Artykuły

Cabaret

Nareszcie premiera tego głośnego musicalu! Polska publiczność czekała na nią długo, bowiem prapremiera Cabaretu na Broodwayu odbyła się już w listopadzie 1966 r. Zaledwie 10 lat po "My faire lady", a dwa lata wcześniej od wystawianych u nas już w latach siedemdziesiątych Promises, promises Burta Bacharacha. Dlaczego tak długo żaden z naszych teatrów nie pokusił się o wystawienie tego dzieła? Czy rzeczywiście trudno było znaleźć wykonawców wśród polskich śpiewających aktorów? A może lęk dyrektorów i reżyserów wywołał wspaniały film Boba Fossa z wielkimi rolami Lizy Minelli, Michaela Yorka i Joela Greya? W ostatnich latach dyrekcje kilku | teatrów "przymierzały się" do wystawienia tego dzieła. Odważył się wreszcie Jan Szurmiej, który objął niedawno kierownictwo artystyczne Operetki Wrocławskiej i w poważnym stopniu zmienił i odmłodził jej zespół. Cabaret - wystawiony na szerokiej i płaskiej scenie - jest kolejną premierą Jana Szurmieja w tym teatrze. Wcześniej pokazał Skrzypka na dachu\ przedstawienie to cieszyło się wielkim powodzeniem u publiczności, która przez okrągły rok kompletami wypełniała ogromną widownię wrocławskiego kina "Śląsk".

Cabaret jest muzyczną wersją sztuki Johna Vandrutena "l am a Camera" -adaptacji "Berlin stories" Christophera Isherwooda. Autorzy osadzając akcję musicalu w 1930 roku świadomie nawiązali do muzycznego stylu i orkiestracji "Wielkości i upadku miasta Mahagonny", której prapremiera odbyła się w tym samym czasie.

Berlin ukazany w "Cabarecie" - to jeszcze kosmopolityczne miasto pełne gwaru kabaretowej rozrywki, jazzowych rytmów i one stepu. Mekka emigrantów i artystów rosyjskich, żydowskich, wiedeńskich i węgierskich. Z drugiej strony, to już Berlin po "czarnym czwartku" na Wall Street pogrążający się w gospodarczym i politycznym zamęcie. Królestwo skandali, swobód obyczajowych, narkomanów, transwestytów, homoseksualistów, magów i proroków, dam z półświatka i alfonsów. W tym Berlinie coraz większą rolę odgrywa NSDAP. Jeszcze chwila i naziści dojdą do władzy. Jeszcze moment i Adolf Hitler zacznie wprowadzać nowy porządek. W tym historycznym momencie bohaterowie musicalu, uwikłani w sentymentalno-miłosne perypetie, są naznaczeni jednocześnie nieuchronnym piętnem historii i polityki.

Inscenizacja Jana Szurmieja rozgrywa się w dwóch planach. Pierwszy to kabaret Kit-Kat z umiejscowioną w środku i zasłoniętą kurtyną scenką. Nad nią platforma dla Stage bandu (saksofon, puzon, tuba, perkusja, fortepian, banjo), do której wiodą z dwóch stron strome schody. Ta scenka jest właściwie pretekstem scenograficznym. Akcja w kabarecie rozgrywa się przed kurtyną. Szurmiej, świetnie czując plastykę przestrzenną tańca, umie zmieścić w tej ciasnocie duży zespół, stwarzając wrażenie ładu i unikając chaosu. Ensemblowe sceny choreograficzne rzeczywiście sprawiają wrażenie tańczącego tłumu. Jakże wielką specjalistką w tej dziedzinie była Danuta Baduszkowa. Myślę, że w Janie Szurmieju ma pod tym względem godnego następcę. Drugi plan to oddzielone kurtyną świetlną (niekiedy aż nazbyt bijącą w oczy) sceny kameralne w pociągu i w hotelu Fraulein Schneider, inscenizowane na wysuwającej się platformie. Te sceny, przyznam, mniej mi się podobały. Doświadczeni artyści radzili sobie z tekstem lepiej, młodym aktorom wyraźnie brakowało umiejętności. Myślę, że w tych scenach zabrakło opieki reżysera-pedagoga.

W obsadzie na pierwszy plan wysunął się Wiesław Gawałek jako Mistrz Ceremonii. Ten młody artysta (dotąd raczej muzyk niż aktor) świadomie nawiązał do koncepcji roli Joela Greya. Wydawać by się mogło, że takie zamierzenie skończyć się musi niepowodzeniem. Stało się inaczej. Znakomite poczucie rytmu, perfekcja w prowadzeniu frazy, zabawa jej kształtowaniem, dbałość o emisję opartą na rezonansie przy jednoczesnym "białym", wynaturzonym impostowaniu głosu - to wielkie atuty tej dobrej roli. Aktorki grające Sally Bowels wypadły nieco słabiej. Świetnie tańcząca Hanna Śleszyńska pięknie zagrała scenę rozstania z Cliffem, śpiewała jednak zbyt płasko i powierzchownie pod względem emisyjnym. Jej szczęściem i nieszczęściem była charakteryzacja "na Lizę Minelli". Szczęściem, bo u większości polskich widzów, znających wersję filmową, postać ta cieszy się ogromną sympatią. Nieszczęściem, bo takie fizyczne podobieństwo bardzo zobowiązuje. Agnieszka Matysiak zdecydowanie była lepsza w scenach kabaretowych, przedstawiła premierowej publiczności tytułową piosenkę z tak ogromną pasją, że jeśli przyjdzie jej to powtarzać na każdym przedstawieniu, mam obawy o jej głos, nie do końca ukształtowany. Historia Żyda Rudolfa Schultza i Niemki Fraulein Schneider to dzieje nie spełnionej miłości, ludzkich nadziei przekreślonych narastającą falą faszyzmu. Fraulein Schneider - Haliny Śmieli-Jacobson była pełna kobiecego ciepła, zalotności i rozwagi. Jej piosenki - bardzo dobrze interpretowane - miały jednak niedostatek siły dźwięku, dosyć dotkliwy, zważywszy na towarzyszenie dużej orkiestry. Jolanta Chełmicka śpiewała je pięknym, ciemnej barwy głosem, ale postać stworzyła uboższą. W roli Rudolfa Schultza oglądałam Krzysztofa Tysnarzewskiego i Zdzisława Skorka. Tysnarzewski był w tej roli kulturalnym, nieco zagubionym starszym panem. Szkoda, że śpiewał dość niepewnie pod względem intonacyjnym. Natomiast Skorek wprowadził do tej postaci pewną dozę humoru, ale nazbyt przypominał Tewiego-mleczarza, którego gra zresztą we Wrocławiu z powodzeniem. Jacek Bończyk i Robert Kowalski w roli Clifforda Bradshaw wypadli blado. Ze sceny docierały dźwięki o różnym natężeniu. Niejednolitość brzmienia spowodowana była użyciem mikroportów przez wykonawców głównych ról. Niepewność w posługiwaniu się nimi powodowała różnice rażące nadmiarem dźwięku. Razem z orkiestrami dawało to efekt mogący zadowolić głuchego. Warunki akustyczne w kinie "Śląsk", przystosowanym do potrzeb teatralnych są, przedmiotem już historycznych utyskiwań, nie będę więc ich powtarzać. Życzę Janowi Szurmiejowi przedstawienia tego interesującego spektaklu w sali z bezbłędną akustyką.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji