Artykuły

Historia prawdziwa. Krzysztof Kolberger

Stale współpracował z radiem. Zajmował się dubbingiem, nagrywał wiersze. Dzielił się z ludźmi nie tylko swoimi aktorskimi kreacjami, ale również miłością, wiarą oraz cierpieniem. Gdyby żył,   13 sierpnia obchodziłby 70. urodziny. Odszedł po  heroicznej walce. Swoją postawą i aktywnością Krzysztof Kolberger do końca zadziwiał lekarzy - pisze E.U. w Dobrym Tygodniu.


Był  gdańszczaninem,  ale zawsze podkreślał, że synem Iwowiaka. To właśnie ojciec, inżynier, wybrał dla niego imię, które jego zdaniem pasowało do nietypowego nazwiska (do 1953 roku zapisywano je Kohlberger). Na małego Krzysia wołano jednak... Wojtek. - To typowo polskie imię po prostu podobało się rodzicom - tłumaczył aktor. Dzieciństwo spędził w piętrowym domu przy ul. Karłowicza. Prym wiodła tu mama, z wykształcenia nauczycielka, prowadząca klub dziennikarza w Domu Prasy. Była wymagająca, ale bardzo rodzinna. Krzysztof początkowo myślał o karierze sportowca, świetnie grał w siatkówkę. Plany pokrzyżowały mu jednak kontuzje. Nie należał do kujonów. Zamiast ślęczeć nad książkami, wolał chodzić na zbiórki harcerskie czy do kółka charytatywnego przy kościele. Już jako nastolatek błyszczał podczas szkolnych akademii i konkursów recytatorskich. Świetnie radził sobie też na parkiecie. W IX Liceum Ogólnokształcącym, gdzie się uczył, założył kabaret „Syfon" i grał w nim pierwsze skrzypce. Ale też sporo rozmyślał o sensie istnienia.
Zanim postanowił zdawać do warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej, zastanawiał się nad nauką w seminarium. Egzaminy na aktorstwo poszły mu dobrze, zdziwił się, że nie został przyjęty. Komisja uznała, że ma martwy wzrok i zeza. Nie miał. Przyniósł zaświadczenie od lekarza o okularach i wpisano go na listę.
Wykładowcy szybko dostrzegli jego talent. Opiekun roku, Ignacy Gogolewski, zabrał go do Teatru Śląskiego, ale już rok później młody aktor trafił do Teatru Narodowego, którym kierował Adam Hanuszkiewicz. Sam dyrektor wyreżyserował  dla niego „Wacława dzieje". Potem przyszły role m.in. w „Dziadach", „Braciach Karamazow", „Iwanowie", „Śnie srebrnym Salomei". Grał romantyków, amantów. Z wiekiem chętnie obsadzano go w rolach dystyngowanych urzędników, lekarzy, a w końcu - księży. Kochał wiersze, pięknie je deklamował. Dostał zaproszenie do „Lata z radiem", gdzie redakcja postanowiła stworzyć kącik poezji. Nie wierzył w powodzenie pomysłu, ale nagrał „Strofy dla Ciebie". Będąc raz na plaży o 11.35, zobaczył jak wielka jest siła jego głosu.


- Ludzie podbiegali do odbiorników, podgłaśniali, zastygali w zadumie - wspominał. W audycji czytał wiersze Gałczyńskiego, Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Tuwima, Leśmiana, Słonimskiego czy Przerwy-Tetmajera. Często z rówieśniczką, Anną Romantowską. „Oto Ci serce dzisiaj otworzę. To przypływ, miła, to przypływ" - deklamował. „Słowa miłości, słowa rozpaczy, zdławiła noc głuchoniema. Kochać to znaczy dotknąć, zobaczyć, a Ciebie nie ma, nie ma" - odpowiadała mu. Szaleńczo się w niej zakochał, ona studziła jego uczucia. Tadeusz Sznuk zdradził na antenie, że aktor zaproponował koleżance małżeństwo. Zapytał Annę, co ona na to.
- Jeszcze nie wiem - odparła, ale w końcu się zgodziła.



Mieli    wiele    wspólnego - tradycyjne rodziny, jej matka pochodziła z Wilna. Stworzyli jedną z najpiękniejszych par aktorskich. Coś sprawiało, że wyglądali, jakby byli dla siebie stworzeni. Ślub wzięli w 1974 roku. Krzysztof grał wtedy w teatrze w sztuce Turgieniewa „Miesiąc na wsi". Na scenie położono żywą trawę, scenografię stanowiły prawdziwe kwiaty. Ostatnie przedstawienie zaplanowano wieczorem 25 lipca. - Tego dnia odbyło się też moje wesele. Hanuszkiewicz zgodził się, by rozstawiono stoły na scenie, w tej scenerii. Nie zależało mu już, czy nasi goście zniszczą tę zieleń, czy nie. Było bardzo pięknie - wspominał Kolberger.


W 1978 roku para doczekała się ukochanej córki, Julii. Mieszkali skromnie, żyli podobnie. Dwa lata później wybuchła „Solidarność", wsparli ją całym sercem, a potem stracili nadzieję. Widząc czołgi na ulicach, postanowili uciec z Polski. Tyle, że Krzysztof znów zaangażował się w czytanie Polakom poezji, tym razem w kościołach.

- Zacząłem recytować Miłosza „W mojej ojczyźnie, do której nie wrócę" i zapłakałem. Wraz ze mną słuchacze. Już wiedziałem, że nigdzie nie pojadę, byłem tu potrzebny - wspominał.

Aktywny w opozycji, z księdzem Jerzym Popiełuszką mówili sobie po imieniu, był członkiem Prymasowskiego Komitetu Pomocy dla Internowanych. Za działalność podczas stanu wojennego został odznaczony w 2007 roku przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ogromnie cenił Jana Pawła II, którego miał okazję dwukrotnie spotkać. Za swoją najważniejszą rolę uważał odczytanie Testamentu Ojca Świętego. Odbyło się ono w wyjątkowych okolicznościach. Dzień przed pogrzebem, na dachu jednego z budynków otaczających Watykan.

Jego małżeństwo nie przetrwało próby czasu. Rozstali się z Anną w przyjaźni. W latach 90. aktor przez przypadek dowiedział się, że ma nowotwór. Na raka umierała jego siostra, Barbara. Lekarz zasugerował,  żeby profilaktycznie się przebadał. Okazało się, że ma zajętą nerkę. Wycięto ją, choroba nie wracała, uznał, że jest wyleczony. Niestety, w 2006 roku nowotwór zaatakował trzustkę, wątrobę, a potem kolejne narządy. Rytm życia wyznaczały mu operacje, badania, leki, dieta, ale nie poddawał się. Receptą na chorobę stała się praca. - Mobilizuje mnie do aktywności, uruchamia siłę - podkreślał. Chciał dawać nadzieję innym cierpiącym, pokazać, że można z tym żyć. Jemu energii dodawali zwykli ludzie, którzy wciąż modlili się o jego zdrowie. Czuł wtedy, że jest blisko Boga. Opiekował się schorowaną Danutą Rinn, poświęcał czas córce, siostrzenicy, przyjaciołom. Wspierał finansowo akcje charytatywne na rzecz walki z rakiem i Dom Aktora Weterana w Skolimowie. Nie poddawał się. Nawet kiedy cierpiał, uśmiechał się, bo chorobę traktował jako namiastkę czyśćca. Gdy dziesięć lat temu odszedł, towarzyszyła mu powszechna ludzka wdzięczność.    


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji