Niekwestionowana primadonna assoluta
"Zielona Gęś" w reż. Jarosława Kiliana w Teatrze Polskim w Warszawie. Poleca Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.
Irena Kwiatkowska, z powodzeniem kreująca niegdyś rolę Hermenegildy Kociubińskiej na scenie Siedmiu Kotów w Krakowie, w tę samą postać stworzoną dla niej przez Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego wciela się w widowisku "Zielona Gęś" w reżyserii Jarosława Kiliana w Teatrze Polskim. Wspaniała aktorka tą rolą świętuje przypadające w niedzielę 94. urodziny. Ze swą vis comica jest niezastąpiona w scenkach rodzajowych okraszonych błyskotliwymi pointami, ale największe brawa zbiera za śpiewaną z ironicznym błyskiem w oku słynną "Sierotkę" z muzyką Andy Kitschmann.
Teatrzyk Zielona Gęś miał premierę rok po wojnie na łamach krakowskiego "Przekroju", ale nadal nęci urokiem świata nieodwołalnie minionego dobrych manier, wyrafinowanych konwersacji, nieoczekiwanie zajmujących osobowości. Bawi przednim humorem, zachwyca czystą poezją i absurdalnymi skojarzeniami najwyższej literackiej próby.
Wielkim atutem widowiska jest jego niezobowiązujący wdzięk. Widzowie bawią się doskonale, często dopowiadając najsłynniejsze kwestie. Jak te z "Dymiącego piecyka", gdzie "pada dżdż", my zaś "racjami geopolitycznymi jesteśmy wyni*" (*szczeni). Nieokiełznana wyobraźnia Gałczyńskiego podziałała inspirująco na twórców i wykonawców przedstawienia, wśród których prym wiedzie Irena Kwiatkowska jako niekwestionowana primadonna assoluta.