Artykuły

Rozjaśnia nam życie

Połączenie wybitnego artyzmu z doskonałą znajomością warsztatu oraz niesamowita wręcz perfekcja w każdym detalu - to jeszcze nie wszystko. IRENA KWIATKOWSKA jest obdarzona szczególną charyzmą, jaka przydarza się niewielu aktorom.

Wydawało mi się, że już na pamięć znam słynną "Sierotkę" i monolog "Telefon", no i że mogę (oczywiście, w myślach) mówić te teksty wraz z aktorką, bo oglądałam ją w tym "zielonogęsim" przedstawieniu wiele razy - a tu okazuje się, że te znane mi teksty za każdym razem, gdy interpretuje je Irena Kwiatkowska, odbieram tak, jakbym słyszała je po raz pierwszy. Mimo że przecież śmieję się zawsze w tych samych miejscach, a nawet wiem, jakie słowa aktorka za chwilę wypowie, i czekam na nie. Nie wiem, na czym to polega. To już tajemnica tej wspaniałej wielkiej aktorki, największej dziś spośród grających polskich aktorów o predyspozycjach komediowych.

Połączenie wybitnego artyzmu z doskonałą znajomością warsztatu oraz niesamowita wręcz perfekcja w każdym detalu - to jeszcze nie wszystko. Irena Kwiatkowska jest obdarzona szczególną charyzmą, jaka przydarza się niewielu aktorom. A przy tym prezentuje niepopularną już dziś postawę artysty skromnego, w którym nie ma miejsca na pychę. W którymś wywiadzie artystka powiedziała, że sztuka aktorska powinna być sztuką pokorną i że każdą rolę przyjmuje z wdzięcznością. Aktorstwo to dar, który dostaje się od Boga - mówi.

Irena Kwiatkowska, mając świadomość tego niezwykłego daru, pielęgnuje go i rozwija przez całe życie, pomnażając go wielokrotnie, prawie tak jak w ewangelicznej przypowieści o talentach. W teatrze młodzi aktorzy przychodzą do niej z różnymi pytaniami, bo jest dla nich autorytetem w dziedzinie aktorstwa (nie tylko komediowego), a także wzorcem osobowym. Jest człowiekiem uczciwym i prawym, otwartym na innych, dzielącym się swymi dobrami materialnymi z ludźmi potrzebującymi. Kocha swój zawód i kocha ludzi, więc obdarowuje ich tym, co ma: swoim talentem i dzieli się honorariami uzyskanymi dzięki owemu talentowi. Tak więc ta pogoda ducha i radość malująca się na twarzy mają swoje źródło. Najpiękniejsze źródło.

W niedzielę, 17 września, aktorka obchodziła swoje 94. urodziny rolą - jakżeby inaczej - Hermenegildy Kociubińskiej w przedstawieniu "Zielona Gęś" Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego w Teatrze Polskim. I choć od premiery tego spektaklu minęło już ponad 6 lat (premiera odbyła się 27 maja 2000 r.), przedstawienie nadal pozostaje w repertuarze teatru, bo ludzie chcą je oglądać. Jest po prostu dobre pod każdym względem - aktorskim, reżyserskim, tekstowym. Ale głównym magnesem jest oczywiście Irena Kwiatkowska. Tak jak na premierze, którą doskonale pamiętam, tak i dziś jest pełna świeżości w tym, co robi na scenie. Mimo upływu lat nie ma tu krzty rutyny, choć przecież mogłoby tak być po tylu zagranych spektaklach tego przedstawienia. Przedstawienia mającego też swoją ludzką historię. Na przestrzeni tych lat odeszło na zawsze z przedstawienia i życia dwóch znakomitych aktorów: Bogdan Baer, niezapomniany, doskonały, przeuroczy Piekielny Piotruś, oraz, nie tak dawno, Krzysztof Kołbasiuk, jakże zabawny, świetny w roli psa Fafika. Życie nie znosi próżni, teatr również. Rolę Bogdana Baera gra teraz Piotr Bajtlik na zmianę z Michałem Lesieniem, a Fafika Maciej Kowalewski.

Świętowanie urodzin Ireny Kwiatkowskiej tym właśnie przedstawieniem to doskonały pomysł. Jak wiemy, postać Hermenegildy Kociubińskiej, poetki hermetyczno-sympatycznej, Gałczyński napisał specjalnie dla Ireny Kwiatkowskiej. Słynna piosenka "Sierotka", wykonywana przez aktorkę od kilkudziesięciu już lat, początkowo była napisana nieco inaczej, ale Irena Kwiatkowska - jak wspomina w jednym z wywiadów - powiedziała Gałczyńskiemu, że nie potrafi mówić wierszy i "Sierotka" ma być do zagrania, a nie do recytowania. No i autor zmienił, co, jak widać, wszystkim wyszło na dobre. Ba, na bardzo dobre.

W teatrze mówi się, że wszystko, każdy rekwizyt, który Irena Kwiatkowska weźmie do ręki na scenie, ożywa. Nabiera dodatkowego znaczenia, zaczyna funkcjonować w pełni z aktorem. Jak to nazwać? Charyzmą? Oto na przykład znany monolog "Telefon", aktorka podnosi słuchawkę, dzwoni do redakcji z prośbą o zamieszczenie anonsu o jej wieczorku poetyckim. Ale to podnoszenie słuchawki, trzymanie przy uchu, spoglądanie na nią ze zdziwieniem, że rozmówca po drugiej stronie zadaje idiotyczne pytanie o wiek, co poetka Kociubińska kwituje krótko: "cham", i ze złością odkłada słuchawkę - to niby nic takiego, a przecież majstersztyk. Chwilowa gra emocji i temperamentu, wycieniowanie, krótkie wzburzenie i wręcz niezauważalne przejście do dalszego ciągu rozmowy telefonicznej. Wszystko wykonane z niezwykłą precyzją, zupełnie niezauważalną dla widza pochłoniętego tym, co słyszy i widzi. Nie mówiąc już o "Sierotce" kwalifikującej się do analizy na zajęciach aktorskich w Akademii Teatralnej. Jest tu przecież nie tylko zabawny gest, mimika, sposób poruszania się, rozmaitość tonacji głosu, ale i żywiołowość po chwili wyciszona liryczną zadumą, a także miejsce na refleksję.

Sztuka aktorska Ireny Kwiatkowskiej, aktorki o predyspozycjach wyraźnie charakterystycznych i komediowych, nie ma w sobie śladu imitacyjności, co często zdarza się w graniu gatunku komediowego (konwencja tego gatunku jest ogromnie pojemna). Sztuka aktorska Ireny Kwiatkowskiej ma charakter stricte kreacyjny, zarówno w rolach, gdzie ma do zagrania pełną postać podlegającą rozwojowi wydarzeń w pełnospektaklowej sztuce czy filmie, jak też w krótkim, pięciominutowym skeczu czy monologu. I choć na przestrzeni lat zmieniają się konwencje gry aktorskiej, zaś współczesna cywilizacja wprowadza rozmaite nowości techniczne przyczyniające się do poszerzenia palety środków wyrazu, a nierzadko wręcz radykalnej ich zmiany w zakresie estetyki - to przecież perfekcjonizm, z jakim Irena Kwiatkowska podchodzi do każdej swojej obecności na scenie, zawsze pozostanie tą najcenniejszą rzeczą w sztuce aktorskiej. Najcenniejszą, bo łączy się z przyjętą postawą aktora wobec sztuki, którą uprawia.

Jarosław Kilian, dyrektor teatru, składając życzenia Jubilatce, powiedział, że artystka rozjaśnia życie kolejnych pokoleń Polaków. Życzymy Pani Irenie dużo zdrowia oraz pomyślności we wszelkich przedsięwzięciach artystycznych i pozaartystycznych. No i żeby tą radością życia, pogodą ducha i swoją piękną, nieagresywną inteligencją zaraziła wielu dzisiejszych twórców teatru. Może wtedy będzie szansa na odrodzenie sztuki teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji