Artykuły

Nic co ludzkie...

Różnie można odczytać "Burzę", tę dziwną sztukę, którą Szekspir żegnał się z teatrem. Właściwie prawie każdy widz może odczytać ją na swój sposób i mogą to być interpretacje całkiem niepodobne do siebie, a przecież nie bezpodstawne. Osobiście sądzę, że swego rodzaju kluczem do przedstawienia Macieja Englerta w Teatrze Współczesnym, może być zdanie wypowiedziane przez Prospera w jednej z ostatnich scen: "Cnota doskonalsza w uczynkach, niż zemsta".

Czemu służy ten baśniowy świat, jaki stanowi wyspa zamieszkana przez duchy pod władzą człowieka wyposażonego w czarodziejską siłą? A może to wszystko nie jest aż tak nieprawdopodobne, jak się wydaje i jest tytko odbiciem całkiem ludzkich pragnień? Na przykład pragnienia człowieka ciężko skrzywdzonego przez bliźnich i czekającego okazji do zemsty, która zresztą będzie tylko aktem surowej sprawiedliwości. Czy nikt, kto doznał dotkliwej krzywdy, nie marzy nigdy o jakiejś, nawet zgoła fantastycznej sytuacji, w której stanąłby oko w oko z winowajcą, zdanym w tym momencie całkowicie na jego łaską i niełaską?

Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia w "Burzy". Owe duchy na wyspie, na czele z Arielem, który swobodnie manipuluje sitami przyrody oraz podporządkowująca je sobie czarnoksięska moc Prospera służą właściwie tylko jednemu celowi: stworzeniu najbardziej odpowiednich okoliczności dla dokonania zemsty na jego wrogach. Ale Prospero żyjący wyłącznie myślą o tym, jest zarazem punktem wyjścia do ukazania całego szekspirowego obrazu świata widzianego oczami bogatego w doświadczenie artysty i człowieka Chyba sporo słuszności tkwi w opiniach upatrujących w "Burzy" rodzaju testamentu artystycznego wielkiego poety?

Jeżeli przy odczuciach, jakie może budzić przedstawienie teatralne wypada posłużyć sią słowem "uroda", to właśnie przedstawienie Englerta odznacza się niepoślednią urodą. Jest to efekt pełnej harmonii wszystkich jego elementów: słowo i gry aktorskiej, plastyki oraz muzyki. Autorem pięknej i pomysłowej scenografii jest Marek Lewandowski Przy pomocy najprostszych środków, bo luźno zwisających, poszarpanych lin stworzył przemawiający do wyobraźni, na poty fantastyczny krajobraz niezwykłej wyspy. Kontrastujące z nim barwne kostiumy postaci rozbitków z królewskiego okrętu nadają układom scenicznym jakiejś malarskiej ekspresji. Potęguje te odczucia muzyka Andrzeja Sobieskiego, przywołująca klimat dawnej epoki. Zygmunt Zdanowicz z kolei udanie pokierował działaniami duchów w wykonaniu zespołu Pantomimy Politechniki Szczecińskiej.

Przy przedstawieniu "Burzy" Englert posłużył się najnowszym tłumaczeniem utworu - Macieja Słomczyńskiego - I ten takt też nie jest bez znaczenia. Tłumaczenie Słomczyńskiego cechuje zwartość i prostota języka, który brzmiąc na wskroś współcześnie, pozostaje zarazem wierny Szekspirowi.

O trafności formy scenicznej, jaką realizatorzy znaleźli dla "Burzy" świadczy najlepiej początek przedstawienia. Na wiszącej na lianach drewnianej płycie, wyobrażającej pokład - zastygła w bez ruchu grupa postaci, pasażerów królewskiego okrętu. Oglądamy jakby historyczne malowidło. Ale oto stojący niżej Prospero uderza trzykrotnie czarodziejską laską w ziemię i zrywa się burza. Wieje wicher rozkołysujący pokład, grzmią pioruny, niewidzialna fala zmywa pasażerów ogarniętych najwyższą paniką. W finale przedstawienia widzimy niema) identyczny obraz.

Jeżeli przyjąć, że Prospero to duchowy autoportret samego Szekspira, to w przedstawieniu Englerta jest on nie tylko świadomym swej władzy czarodziejem, wnikliwym znawcą duszy ludzkiej, ale sam jest człowiekiem z krwi i kości, podlegającym zwykłym, ludzkim emocjom i nastrojom Prospero - Mieczysław Banasik - nie jest więc również do końca panem samego siebie i daje się ponosić zrozumiałym podnieceniom, kiedy jego plany zaczynają się urzeczywistniać. Ten Pros poro zdaje się swoją osobowością potwierdzać starożytną maksymę Terencjusza: "Nic, co ludzkie, nie jest mi obce", zarówno w porywach nadmiernej surowości wobec Mirandy; jak wreszcie w końcowym akcie nieoczekiwanej rezygnacji z zemsty, pogodzenia się z wrogami. "Jestem z ich rodu" - mówi w taki sposób, jakby to znaczyło: Jestem tylko człowiekiem.

I takim też sposobem widzenia świata jest cały kształt "Burzy" w Teatrze Współczesnym, Świata widzianego oczami człowieka pełnego mądrości, surowo oceniającego ludzi, ale jednocześnie wyrozumiałego dla nich. Człowieka pozbawionego zarówno uprzedzeń, jak i iluzji, pogodzonego z tym światem, a mimo wszystko wierzącego w dobro tkwiące w ludziach.

To wynika jednak dopiero na końcu przedstawienia, a zanim to nastąpi, sami ludzie nie został; w nim bynajmniej oszczędzeni. Ironią, kpiną, a nawet sarkazmem zostali obdzieleni wszyscy poza Mirandą (Ewa Wójcik) i Ferdynandem (Henryk Gęsikowski). Nawet poczciwy Gonzalo został wykpiony. Kiedy Marian Nosek w tej roli snuje swoją wizję wyspy szczęśliwości, to ta utopijna idea społeczna okazuje się wyłącznie śmieszną, starczą mrzonką. A inni? Wyrzuceni na wyspę bez perspektyw powrotu, niepewni swego losu i życia, także w tej sytuacji pozostają tym, kim byli. Nawiązują intrygę, spisek, są gotowi do skrytobójstwa dla zdobycia pozycji, która na wyspie nie może mieć żadnego znaczenia, przyszłość zaś jest wielką niewiadomą. To przede wszystkim Sebastian - Andrzej Saar i Antonio - Jacek Polaczek. Jakże gryzącą ironię zawiera w rezultacie pełen naiwnego zachwytu okrzyk Mirandy na ich widok: "O nowy, wspaniały świecie tych ludzi!"

Ci ludzie, to także królewscy dworzanie: Trinculo - Zbigniew Witkowski i Stephano - Jerzy Karaszkiewicz, komiczni opoje. Nawiasem mówiąc również zdolni do najgorszych czynów, nie znający co to nakazy i zakazy moralne. Prawda, że w tym przypadku oczywistą nicość tych postaci przesłaniają ich przekomiczne pijackie perypetie z udziałem Kalibana. Śmiech, który wzbudzają na widowni wydaje się dla nich stanowić okoliczność łagodzącą, niemniej osąd, no jaki zasługują jest chyba jednoznaczny.

Kaliban i Ariel, to oddzielna sprawa. Może rzeczywiście są dwiema stronami ludzkiej natury, a może znaczą o wiele więcej. Obaj pragną wolności, wyzwolenia spod władzy Prospera, ale ta wolność pozostaje przecież tylko nieokreśloną ideą, czystą abstrakcją. Do czego im posłuży wolność? Czy w ogóle mogą być wolnymi, niezależnymi od woli człowieka?

Ariel Ewy Wrońskiej, to jedna z najpiękniejszych postaci przedstawienia. Ucieleśniona poezja! Prawdziwie dobry duch, pełen wewnętrznego ciepła, miękkości, a zarazem mający w sobie coś tajemnego. Doskonałym przeciwieństwem Ariela jest Kaliban w wykonaniu Tadeusza Zapaśnika. Prymitywny, żywiołowy stwór, chyba nie do końca zły ze swej natury, a na pewno imponujący zapiekłym uporem wyrwania się z niewoli Prospera. Może warto przy okazji przypomnieć, jako ciekawostkę, że kiedy w 1947 r. odbywał się w Polsce festiwal szekspirowski. wśród opinii o "Burzy" wystawionej wówczas przez Leona Schillera znalazły się i takie, które w postaci Kalibana znalazły dowód antydemokratycznej wymowy utworu, opowiedzenia się autora za poddańczą rolą ludu w hierarchii społecznej.

Właściwie trudno, bez uznania dla całego zespołu realizatorów, roztrząsać dalej odczucia wynoszone z tego przedstawienia. Trzeba by wymienić wszystkie postaci, a więc Mirandę - Ewy Wójcik, króla Alfonsa - Jerzego Ernza, boginie: Iris, Juno i Ceres (Irmina Babińska, Nina Grudnik i Bolesława Fafińska), Adriana i Francisco (Sylwester Woroniecki i Jan Stawarz), kapitan okrętu i bosman (Stanisław Poks i Józef Chwiejczak), a wreszcie Harpię (Małgorzata Peczyńska).

Oczywiście, jeżeli chodzi o zawartość ideową, "Burza" nie jest utworem tej rangi, jaką przedstawia dla nas na przykład tak udanie wystawione w ub. roku "Wyzwolenie" Wyspiańskiego. Nie przeszkadza to, sądzę, traktować tego przedstawienia jako niewątpliwego sukcesu artystycznego w Teatrze Współczesnym. Szekspir, jak wspomniałem, żegnał się "Burzą" z teatrem, a tak się składa, że Maciej Englert żegna się przed stawieniem "Burzy" ze Szczecinom jako kierownik artystyczny teatru na Watach Chrobrego. Piękne to pożegnanie. A niezależnie od tego, jak pomyślna może okazać się przyszłość dla tej sceny, trzyletni okres dyrekcji Englerta pozostanie z pewnością bardzo znaczącym w jej rozwoju.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji