Artykuły

Sasza Reznikow o Białorusinach: Jestem dumny z rodaków. W końcu przestali się bać

- Gdy patrzę na to, co się dzieje na ulicach Mińska, lecą mi Izy. Jestem dumny z moich rodaków na Białorusi - mówi Sasza Reznikow, aktor Teatru Muzycznego w Gdyni i odtwórca wielu ról serialowych, przed laty działacz białoruskiej opozycji.


KATARZYNA FRYC: Napisał pan na Facebooku: „Jestem dumny, że jestem z Białorusi".


SASZA REZNIKOW: Gdy patrzę na to, co
się dzieje na ulicach Mińska - a śledzę to na okrągło w telewizji Biełsat i w internecie - lecą mi Izy. Jestem dumny z moich rodaków na Białorusi. Nie tylko dlatego, że protest jest powszechny, ale także dlatego, że Białorusini potrafią się zachować. Na manifestacjach ludzie wchodzą na ławki, żeby lepiej widzieć, ale przedtem zdejmują buty. Zbierają po sobie śmieci, pakują do prywatnych samochodów i wywożą, żeby nie zostawić bałaganu.


Łukaszenka mówi, że protestują bandyci, alkoholicy i narkomani.


- Na szczęście ludzie w końcu się obudzili i przestali się go bać. Na spotkaniu w fabryce robotnicy wykrzyczeli mu prosto w twarz: „Odejdź!". Stają kopalnie, fabryki i zakłady. Czegoś takiego w historii Białorusi jeszcze nie było. Ale niektóre wiadomości bardzo mnie martwią. Blisko sto osób uznaje się za
zaginione i nie wiadomo, jaki jest ich los. Protesty społeczne nie mają lidera, który pokierowałby działaniami opozycji, a przebywająca na Litwie Swiatlana Cichanouska moim zdaniem zbyt rzadko zabiera głos. Ale bardzo trzymam za nią kciuki. Reżim Łukaszenki zwolnił z pracy Pawła Łatuszkę, dyrektora najważniejszego na Białorusi Teatru im. Janki Kupały, byłego ministra kultury i ambasadora Białorusi w Polsce i we Francji Powodem było oczywiście to, że Łatuszka publicznie poparł protesty. Zresztą zespół jego teatru także. W reakcji na tę wiadomość tysiące Białorusinów przyszło pod teatr i zawiesiło na nim flagę biało-czerwono--białą. Protest poparli też pracownicy opery i filharmonicy, którzy wystąpili z koncertem na ulicy. W tej filharmonii pracowała moja mama, kiedy jeszcze mieszkaliśmy w Mińsku.


W 2006 r. uczestniczył pan w protestach na Białorusi jako działacz opozycji.


- Pochodzę z Mińska, gdzie studiowałem na wydziale teatralnym Akademii Sztuk. Na trzecim roku rozpocząłem pracę w Teatrze Białoruskiej Dramaturgii. Wtedy, w 2006 r., na Białorusi były wybory prezydenckie; jak wiadomo, sfałszowane. Popierałem Aleksandra Milinkiewicza, oponenta Łukaszenki, i po ogłoszeniu wyników wyborów poszedłem na manifestację, bo miałem dosyć kłamstwa i obłudy. Zresztą jak wielu innych aktorów z mojego teatru. Protestowaliśmy na głównym placu Mińska przez cztery dni i cztery noce. Aż przyjechała milicja i wszystkich zgarnęła. Dostałem wyrok: dziesięć dni odsiadki.


Wtedy też milicja znęcała się nad wami?


- Zatrzymanie było agresywne, pałowali nas i w więźniarce rzucali chamsko na podłogę jeden na drugiego. Ale w więzieniu nie było już tak źle. Obrazki, które oglądałem ostatnio z Mińska, są dużo drastyczniejsze.


Po wyjściu z aresztu zostałem zwolniony z teatru z wilczym biletem i wyrzucony z uczelni. Zostałem z niczym, bez żadnych perspektyw na pracę w zawodzie. Wtedy zaangażowałem się w politykę, zapisałem się do Zjednoczonej Partii Obywatelskiej, jeździłem na różne spotkania i konferencje, spotykałem się z politykami.


Jak trafił pan do Polski?


- W 2006 r. Milinkiewicz i ówczesny polski premier Kazimierz Marcinkiewicz podpisali umowę o stworzeniu programu stypendialnego dla białoruskiej młodzieży, która z powodów politycznych nie może studiować w kraju. Znalazłem się w grupie trzystu Białorusinów, którzy przyjechali na studia do Polski. Trafiłem do Krakowa i skończyłem tamtejszą Akademię Sztuk Teatralnych. Potem przyjechałem do Gdyni i dostałem angaż w Teatrze Muzycznym im. Danuty Baduszkowej. Od 2013 r. mam polskie obywatelstwo, a w zasadzie podwójne, bo nie zrzekłem się białoruskiego.


Ma pan kontakt z obecnymi opozycjonistami na Białorusi?


- Kontakt z nimi nie jest łatwy, bo celowo wyłączany jest internet. Pytam, co u nich, a odpisują mi po dwóch dniach, bo nie mieli dostępu do sieci. Ale i na to znaleźli sposób i jakoś łączą się ze światem.


Jak pana zdaniem potoczą się wydarzenia?


- Naród wreszcie się obudził i liczę na to, że dojdzie do pokojowej zmiany władzy. Bardzo bym chciał, by Łukaszenka zrobił wszystkim niespodziankę i ogłosił w telewizji, że odchodzi.
A na razie, żeby podtrzymać na duchu moich rodaków, jadę do Wrocławia, gdzie razem z Teatrem Muzycznym Capitol nagrywamy dla nich piosenkę wsparcia.
I jeszcze jedno: niech pani koniecznie napisze, że ogromnie dziękuję Polakom za wsparcie dla Białorusinów. Tyle serdecznych wyrazów sympatii i ciepłych słów dla moich rodaków, jakie docierają do mnie w ostatnich dniach, nie dostałem jeszcze nigdy.



* Sasza Reznikow - od 2010 r. aktor Teatru Muzycznego im. Danuty Baduszkowej w Gdyni. Można go oglądać m.in. w spektaklach „Lalka" (Suzin), „Chłopi" (Ksiądz), „Avenue Q" (Kudłaty), „Ghost" (Duch Szpitala), a także „Piotruś Pan", „Przygody Sindbada Żeglarza", „Skrzypek na dachu". Ma na koncie wiele ról w polskich serialach (m.in. „Święty", „M jak miłość", „Młody Piłsudski", „Ślad", „Policjantki i policjanci") oraz filmach fabularnych („Solid Gold", „Fotograf", „Syberiada Polska" i innych). Jest aktorem dubbingowym w serialu dla dzieci „Rodzina Treflików".


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji