Artykuły

Piekary Śląskie. Wielkie widowisko pod górą usypaną przez Ślązaków

Pod Kopcem Wyzwolenia w Piekarach Śląskich odbędzie się w sobotę widowisko, do którego scenariusz napisał - na podstawie wspomnień powstańca - Dariusz Pietrucha, szef stowarzyszenia Pro Fortalicium. W obsadzie m.in.: Organek, Renata Przemyk, Sebastian Riedel, Marcin Wyrostek, Dariusz Chojnacki i Grażyna Bułka.


W piątek pod Kopcem Wyzwolenia w Piekarach Śląskich trwały ostatnie przygotowania do sobotniego widowiska. Wydarzenie ma upamiętnić rocznicę powstań śląskich. Wybór miejsca jest nieprzypadkowy.

- Pomysł narodził się wraz z lekturą spisanych w latach 70. wspomnień piekarskiego powstańca Emila Barona - mówi Dariusz Pietrucha, historyk, szef stowarzyszenia Pro Fortalicium, który przygotował scenariusz wydarzenia.

Pietrucha prowadzi zajęcia w miejscowym Uniwersytecie Trzeciego Wieku. Jednym z jego słuchaczy jest Ryszard Dembecki, piekarski kolekcjoner staroci. - Pewnego dnia pan Ryszard przyniósł mi obszerny maszynopis z lat 70., wspomnienia Barona. Spora część dotyczy przygotowań do pierwszego powstania. Później jest już opis samych walk. Następnie opisane jest drugie powstanie, krótko okres plebiscytowy, trzecie powstanie, krótko o samym 20-leciu i następnie jest już o tym, co działo się w 1939 r. Mamy tu typową śląską rodzinę, wiele dzieci, z których dwóch synów - Jan i Emil - walczy. Jan w powstańczej hierarchii stoi wyżej od Emila. Emil tylko raz pisze o nim jak o swoim bracie, dla niego jest dowódcą. Wspomnienia nie mają charakteru osobistych uwag, to raczej dziennik wojenny - mówi szef Pro Fortalicium.

Pietrucha z lektury wspomnień dowiedział się wielu zupełnie nowych rzeczy. - Są odnotowane potyczki na granicy, które wcześniej w literaturze nie funkcjonowały. Jest też całą masa ciekawostek, jak np. to, że piekarscy powstańcy mieli dystans do wielkiego przywódcy Wojciecha Korfantego. Uważali, że na własnej ziemi lepiej wiedzą co robić. Na własną rękę internowali brytyjskich oficerów. Korfanty się wściekł. Kazał wysłać za Emilem Baronem list gończy. Później afera przycichła, ale do Korfantego tutejsi walczący nie czuli szacunku - dodaje Pietrucha.




Robert Talarczyk: O powstaniach opowiemy inaczej

Maszynopisem dawnego powstańca zainteresowały się również władze Piekar Śląskich. Podjęto decyzję o wydaniu wspomnień, a ich redagowaniem zajmuje się Pietrucha.

    - Dowiedzieli się o tym pracownicy Teatru Śląskiego, którzy planowali wystawienie w mieście widowiska plenerowego. Od słowa do słowa uzgodniliśmy, że zrobimy to wspólnie. A kanwą opowieści staną się właśnie losy Barona - mówi Pietrucha.

Robert Talarczyk, dyrektor Teatru Śląskiego, który reżyseruje widowisko, przyznaje, że opowiadanie o niepodległościowych zrywach bez zadęcia i patosu nie jest łatwe. - Staraliśmy się znaleźć złoty środek. Dlatego mieszamy style, stosujemy różne środki wyrazu. Są więc świetni aktorzy, mapping, grupy rekonstruktorów - wylicza.

Rolę narratora będzie pełnił Olgierd Łukaszewicz. Za kierownictwo muzyczne wydarzenia odpowiada Miuosh. W obsadzie m.in.: Ørganek, Renata Przemyk, Sebastian Riedel, Marcin Wyrostek, Dariusz Chojnacki i Grażyna Bułka.

- W tym roku obchody wybuchu drugiego powstania dość mocno przyćmiły obchody rocznicowe Bitwy Warszawskiej. Wierzę jednak, że nasze wydarzenie będzie miało swoich odbiorców. Warto przyjść chociażby i zobaczyć, jaki widok rozciąga się z kopca. Stąd Śląsk nie jest przemysłowy i brudny, ale zielony, niemal sielski - dodaje Talarczyk.

Plenerowe widowisko rozpocznie się w sobotę o godz. 20.30. Wstęp jest wolny.
Widowisko na górze usypanej przez Ślązaków

Budowa kopca zaczęła się we wrześniu 1932 roku, ale inicjatywa narodziła się pół wieku wcześniej. Z okazji przypadającej w 1883 roku dwusetnej rocznicy odsieczy wiedeńskiej kopiec chciał budować Wawrzyniec Hajda, niewidomy górnik i gorący polski patriota nazywany śląskim Wernyhorą.

Nic z tego nie wyszło, bo na budowę nie zgodziły się władze niemieckie. Do pomysłu wrócono, gdy Piekary wraz z częścią Śląska znalazły się w granicach niepodległej Polski. Ustalono, że kopiec upamiętni wyzwolenie Śląska spod panowania niemieckiego. I tak go właśnie nazwano - Kopcem Wyzwolenia.

Początkowo zakładano, że kopiec będzie miał 30 metrów wysokości, ale choć chętnych do usypywania nie brakowało, trzeba było ograniczyć się do góry o dziesięć metrów niższej.

Dla podkreślenia związków z resztą Polski przywieziono tu urny z ziemią z punktów, które odegrały ważną rolę w historii, m.in. spod Ostrej Bramy w Wilnie, z Wawelu, cmentarza na Rossie i cmentarza Orląt Lwowskich.

20 czerwca 1937 roku kopiec był gotowy.



Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji