Artykuły

Kakaja eto Brodwaja...?

No i zrobiło się dwunurtowo. Przynajmniej przez pierwsze dwa dni. Z jednej strony "Metro", z drugiej - krakowski "Śmiech o wolności". Z jednej strony "Cabaret" we wrocławskim Teatrze Muzycznym w bogatej oprawie kostiumów, dekoracji, muzyki, ruchu i śpiewu, z drugiej - siermiężny praski "Semafor" Z jednej strony lasery, bajery, błysk, z drugiej - prostota i wyobraźnia za pan brat z poezją.

"Metro" wyrosło z marzeń i ambicji dorównania światu. Zainteresowanie, z jakim spotyka się ze strony naszych teatrów "Cabaret", znany amerykański musical z Brodwayu, który polskiemu widzowi kojarzy się przede wszystkim z bardziej znanym mu filmem, płynie z innych źródeł. Teatry muzyczno-operetkowe dostrzegły w nim możliwość powiedzenia czegoś istotnego. o święcie, w którym żyjemy. Co dobrze świadczy o ich "słuchu", bo w istocie "Cabaret" brzmi dziś nader aktualnie, ale...

Po obejrzeniu inscenizacji Jana Szurmieja jakoś trudno uwolnić się od poczucia dysonansu między wystawną formą spektaklu a przesłaniem, emocją i myślą, których .przekazaniu owa forma miała służyć. Film zapisał je - widać - trwalej, mocniej i prawdziwiej, skoro spektakl nie jest w stanie poruszyć w odbiorcy nowych strun.

Wrocławska prapremiera "Cabaretu" jest pierwszą, ale nie ostatnią próbą zmierzenia się z mim na polskiej scenie. Może któraś z kolejnych, np. Stuhra w Gdyni, okażę się bardziej udana?

Z wtorkowej oferty Przeglądu Piosenki Aktorskiej publiczność zapamięta przede wszystkim "Niżni Novgarod", czyli "bajkę o tym, dlaczego Rewolucja Październikowa nie zaczęła się już we wrześniu", pokazaną przez goszczący we Wrocławiu po raz drugi praski teatr "Semafor".

Działający od 34 lat teatr (nazwa pochodzi stąd. że miało to być miejsce siedmiu -małych form artystycznych - Sedum Małych Form) uprawia coś, co zamiennie określane jest jako teatr kabaretowy albo kabaret teatralny i co na polskiej scenie nie ma swego odpowiednika.

Gdyby kto pytał o receptę, to wśród składników tego niepowtarzalnego zjawiska wymienić by trzeba: surrealizm poezję, szczyptę groteski i pastiszu, prostotę śród ków i dużo ciepłego humoru. Proporcji nie jestem w stanie określić: to trzeba zobaczyć!

"Semafor" na małej scenie Teatru Kameralnego bawi się konwencjami. Brodway?... Czemu nie?! Może być i Brodway. Tylko - "Kakaja eto Brodwaja?" - pyta Varvara Jitki Molavcovej.

PS. Moda na koszulki (patrz: poprzednia korespondencja) trwa. Wrocławski "Cabaret" - wzorem "Metra" - też je widzom oferuje. Taniej od "Metra", bo za 65 tys. zł (kakaja Brodwaja, taka cena?...). Kolejki nie zauważyłam.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji