Artykuły

Cabaret

Kabaret wymyślili pod koniec XIX wieku Francuzi, szybko jednak zaczął rozprzestrzeniać się po Europie. W Niemczech zagościł z początkiem XX wieku (podobnie jak i u nas), a w czasach I wojny światowej stal się już ważną instytucją berlińskiej bohemy. Lata powojenne znaczone rozpadem starego, kaiserowskiego państwa, likwidacją cenzury, rozluźnieniem obyczajów, kosmopolityzacją życia, zyskały miano "szalonych lat dwudziestych". Znaczył je rozkwit kabaretu.

I o nich to właśnie pisał w książce "Berlin stories" Christopher Isherwood, którą posłużył się w pracy nad sztuką "I am a Camera" - John Vandruten. W oparciu o nią powstał w połowie lat sześćdziesiątych głośny musical "Cabaret", pióra Joc Masteroffa z piosenkami Freda Ebba i muzyką Johna Kandera. Jego sukces na Broadwayu dal asumpt do nakręcenia filmu Boba Fossea z wielką rolą Lizy Minelli. Ale to już późniejsze dzieje...

Musical "Cabaret", w przeszło ćwierć wieku po amerykańskiej prapremierze, zawędrował, dzięki wrocławskiemu Teatrowi Muzycznemu, także do Polski. Ostatnio teatr ten pokazał go na występach gościnnych w Warszawie. Zarówno silą jak i słabością tego przedstawienia jest nieuchronne odwoływanie się widza do filmu znanego nam dawniej, lepiej, w fenomenalnym wykonaniu. Wszelkie takie porównania są jednak nieporozumieniem, musical bowiem bardzo różni się od ekranizacji, a możliwości obsadowe Wrocławia od możliwości Hollywoodu.

Akcja wrocławskiego "Cabaretu" toczy się wartko, z powodzeniem przechodząc z sytuacji w sytuację, mimo trudności technicznych, zmieniającego się' miejsca działań i ogromnego zespołu artystycznego. Ruch, dynamika, sprawny balet w dobrych układach choreograficznych - wszystko zgrane muzycznie. To podstawowy atut tego przedstawienia. Pomysłowa oprawa scenograficzna (z kostiumami już jest gorzej), ekonomiczne wykorzystanie przestrzeni i funkcjonalne światła - drugi atut. Reżyser może więc czuć się usatysfakcjonowany. Gorzej natomiast ze stroną wokalną, a i aktorską. Poza paru wyjątkami.

Prym wiedzie p. Hanna Śleszyńska (gościnnie w roli Sally Bowles), aktorka utalentowana, z dobrymi warunkami wokalnymi, swobodna w działania, pełna wdzięku i nieposkromionego temperamentu. Przenosi koncepcję granej postaci według pomysłu Lizy Minelli, ale we własnej, indywidualnej transpozycji. Bardzo sympatycznym Amerykaninem Cliffordem Bradshawem jest p. Jacek Bończyk łączący młodzieńczą naiwność z męską determinacją i spontaniczną emocjonalność z racjonalną refleksją. Co przecież nie rozbija roli nadając jej barwności i wielowymiarowości, ludzkiego autentyzmu. Również interesująco potraktował handlarza owocami Rudolfa Schultza p. Zdzisław Skorek, obdarzony dobrymi warunkami wokalnymi, ciepłym poczuciem humoru i odrobiną śmiesznej, patriarchalnej powagi. Wypisz, wymaluj berliński, nowocześniejszy Tewje Mleczarz. Niestety, na tym wyczerpuje się lista pochwał indywidualnych.

W sumie "Cabaret" można uznać za postęp inscenizacyjny w stosunku do "Skrzypka na dachu". Spektakl to bliższy stylowi musicalowemu niźli operetkowej sztampie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji