Artykuły

Prowokacja muzyką Bizeta

W "Carmen TV" wersję baletową, złożoną z najpopularniejszych fragmentów z opery, ale instrumentalnych, uzupełniliśmy o najsłynniejsze arie. Całość muzyczna została podporządkowana scenariuszowi widowiska, narracji, jaką stworzył reżyser - mówi MAREK MOŚ, założyciel orkiestry AUKSO, dyrygent, który objął kierownictwo muzyczne nad widowiskiem "Carmen TV".

Jaki będzie spektakl Carmen TV?

- Mam nadzieję, że wspaniały. Lecz jesteśmy jeszcze przed próbami całości, dlatego trudno jest coś więcej na ten temat powiedzieć. Na razie każda z warstw spektaklu jest szlifowana w oddzielnym warsztacie jubilerskim. Pan Staniek pracuje z baletem, ja - z orkiestrą. Wszystkie elementy widowiska zostaną złożone dopiero w ostatniej chwili, na kilka dni przed premierą.

Pozostaną Panowie wierni Carmen Bizeta pod względem muzycznym?

- I tak, i nie. Warstwę muzyczną spektaklu zbudowaliśmy przede wszystkim z wersji baletowej Carmen, którą opracował Szczedrin. W naszym widowisku ta muzyka została jeszcze poszerzona o fragmenty z opery potrzebne do dramaturgii spektaklu. Niektóre z dodanych sekwencji operowych musiałem przearanżować.

Dlaczego?

- Ponieważ trzeba je było przystosować na potrzeby naszego widowiska. W naszym spektaklu nie ma chóru i nie ma niektórych bohaterów. Dlatego partie brakujących głosów musiałem przenieść do orkiestry.

Jakich bohaterów nie będzie?

- Z głównych postaci zabraknie głosu Micaeli. Pozostałą trójkę najważniejszych postaci - Carmen, Don Jose i Escamilla - usłyszymy.

Pojawią się za to nowe postaci, jak chociażby Mistrz, w którego wcieli się Maciej Maleńczuk.

- Mistrz to postać, która ma nawiązać kontakt z publicznością. Jest to człowiek, związany ze światem przestępczym. Wiele mu wolno i mało kto potrafi się mu oprzeć. To on właśnie zorganizował ludzką corridę, która rozegra się na scenie baletowej. Zobaczymy - tak samo jak w "Carmen" Bizeta - miłość, zdradę i zabójstwo. Miłośników muzyki Bizeta uspokajam, że usłyszymy w ramach widowiska wszystkie najsłynniejsze arie oraz fragmenty instrumentalne z opery Carmen.

Jakie?

- M.in.: Habanerę i Segidillę Carmen, czy kuplety torreadora. Naszym pomysłem jest, aby muzykę Bizeta zdynamizować, nadać jej - poprzez zabrudzenie dźwiękami didżeja - smak współczesności.

Stąd w spektaklu weźmie udział DJ Haem...

- ...który już przygotował swoją warstwę dźwiękową. Odnajdziemy w niej min. dźwięki z ostatnich chwil życia byków.

Dlaczego dźwięki umierających byków?

- Bo nasze widowisko jest z jednej strony pewnego rodzaju reality show, gdzie na oczach widzów dokonuje się dramat, z drugiej zaś - jest protestem przeciwko corridzie i zabijaniu byków.

Czy nie uważa Pan, że majstrowanie w doskonałym dziele Bizeta, przearanżowywanie, zmienianie kolejności jest sprzeniewierzeniem się kompozytorowi, zbyt daleko posuniętą swawolą muzyczną?

- Po spektaklu, każdy z widzów będzie mógł sobie na to pytanie odpowiedzieć. Gdyby mi zaproponowano wykonanie "Carmen" w wersji czysto operowej, sam bym walczył, aby była ona zaprezentowana "po bożemu", w kolejności, w jakiej stworzył ją Bizet. Ale my oparliśmy się o wersję baletową, która już jest wyborem muzyki z opery dokonanym pod kątem tańca.

Balet rządzi się przecież swoimi prawami i tańczenie do całej opery: wszystkich arii i recytatywów byłoby widowiskiem żałosnym, pozbawionym dynamizmu. W "Carmen TV" wersję baletową, złożoną z najpopularniejszych fragmentów z opery, ale instrumentalnych, uzupełniliśmy o najsłynniejsze arie. Całość muzyczna została podporządkowana scenariuszowi widowiska, narracji, jaką stworzył reżyser. A poza tym - jak to pani powiedziała "majstrując przy operze Bizeta" - chcieliśmy dokonać artystycznej prowokacji. Czy nam się to uda? Zobaczymy.

Teatry dramatyczne pełne są prowokacji. Już właściwie trudno znaleźć Wyspiańskiego w Wyspiańskim, czy Szekspira w Szekspirze. Symfonie Beethovena gramy jednak jeszcze tak, jak kompozytor napisał.

- To wielkie szczęście, że Beethovena gramy od początku do końca. Jednak muzyka symfoniczna różni się w swej konstrukcji od opery. Forma symfonii nie poddaje się przetwarzaniu, bo jest ciągiem wynikania. Natomiast opera składa się ze scen, arii, recytatywów i można ją - bez sprzeniewierzenia się kompozytorowi - lekko skondensować.

Z jakimi obawami rozpocznie Pan próby generalne w walcowni?

- Najbardziej obawiam się o jakość dźwięku. Orkiestra AUKSO, którą prowadzę, bierze udział w koncertach z pogranicza klasyki, grając często w plenerach. Wiem, że w takich przypadkach nasze brzmienie zależy od akustyka. Nie znam warunków w walcowni, nigdy tam nie byłem, więc nie wiem, jak w tamtej przestrzeni rozchodzi się dźwięk.

Czego można Panu życzyć przed premierą?

- Aby to, co wyobraził sobie reżyser, sprawdziło się na scenie.

I tego Panu życzę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji