Artykuły

Pytania bez odpowiedzi

Jak dziś zrealizować "Idiotę", powieść wciąż należącą do kanonu lektur obowiązkowych inteligenta, ale coraz rzadziej czytaną? Jak zmierzyć się z teatralnym mitem powieści Dostojewskiego adaptowanych i wystawianych przez największych reżyserów? Przecież te przedstawienia wciąż żyją w pamięci niektórych widzów.

Norbert Rakowski najpierw zadał sobie pytanie: kim dziś mógłby być Myszkin przybywający z dalekiej Szwajcarii, książę czekający na spadek? Ale nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi - bohater, grany przez Wojciecha Leonowicza, mógłby być pacjentem luksusowej kliniki psychiatrycznej albo młodym, niedoświadczonym mężczyzną biorącym udział w castingu na posadę w korporacji. Może nawet nimi oboma równocześnie

Jeśli tytułowy bohater jest postacią enigmatyczną, trudniej zbudować wokół niego sceniczny świat, który byłby spójny i czytelny. Rakowski ma tego świadomość, dlatego w miarę rozwoju spektaklu stara się akcentować tropy wskazujące na pierwsze rozwiązanie. Ale i tak nieustannie podkreśla umowność sytuacji, a postaci zachowują się tak, jakby poddawały się terapii prowadzonej metodą Berta Hellingera. Kiedy schodzą ze sceny, siadają na krzesłach nieopodal widzów,czekając na kolejne wejście.Gra w Hellingera oraz szkicowość przestrzeni scenicznej (główny element scenografii - przeszklony stół, który jest barem albo po prostu stołem, bywa przesuwany jak kanapa, krzesła i fotele na miejsca wyrysowane na podłodze; widzowie siedzą po dwóch stronach strefy gry) wprowadzają jednak niejasność: jeśli to istotnie spotkanie osób, które biorą udział w jakiejś formie terapii, to o co toczy się gra? O kobietę, zasady, pieniądze? Wszyscy bohaterowie przepracowują jakieś traumy czy tylko są statystami, z których pomocą Myszkin musi rozpoznać swój problem? A może to, co widzimy, to nie terapia, tylko jakaś forma zabawy towarzyskiej? Albo prokuratorsko-policyjna wizja lokalna służąca zrekonstruowaniu okoliczności zbrodni na Nastazji Filipownej? Niejasność założeń Rakowskiego prowadzi do mnożenia hipotez. Jednak naczelne pytanie pozostaje nadal takie samo i nie możemy się doczekać na nie odpowiedzi.

Adaptacja Rakowskiego zakłada funkcjonowanie bohaterów Dostojewskiego w kolejnych scenach, które jednak nie składają się na żadną historię. Owszem, akcja jest jasna nawet dla tych, którzy "Idioty" nie czytali, ale pozostaje na poziomie prostej intrygi. Ktoś przyjechał, ktoś kocha bez wzajemności, ktoś jest kochany, nie zabiegając o to. Komuś zależy na pieniądzach, inny nie zważa na nie. Nie ma tu etycznych czy moralnych dylematów, nie ma tajemnic postaci, wreszcie - nie ma nawet śladu świata, w którym "Idiota" mógłby się rozegrać.

W spektaklu Rakowskiego Myszkin jest księciem, ale widz nie wie, dlaczego - poza kwestiami finansowymi - jest to (czy też może być) istotne. Nie wie też, jaka tak naprawdę przepaść dzieli Nastazję Filipowną i Agłaję Iwanowną poza tym, że jedna z nich jest trochę starsza i bardziej doświadczona. Nie wie w końcu, dlaczego Rogożyn (Dariusz Starczewski) jest tak zdeterminowany, dlaczego każda życiowa sprawa staje się dla niego walką.

Skoro Rakowski wystrzega się, żeby niczego nie przesądzić, to przynajmniej aktorzy muszą pokusić się o jakieś psychologiczne rozstrzygnięcia. I dlatego koncepcja reżysera wali się w gruzy w konfrontacji z logiką postaci stworzonych przez aktorów.

Są w tym spektaklu dwie dobre role - Myszkin Leonowicza i Rogożyn Starczewskiego. Nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu, że obaj grają bohaterów jakby z innego przedstawienia. Myszkin jest mężczyzną cichym i delikatnym, ale niezwykle wrażliwym na innych. Niczym papierek lakmusowy oddaje stany i nastroje otoczenia, jednocześnie pozostając we własnym świecie. Ten paradoks postaci wydaje się najciekawszy - owa "wsobność" i nadwrażliwość przy jednoczesnym wyczuleniu na drugiego człowieka. Bohater Leonowicza wydaje się współczesny właśnie w tej swojej neurotyczności. Inaczej Rogożyn Dariusza Starczewskiego - ekstrawertyczny, wyrazisty, głośny. Jest pozornie przeciwieństwem Myszkina, naprawdę można dać się zwieść, patrząc na obie postaci. Ale oni są do siebie bardziej podobni niż w innych realizacjach Idioty. Rogożyn bowiem jest również w jakimś stopniu "schowany", nieustannie musi walczyć o zaistnienie, o uwagę innych. Myszkin prowokuje swoją "wsobnością", Rogożyn zaznacza swoją obecność najgłośniej, jak potrafi.

W "Idiocie" tylko Leonowicz i Starczewski tworzą postaci, które mogą zainteresować publiczność. Pozostali aktorzy nie otrzymali takiej szansy. Dostojewski nie zaistnieje na scenie bez precyzyjnie skonstruowanego świata lub bez silnie zarysowanych konfliktów. Owszem, możemy niewiele wiedzieć o postaciach, ale wówczas rozpoznawalne muszą być ich intencje i sprawa, w imię której działają. W Idiocie Norberta Rakowskiego oglądamy sekwencje scen - sprowadzić je można do miłosnego czworokąta ze zbrodnią w tle. Odpowiedzi na pytanie, dlaczego ją popełniono, nie otrzymujemy do samego końca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji