Artykuły

Teatr mój widzę poprawny

Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego odwołał dyrektora Starego Teatru Marka Mikosa. Nie słychać jednak fanfar i okrzyków entuzjazmu, zespół aktorski milczy, jakby zapadł się pod ziemię.


Marek Mikos odchodzi ze stanowiska po cichu i w niesławie. Wziął bowiem udział w ustawce zwanej konkursem, która, nie dość przypominania o tym fakcie, doprowadziła do wyrzucenia ze sceny narodowej Jana Klaty. Klata jest osobowością, Klata ma wizję, Klata nie boi się teatralnego eksperymentu. To wystarczyło, by prawica uznała go za wroga i diabła wcielonego.


Podmiana dyrektora, który odnosił sukcesy, skonstruował na nowo zespół i poprowadził teatr pewną ręką, na człowieka absolutnie powolnego władzy była jednym ze sztandarowych posunięć ministra kultury Piotra Glińskiego i miała charakter symboliczny. Oto scena narodowa, dotychczas opanowana przez lewaków i degeneratów moralnych, została odzyskana dla prawdziwych Polaków i dla prawdziwego teatru. „Prawdziwego”, czyli takiego, który nie zadaje niewygodnych pytań, ślizga się po wierzchu i unika rozdrapywania ran.


Na jałowym biegu


Operacja odzyskania narodowej sceny przez prawicę kończy się nawet nie klapą, a klęską. Okazało się, że dobre chęci i słuszne przekonania polityczne to za mało, by poprowadzić scenę narodową. Mikos nie miał ani autorytetu, ani wizji, ani talentu, ani pomysłu. Minione trzy lata były dla jednego z najważniejszych teatrów w Polsce czasem straconym i na jałowym biegu. Z zespołu odeszli młodzi aktorzy, a repertuar opierał się na spektaklach zrealizowanych za czasów Jana Klaty. Ani jedna premiera nie okazała się wydarzeniem, które zachwyciłoby widzów czy zwróciło uwagę krytyków.


Ministerstwo informuje, że Marek Mikos został odwołany z powodu licznych nieprawidłowości organizacyjnych oraz pogłębiającego się konfliktu pomiędzy dyrektorem a zespołem. Grzechem byłoby jednak obwinianie za tę sytuację wyłącznie namaszczonego przez ministra dyrektora. Odpowiedzialność za rozbicie sceny narodowej ponoszą również minister Gliński i kierująca w ministerstwie odcinkiem teatralnym Wanda Zwinogrodzka.


Co zrobi nowy dyrektor?


Marek Mikos porwał się na zadanie niewykonalne, ale umożliwili mu to architekci dobrej zmiany, którym zamarzył się poprawny i patriotyczny teatr, uwolniony z okowów „pedagogiki wstydu”. Te marzenia doprowadziły do głębokiego kryzysu w Starym. Rację ma jeden z urzędników ministerialnych – Marek Mikos jest największą pomyłką kadrową Piotra Glińskiego. Ale jest też, dodam od siebie, symbolem zarządzania kulturą przez prawicę. Talent czy umiejętności nie mają znaczenia – ważne są słuszne poglądy oraz lojalność. To one otwierają drogę do stanowisk.


Co zrobi nowy dyrektor? Z jednej strony będzie musiał nasłuchiwać politycznych sygnałów z Warszawy. Z drugiej podjąć się gruntownej odbudowy i ożywienia rozbitego zespołu.


Trzeba jednak brać pod uwagę, że są to zadania wykluczające się wzajemnie.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji