strzelanie, podczas jej nieobecności próbuje podrywać inne kobiety, i, jako kierowca Marianek Szyguła, w serialu „Droga” (1973) Sylwestra Chęcińskiego, który pomaga innym w rozwiązywaniu życiowych problemów, tylko o własne życie zadbać nie potrafi. Na planie Gołas prowadził ciężarówkę, choć nie miał prawa jazdy.


Dla równowagi, jako niemiecki żołnierz gwałcił Barbarę Krafftównę w „Jak być kochaną” (1962) Wojciecha Hasa, a w „Kazimierzu Wielkim” (1975) Petelskich w roli wojewody poznańskiego Macieja Borkowica seryjnie podrzynał ludziom gardła.


Świetnie pracowało mu się z Elżbietą Czyżewską, u Barei: w „Mężu swojej żony” (1960) jako nieśmiały bokser Józef Ciapuła podrywał Renatę, córkę profesora Trębskiego (Czyżewska), zaś w „Żonie dla Australijczyka” (1963) był Robertem, Polakiem z Australii, który wybiera sobie na żonę Hankę z Zespołu „Mazowsze” (Czyżewska).


Tortury i kabarety


Pochodzi z Kielc, z rodziny przedwojennego wojskowego. W czasie wojny należał Szarych Szeregów, uczestnicząc m.in. w akcjach zdobywania broni. Schwytany przez Niemców pod koniec roku 1944, był przez nich torturowany. Gestapo trzymało go w tej samej celi, w której wcześniej trzymało jego ojca. Ojca Niemcy zabili.


Smutne doświadczenia młodości nie pozbawiły go poczucia humoru. Był gwiazdą kabaretów. Występował w „Koniu” Jerzego Dobrowolskiego (1957-59), gdzie ruch liczył się bardziej niż słowo. W Kabarecie „Dudek” śpiewał „W Polskę idziemy, drodzy panowie”, „W co się bawić” i „Tupot białych mew”, na melodię „Strangers in the night” Franka Sinatry, a także występował w znakomitych skeczach, choćby „Ucz się Jasiu”, z Janem Kobuszewskim i z Wiesławem Michnikowskim, czy „Karolkowa”, z Michnikowskim, w którym świetnie zagrał homoseksualistę domagającego się zamiany mieszkania. A w „Kabarecie Starszych Panów” śpiewał m.in. „Upiornego twista” i „No, co ja ci zrobiłem”.


Córka – Agnieszka Gołas-Ners – wydała z jego pomocą książkę o nim – „Na Gołasa” (2008). Teraz, schorowany, rzadko wychodzi z domu.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji