Artykuły

Po latach

1. Troską Szczecina jest obecnie środowisko humanistyczne. Takie środowisko tworzy się latami i powstaje ono zwykle wokół uczelni typu uniwersyteckiego. Zaczątek uniwersytetu, a właściwie jego wydziałów humanistycznych (dla matematyczno-przyrodniczych istnieje od dawna w postaci Politechniki Szczecińskiej, Pomorskiej Akademii Medycznej, Wyższej Szkoły Rolniczej, Wyższej Szkoły Morskiej) - już jest. Stanowi go Wyższa Szkoła Pedagogiczna, utworzona w roku 1973 z filii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, działającej tu od roku 1968. Także w postaci ciekawie wyprofilowanej i prężnie prowadzonej przez dyrektora Stanisława Krzywickiego Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki im. Stanisława Staszica.

Pozwalając dojrzewać uczelni, organizowano tu tymczasem zaplecze kulturalne. Słychać i widać ośrodek radiowo-telewizyjny, działają muzea, ukazuje się kilka gazet i czasopism, odczuwa się obecność środowiska twórczego, w którym - obok Oddziału Związku Literatów Polskich - najżywsza wydaje się być społeczność plastyków i architektów. O barwie i intensywności oraz krajowym rozgłosie Szczecina decydują też instytucje teatralne i parateatralne: Filharmonia im. Mieczysława Karłowicza, zespół dziecięcy Stoczni im. Aleksandra Warskiego - "Lizakowe Lale", Chór i Pantomima Politechniki Szczecińskiej, Klub Związków Twórczych 13 Muz oraz teatry.

Jest ich kilka i rozporządzają kilkoma scenami: Teatr Muzyczny pod kierunkiem Tadeusza Bursztynowicza, o którym na naszych łamach po roku pracy w nowej, Zamkowej, siedzibie pisał Wacław Panek (Teatr 1979 nr 16), Teatr Lalek "Pleciuga" pod kierownictwem Włodzimierza Dobromilskiego, znany w kraju i za granicą, sceny małych form, które w Szczecinie mają długą i chlubną tradycję (Teatr 13 Muz, Teatr Krypta), wraz z organizowanym corocznie od lat 14 w Klubie 13 Muz Ogólnopolskim Przeglądem Teatrów Małych Form, teatry dramatyczne - Polski i Współczesny.

2.Trzy lata temu Szczecin - śladem teatrów Poznania rozłączonych w roku 1972 - rozdzielił teatry dramatyczne, które dotąd stanowiły jedno przedsiębiorstwo i jeden zespół, pod jednym kierownictwem administracyjnym i artystycznym, oraz wspólnotę majątkową, rozporządzającą trzema scenami (T. Polski, T. Współczesny, Sala im. Księcia Bogusława na Zamku Książąt Pomorskich), biblioteką, pracowniami i magazynami teatralnymi. Z podziału wynikły dobre skutki i nie mniejsze kłopoty.

Po stronie pozytywów zapisano możliwość rywalizacji dwóch placówek teatralnych, co zawsze ożywczo wpływa na repertuar, inscenizacje, aktorów, zamierzenia i ambicje, a także - na temperaturę życia kulturalnego miasta. Tak się też stało: publiczność szczecińska, wychowana na dobrym i ciekawym teatrze który tu przed laty uprawiał Jan Maciejowski i Zofią Wierchowicz a później Józef Gruda oraz wielu aktorów zdobiących teraz sceny stołeczne - ostatnio nieco już znużona stagnacją, teraz gwałtownie zgłosiła swój akces do obu teatrów i zaczęła tłumnie uczęszczać na przedstawienia, żywo dyskutując.

Po stronie negatywów zapisać trzeba trudności związane z podziałem organizmu. A więc nierówny start artystyczny i programowy obu teatrów, z których jeden - Współczesny - już od 1 stycznia 1976 roku pracował pod kierownictwem Macieja Englerta, a drugi - Polski - przeżył huśtawkę dyrekcyjną (od 1 stycznia do 31 grudnia 1976 roku władzę sprawował tu Bohdan Gierszanin), nim 1 stycznia 1977 roku objął go Janusz Bukowski, aktor doświadczony i znany, ale dyrektor i reżyser zdecydowanie młody.

Dalszą trudność sprawiały próby polepszenia warunków, zwłaszcza technicznych, obu teatrów. Teatr Współczesny pracował w warunkach dość prymitywnych: miał niewygodne garderoby, skąpe zaplecze techniczne, ciasne pomieszczenia administracyjne, zabrakło biblioteki, pracowni oraz magazynów. W czasie dyrekcji Macieja Englerta dla tych celów dobudowano, dzieląc wysokość sal w poziomie, całe niemal skrzydło gmachu. W planach było (jeszcze nie zrealizowane) otwarcie małej sceny studyjnej na Zamku Książąt Pomorskich, przeznaczonej według zamierzeń młodego dyrektora dla aktorów, którzy chcą próbować sił w reżyserowaniu.

Teatr Polski dla odmiany miał wprawdzie lepsze warunki techniczne i drugą scenę w Sali im. Księcia Bogusława na Zamku, ale też wymagał remontu, który rozpoczął się 20 czerwca 1977 roku i główną salę wyłączył z eksploatacji na kilka miesięcy. Ponadto na nim, jako lepiej wyposażonym, spoczęły obowiązki objazdu po sześciu województwach (gorzowskie, koszalińskie, pilskie, słupskie, szczecińskie, zielonogórskie), podczas gdy Teatr Współczesny ograniczył swoją działalność do terenu Szczecina.

Obu dyrektorów, przybyłych z Warszawy, łączyło podobieństwo ich sytuacji - status debiutantów w rzemiośle dyrekcyjnym i prawie debiutantów - w reżyserskim. Także praca w mieście, które niewiele znało ich dotychczasową działalność i które oni znali także dość pobieżnie, wspólna niechęć do ogłaszania szumnych planów i składania deklaracji oraz trudy sformowania zespołu artystycznego. Poza tym wszystko zdawało się dzielić, co ujawniło się już w pierwszej fazie działalności - zresztą z pożytkiem dla teatrów, zespołów i środowiska.

3. Janusz Bukowski wraz z rodziną i domem przeprowadził się do Szczecina, Maciej Englert pozostał związany z Warszawą i skazał się na wszystkie niedogodności dyrektora dojeżdżającego. Zobowiązany nazwą teatru i własnymi zainteresowaniami Janusz Bukowski od początku wyraźnie faworyzował repertuar klasyczny, zwłaszcza polski, za to Maciej Englert realizował głównie repertuar współczesny.

Za dyrekcji Bukowskiego weszło dotychczas na afisz 14 sztuk: z pozycji polskich Przedwiośnie (reż. Bukowski), Skiz (rei. Zaorski), Kartoteka (reż. Jeruzal), Książę Niezłomny (reż. Cybulski) - w sezonie 1976/77; Rzeźnia (reż. Cybulski), Pan Tadeusz (reż. Bukowski), Parady (reż. Zaorski), Kopciuszek dla dzieci - w sezonie 1977/78; Dwór nad Narwią (reż. Bukowski) i Dacza (reż. Laskowska) - w sezonie ostatnim (1978/79). A z pozycji obcych - prócz okolicznościowego Starca i strzały Nikoły Rusewa w reżyserii Jana Błeszyńskiego z okazji Dni Bułgarskiej Dramaturgii i Teatru w Polsce w r. 1978 - Antygona (reż. Bukowski) - w sezonie 1977/78, a Wiśniowy sad (reż. Bukowski) i Don Juan (reż. Cybulski) - w sezonie 1978/79. I jakkolwiek wypada żałować zgłaszanych w planach sztuk nie zrealizowanych - Fantazego i Nie-Boskiej komedii - był to repertuar klasyczny, z przewagą pozycji polskich, mający znaczenie dla kształtowania oblicza współczesnego Polaka.

Z kolei zainteresowania Macieja Englerta biegły wyraźnie w kierunku współczesności o dość specyficznym charakterze. Wśród 14 sztuk zrealizowanych za jego dyrekcji obok współczesnych dramatopisarzy polskich jak Redliński (Jubileusz w reż. Englerta), Mrożek (Krawiec w reż. Nyczaka) albo Witkacy (Kurka Wodna, reż. Englert) przeważały utwory takie jak: Macbett Ionesco (reż. Englert) - w sezonie 1975/76, Lato i dym Williamsa (reż. Englert), Farsa mrocznych Ghelderodego (reż. Englert), Kobieta zza zielonych drzwi Ibrahimbekowa (reż. Brydak) albo Ludzie energiczni Szukszyna (reż. Minkiewicz) - w sezonie 1977/78, Lot nad kukułczym gniazdem Wassermana (reż. Chrzanowski) i Słoń Kopkowa (reż. Zaleski) - w sezonie 1978/79. Z rzadka pojawiała się klasyka, jak Dożywocie Fredry (reż. Englert, sez. 1976/77), Wyzwolenie Wyspiańskiego (reż. Englert, sez. 1977/78), Burza Szekspira (reż. Englert, sez. 1978/79), Ostatni Gorkiego (reż. Towstonogow, sez. 1977/78).

Trudno jest jednoznacznie wyrokować, co najbardziej interesowało młodego dyrektora w tym repertuarze: czy problematyka moralna, czy pytania o filozoficzny sens egzystencji człowieka, zagadnienia władzy czy zadania sztuki. Repertuar był wyraźnie pod względem problemowym eklektyczny, bardziej starał się pokazać odmienność stylistyk a na pewno stworzyć dość obszerne pole dla inscenizacji. A jednak, gdy wspomina się inscenizacje Teatru Współczesnego, nieodparcie nasuwa się myśl, że był to teatr nastawiony bardziej na błyskotliwy efekt niż na porządkowanie świata - myśli i uczuć swoich widzów. Bliższa mu była analiza przez destrukcję niż synteza i porządek. Bliższy teatralny fajerwerk niż cyzelowana aktorska zawodowość. Choć nie brakło mu ambicji i rozmachu. W ten sposób teatry uzupełniały się, przynosząc niewątpliwy pożytek widzom i panoramie kultury Szczecina.

Idąc dalej tropem porównań - teatr Janusza Bukowskiego powstawał jako ściśle aktorski, dzięki rolom i poprzez role dający się zapamiętać, a i w swoim zespole jako aktorski świadomie formowany, na co wpływ niewątpliwie musiał mieć zawód i wykształcenie samego dyrektora. W zespole Teatru Polskiego znalazły się nie tylko takie indywidualności jak Danuta Chudzianka, Ewa Nawrocka czy Ewa Wawrzoń, ale obok dyrektora tak obiecujący aktorzy jak Anna Lenartowicz, Mirosława Nyckowska, Elżbieta Skrętkowska czy Andrzej Wichrowski. W dodatku w tym teatrze aktorów było widać i w przedstawieniach, i w konkretnych rolach. Tego nie da się powiedzieć o Teatrze Współczesnym, gdzie wprawdzie nie brak było aktorów o nazwiskach znanych, przynajmniej na terenie Szczecina (pod tym względem Współczesny wydawał się obserwatorom zespołem mocniejszym). A jednak inscenizacja odbierała pierwszoplanowe miejsce w wyobraźni widza nawet tak wytrawnym aktorom jak Tadeusz Zapaśnik czy Mirosław Gruszczyński, Jacek Polaczek, Sylwester Woroniecki, Zbigniew Witkowski, nie zawsze zresztą rekompensując nieobecność ról własnymi dostatkami. Inscenizatorzy "ciągnęli" w kierunku poezji, aktorzy - twardego realizmu, reżyserom brakło umiejętności godzenia tych sprzeczności.

Na pewno - co paradoksalne - zwłaszcza rodzaj inscenizacji uprawianej przez Englerta powodował pewną jednostajność w obrazie tego teatru, choć przecież powinno być odwrotnie. Przy wielkich reżyserskich ambicjach rezultat okazywał się szary i monotonny, myślowo dość jałowy, a teatralnie krzykliwy, czego przykładem może być i Wyzwolenie, i Burza. Co zaś najbardziej zaskakujące, w teatrze tym upodobniły się prace nawet tak różnych reżyserów, jak Janusz Nyczak, Krzysztof Zaleski czy Maciej Englert. Bo w gruncie rzeczy Krawiec w reżyserii Nyczaka jak Słoń Kopkowa w reżyserii Zaleskiego, żeby pozostać przy przykładach tylko z ostatniego sezonu, miały podobną barwę, choć nie ma jej przecież materiał literacki.

Teatr Współczesny formowany był od początku jako scena inscenizatora, w dodatku - jak mówią liczby i tytuły ważniejsze w ciężarze gatunkowym - przede wszystkim jednego inscenizatora: Macieja Englerta, który w ciągu trzech sezonów na 14 pozycji wyreżyserował ponad połowę (dokładnie 8), pracując równocześnie w Warszawie i za granicą. I to niewątpliwie musiało się odbić bądź na domyśleniu, bądź na dopracowaniu inscenizacji, bądź na kierowaniu aktorami. W Teatrze Współczesnym działali jeszcze tacy reżyserzy, jak Wojsław Brydak, Anna Minkiewicz, Aleksander Towstonogow, dyrektor artystyczny Teatru im. Gribojedowa w Tbilisi, Janusz Nyczak, Andrzej Chrzanowski, Krzysztof Zaleski, ale ich reżyserie nie zdecydowały o obliczu teatru.

W Teatrze Polskim obok Andrzeja Zaorskiego (Skiz, Parady), Jana Jeruzala (Kartoteka - warsztat PWST) reżyserowali głównie Janusz Bukowski i Bohdan Cybulski. Ten ostatni w obraz inscenizacji w tym teatrze wniósł wkład istotny głośnym Księciem Niezłomnym w Sali im. Księcia Bogusława, Rzeźnią Mrożka i Don Juanem Moliera.

4.Ożywiał teatralny Szczecin także udział obu teatrów w imprezach krajowych - na festiwalach, gdzie zdobywały one niejednokrotnie nagrody i wyróżnienia. I tak w roku 1977 na Festiwalu Teatrów Polski Północnej w Toruniu występował Współczesny z Ludźmi energicznymi i Farsą mrocznych; Polski - z Przedwiośniem. Janusz Bukowski otrzymał nagrodę za rolę Baryki, Tadeusz Żuchniewski za Ojca, Marek Lewandowski i Maciej Englert za inscenizację Farsy mrocznych, Tadeusz Zapaśnik za rolę Chwistona, Mirosław Gruszczyński za Mopsa. W roku 1978 Teatr Polski na Opolskich Konfrontacjach Teatralnych pokazał Przedwiośnie i Pana Tadeusza. A Teatr Współczesny na Kaliskich Spotkaniach Teatralnych grał Farsę mrocznych. Tylko jednak w Toruniu 1978 szczecińskie sceny skąpały się w deszczu nagród. Zespół Współczesnego za Wyzwolenie zdobył główną nagrodę - Puchar Wojewody i zespołową oraz indywidualne dla reżysera (Maciej Englert), scenografa (Marek Lewandowski) i aktorów (wykonawcy roli Konrada - Mirosława Gruszczyńskiego oraz Mariana Noska w roli Karmazyna). Za to samo Wyzwolenie, które - nielojalne wobec litery i intencji Wyspiańskiego, śmiesznie aluzyjne wobec dnia dzisiejszego - padło fatalnie podczas Warszawskich Spotkań Teatralnych 1978. Z kolei Pan Tadeusz pominięty milczeniem w Opolu, choć owacyjnie przyjmowany przez publiczność, zyskał nagrodę dla kompozytora Andrzeja Kurylewicza, dla Ewy Wawrzoń za rolę Telimeny i dla Bohdana A. Janiszewskiego za Gerwazego.

W roku bieżącym Don Juan w reżyserii Cybulskiego przyniósł w Toruniu Teatrowi Polskiemu główny wawrzyn, gdy tymczasem Burza Macieja Englerta ze Współczesnego podzieliła los ubiegłorocznej warszawskiej prezentacji Wyzwolenia. A zarazem zasygnalizowała jaskrawo, że nie jest dobrze z zawodowością aktorów, inscenizacją i reżyserskimi umiejętnościami w Teatrze Współczesnym, skoro poziom wykonania zależny nie od utrwalonych, zafiksowanych sytuacji i przeżyć, lecz najwidoczniej od emocji, bywa tak diametralnie różny.

Krajowe laury ze zmiennym szczęściem odmierzały sprawiedliwość obu teatrom, rozmaite też powodzenie dopisywało zagranicznym kontaktom reżyserów. Za to występy gościnne organizowane na scenach macierzystych elektryzowały miasto zarówno gdy występował Teatr Powszechny z Warszawy z Nocą Trybad (w Teatrze Polskim), jak gdy wrocławski Teatr Pantomimy Henryka Tomaszewskiego grał Spór, a Marta Lipińska Almę Winemiller w Lecie i dymie Williamsa (w Teatrze Współczesnym).

5. Na tym dopiero tle tegoroczny sezon obu teatrów szczecińskich jest w pełni zrozumiały. I w tym zwłaszcza momencie, gdy sytuacja teatru ulega zmianie z powodu odejścia Macieja Englerta, którego miejsce zajmie jako dyrektor Andrzej Chrzanowski, aktor i twórca jak na razie jednej szczecińskiej inscenizacji, Lotu nad kukułczym gniazdem, a Teatr Polski - wraz z objęciem dyrekcji w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu przez Bohdana Cybulskiego i jego odejściem z grupą zdolnych aktorów - czekają istotne zmiany.

W bieżącym sezonie teatry szczecińskie dały 16 premier, z czego 9 przypada na teatry dramatyczne. Wymieńmy: Teatr Muzyczny - Wesołe kumoszki z Windsoru Nikolaia (22X1 1978), Jaś i Małgosia Humperdincka (20 III 79), Henryk VI na łowach Bogusławskiego (23 V 79); Teatr Lalek - O krasnoludkach i sierotce Marysi Konopnickiej (131 1979) i Złoty klucz Jana Ośnicy (26 III 1979). Ponadto w teatrach małych form i Opiekun mojej żony Feydeau w Teatrze Farsy otwartym pod egidą Szczecińskiej Agencji Artystycznej. Reszta to premiery Teatru Polskiego - Wiśniowy sad (21X 78), Starzec i strzała (18X178), Don Juan (2 III 79), Dwór nad Narwią (19 V 79), Dacza (28 VI 79) oraz Teatru Współczesnego - Krawiec (20 X 78), Lot nad kukułczym gniazdem (16X1178), Burza (31 III 79) i Słoń (19V79).

Do tego dorzucić trzeba sztuki z poprzednich sezonów, utrzymane w repertuarze, co widać szczególnie na przykładzie Teatru Polskiego. Potrafił on zachować w gotowości repertuar wszystkich sezonów za dyrekcji Janusza Bukowskiego. A więc Przedwiośnie, Skiza, Księcia Niezłomnego, Rzeźnię, Antygonę, Kopciuszka, Pana Tadeusza, Parady.

Infrastruktura teatralna Szczecina również była bogata. W listopadzie w Teatrze Lalek odbył się Ogólnopolski Przegląd Bułgarskich Sztuk Lalkowych pod protektoratem Ministerstwa Kultury i Sztuki z udziałem 7 teatrów, w tym także bułgarskiego. W grudniu 1978 r. tenże teatr podczas swojego 25-lecia dał przegląd wszystkich premier ostatniego roku (zob. Teatr 1979 nr 2). W marcu premierze Złotego klucza w Teatrze Lalek towarzyszyła interesująca wystawa dziecięcej twórczości, prace plastyczne - rzeźby i rysunki na szkle - z pogranicza sztuki dziecięcej i ludowej ze wsi Paszyn k. Nowego Sącza. Wystawa świadcząca o tym, że kierownictwo Teatru Lalek wysoko rozumie swoje artystyczne zadania wobec widowni. W kwietniu Szczecin gościł 10 zespołów teatralnych małych form m.in. z Teatru im. Słowackiego w Krakowie, z Teatru Współczesnego we Wrocławiu, z Teatru na Woli w Warszawie i z Teatru im. Jaracza z Łodzi. I takich aktorów jak Anna Lutosławska i Jerzy Trela. Nagrody sprawiedliwie rozłożyły się pomiędzy Kraków za program Przyszłość to dziś, tylko cokolwiek dalej i Szczecin za Portret z ram wyjęty wg książki Brytty Wuttke w wykonaniu Ewy Wawrzoń. Przeglądowi towarzyszyła w Klubie 13 Muz sesja o społecznej funkcji Małych Form Teatralnych. A jednak mimo tego bogactwa był to sezon dość letni: osiągnięciom Teatru Polskiego, który okrzepł i zarysował się w pełni, zabrakło tła, gdyż T. Współczesny wyraźnie słabł z premiery na premierę.

7. Siedząc premiery i pracę teatrów szczecińskich, reprezentację tego miasta na imprezach ogólnopolskich, jego życie teatralne, miejsce zarezerwowane dla teatrów w lokalnej prasie, unikalne imprezy teatralne, którymi Szczecin chlubi się od lat, aktywne Towarzystwo Miłośników Teatru organizujące swoje spotkania w tzw. Teatrze Rondo w sali Anny Jagiellonki, żywą akcję Młodzi Miłośnikami Melpomeny prowadzoną przez Glos Szczeciński (wzorem podobnej akcji zainicjowanej ongiś we Wrocławiu), Kuratorium Okręgu Szkolnego i Teatry - nabrałam przekonania, że jest to miasto, które ma nie tylko świetną i wielokroć na naszych łamach wspominaną przeszłość, ale także wszelkie znamiona (przynajmniej tak to widać z oddalenia, sumarycznie, ze stołecznej perspektywy) miasta teatralnego: publiczność i środowisko teatralne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji