Romanse i kolejnictwo
Jeśliby wyszło się z Teatru Powszechnego im. Jana Kochanowskiego w Radomiu po pierwszej części "Anny Kareniny" w reż. Grigorija Lifanova, a nawet w jej trakcie, można by było odnieść wrażenie, że to wieczór, który powinien mieć raczej tytuł "Romans z romansami".
Aby przeczytać artykuł musisz się zalogować.
Jeżeli nie masz jeszcze konta na naszej platformie, zapraszamy do bezpłatnej rejestracji.
Jeżeli nie masz jeszcze konta na naszej platformie, zapraszamy do bezpłatnej rejestracji.