Artykuły

"Każdy aktorem..."

Najdoskonalsza sztuka w ostatnim okresie twórczości Szekspira z wątkiem miłosnym wplecionym w prostą piękną fabułę, z elementami muzyczności, z pierwiastkami realności i a realności w niebanalnej formie tragikomedii - wszystko to gwarantuje zainteresowanie widzów, daje duże możliwości realizatorom utworu - zapewniają krytycy. Szekspirolodzy przy okazji "Burzy" niejednokrotnie przywołują nazwisko autora "Prób" - Montaigne'a, którego wpływ w sztuce jest widoczny. Epikurejski stoik był zwolennikiem tolerancji, pochwalał to, co tkwi w naturze, dążył do osobistego szczęścia i zadowolenia. To pod jego wpływem Szekspir pisze sztukę, w której ludzi ocenia spokojnie, bez emocji, jakby przynależeli do świata nie rządzącego się ludzkimi namiętnościami.

W "Burzy" jest wyspa. Władzę na niej sprawuje mądry książę Prospero obdarzony magiczną siłą pozwalającą mu panować także nad światem przyrody. Sam skrzywdzony przez ludzi, dokona nad nimi "szlachetnej zemsty". Ten właśnie utopijny świat, owa wysepka jako miejsce niezwykłych wydarzeń szczęśliwości przynajmniej dwu osób, opuszczona w końcu dla świata cywilizowanego, jest przedmiotem sporów o ideę utworu, o pełnione w niej funkcje Prospera, Kalibana, Ariela. Opracowany przez J. Adamowicza program do szczecińskiego spektaklu, choć nie wyjaśnia wszystkiego co tyczy się interpretacji utworu, znacznie ułatwia w zrozumieniu jego złożoności. Program otwiera wypowiedź Leonarda da Vinci na temat, jak należy przedstawić burzę zaś Peter Brook pisze o kłopotach inscenizacyjnych z "Burzą", stwierdzając:

"Być może nie ma dziś warunków, by w pełni odsłonić istotę tej sztuki. Zanim jednak znajdziemy właściwy sposób przedstawienia jej, nie wolno nam utożsamiać dotychczasowych nieudanych interpretacji ze sztuką samą. Nawet jeśli niepodobna jej dzisiaj zagrać - pozostaje przykładem, jak można metafizyczny dramat wyrazić językiem naturalnym, który jest zarazem święty, komiczny i surowy".

ł wreszcie na końcu autorka programu przypomina, że wg W. Chwalewika dewiza teatru szekspirowskiego - "Totus mundus agit hlstorionem" nie znaczyła "Cały świat gra komedię", lecz wyrażała mną myśl: "Każdy człowiek jest aktorem w jakiejś sztuce". "Myśl o jednostce ludzkiej na scenie życia podjął Szekspir prawie równocześnie z otwarciem teatru. "The Globe" w komedii "Jak wam się podoba" (...) Motyw ten, przetwarzany na różne sposoby, pojawił się w następnych dramatach Szekspira: odnajdujemy go między Innymi w "Hamlecie", "Śnie nocy letniej", w "Burzy", w której, jak nam się wydaje, został rozwinięty najpełniej".

Jeśli szczecińskiemu przedstawieniu ma towarzyszyć nasze pragnienie zrozumienia go. Tych wskazówek programu nie wolno pamiętać.

Marek Lewandowski, którego opracowania scenograficzne oglądaliśmy w "Lecie i dymie", "Wyzwoleniu", "Największej świętości", "Farsie mrocznych", "Macbetcie" do "Burzy" przygotował szczególnie ciekawą, adekwatną do treści utworu oraz intencji reżysera. Głównym materiałem w jego scenografii są zwisające sznury z kłębami niby glonów morskich. O morskości przypominają jeszcze kostiumy świata fantastycznego, zwiewne, w zielonych odcieniach i oczywiście ruchomy podest - pokład statku, który w następnych scenach jest wyspą. Ta propozycja scenograficzna bardzo sugestywnie nasuwająca na myśl wizję świata fantastycznego, onirycznego, niejednokrotnie stawała w centrum uwagi widzów, rekompensowała im niektóre słabe strony przedstawienia.

W roili Prospera wystąpił Marian Banasik. Jego bohater to postać ponura, bezwzględna, żyjąca tylko myślami o zemście i magii, z małą zasadnością czynów w finale sztuki. Nie można z nim było być szczęśliwym nawet na najdziwniejszej wyspie. I nie jest nią ani Miranda, córka Prospera (Ewa Wójcik), ani Ariel, duch powietrzny (Ewa Wrońska). Sytuacje sceniczne tej trójki są statyczne, chłodne, wyznania deklaratywne. Na ich tle lepiej wypada Kaliban, dziki i szpetny niewolnik (Tadeusz Zapaśnik), w którym fizyczna i duchowa brzydota przyozdobione są bardzo ludzkimi cechami: buntem, marzeniem o wolności lub co najmniej o lepszym panu.

W "etatowej" roli króla wystąpił Jerzy Ernz, który dosłużył się już w purpurowych szatach na szczecińskiej scenie eseju monograficznego o wcieleniach w królewskie majestaty. Mówiąc najzwięźlej wydaje mi się, że Jego królewskie mości coraz bardziej zdeterminowane ideałami demokratycznymi. Może nawet już nie wierzą, że są tym, kim są i tylko z obowiązku historycznego grają przed nami władzę?

Elementy szekspirowskiej rubaszności wprowadzili do sztuki Trinculo (Zbigniew Witkowski) i Stephano, pijamy szafarz (Jerzy Karaszkiewicz - występujący gościnnie). Sceny z nimi obfitowały w wiele zabawnych pomysłów, wzbogacały sztukę w pożądane wartości ludyczne, wzbudzały wesołość na widowni.

Mniej imponująco, niż można by oczekiwać, wypadła scenka alegoryczna (I. Babińska. N. Grudnik, B. Fafińska). Była wtrętem; sztucznym i bladym.

"BURZA" nie wydaje się być sukcesem w artystycznym dorobku Macieja Englerta, jest jednak przecież dość cennym tytułem wzbogacającym repertuar sceny szczecińskiej, przedstawieniem poszerzającym naszą znajomość o dziełach wielkiego Anglika z epoki Elżbiety.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji