Artykuły

Po katastrofie. Rozmowa z Tomaszem Gromadką

- Ostatnio rośnie we mnie wiara w rewolucję. Dawniej uważałem, że jej idea została najpierw skompromitowana przez terror, a potem skomercjalizowana przez popkulturę, ale teraz czuję, że coś się musi wydarzyć, bo podważenie ładu liberalnego to szansa dla obu stron: prawicy (niestety) i lewicy (na szczęście). Wolność nie wystarczy - Justynie Jaworskiej opowiada Tomasz Gromadka.

Justyna Jaworska: "Strajk arabskich pielęgniarek" powstał jeszcze przed "czarnym protestem", za to po białym miasteczku. Co cię natchnęło bezpośrednio?

Tomasz Gromadka: Punktem wyjścia była dla mnie książka "Bunt białych czepków" Julii Kubisy, socjologiczna analiza działalności związkowej i protestów pielęgniarek oraz położnych w Polsce. Czytałem też "Uwagi o pielęgniarstwie" Florence Nightingale, wiktoriański podręcznik opieki i pielęgnacji chorych, napisany po wojnie krymskiej. Rozmawiałem z pielęgniarkami, a ściślej z trzema oraz z jednym pielęgniarzem. Silnie poczułem też to, co Carol Gilligan pisała o etyce troski, i Klaus Theweleit o męskich fantazjach. Kobiecie, kulturowo, narzuca się trzy style relacji: podległość wobec faceta, opiekuńczość wobec innych i żarłoczne, rewolucyjne dziwkarstwo. Układają się one w sztandar krzywd, stąd moje wezwanie do walki.

No właśnie, sztuka wychodzi w numerze marcowym, który ukaże się już po Międzynarodowym Strajku Kobiet. Mam wrażenie, że doskonale trafia w czas, bo nasza frustracja narasta.

Kluczowy w czarnym proteście, a wcześniej w strajku pielęgniarek był dla mnie sam fenomen zaangażowania politycznego - to, że kobiety niewychodzące dotąd na ulicę zdecydowały się manifestować. A to wcale nie takie oczywiste, bo brak wiary w siebie i w innych to w naszym społeczeństwie bardzo silny wzór odczuwania. Ostatnio analizowałem wywiady z hiphopowcami, którzy powtarzali w kółko, że chcą być apolityczni, że nie interesują się sferą publiczną, a przecież jest w ich twórczości potencjał, mają

odbiorców...

Polski męski hip-hop bywa dość konserwatywny.

Niestety. Dlatego moja sztuka miała być o zaangażowaniu, o próbie pomyślenia zaangażowania pełnego. Moje bohaterki mają problemy osobiste i problemy ze sobą, bo to miał być też tekst w pewnym sensie psychologiczny. One nie tyle przezwyciężają swoje połamane życiorysy i swoje uwikłanie w patriarchat, ile ich mentalne biografie przyczyniają się do wejścia w moduł walki. Polityka jest bezlitosna, stosunki ekonomiczne i paradygmaty obyczajowe kształtują nasze wnętrza, powodując ból, frustracje, depresje. Ale trzeba walczyć, głos sprzeciwu kobiet jest piękny. Tylko powstaje pytanie, co dalej. Bo przecież nie chodzi o to, by marznąć na ulicach podczas kolejnych manifestacji, tylko o to, by stworzyć świat na nowo. By zmienić kapitalizm, zmienić stosunki społeczne, nie powtarzając błędu poprzednich rewolucji. Nie chodzi już tylko o wyższe zarobki i godność pracy, ale o wymyślenie bardziej sprawiedliwego rynku, państwa, społeczeństwa.

A czy to w ogóle możliwe?

Kiedyś wydawało mi się, że nie, ale ostatnio rośnie we mnie wiara w rewolucję. Dawniej uważałem, że jej idea została najpierw skompromitowana przez terror, a potem skomercjalizowana przez popkulturę, ale teraz czuję, że coś się musi wydarzyć, bo podważenie ładu liberalnego to szansa dla obu stron: prawicy (niestety) i lewicy (na szczęście). Wolność nie wystarczy. Ludziom trzeba pomóc, stworzyć im ekonomiczne i psychologiczne warunki do rozwoju siebie i relacji z innymi.

Tylko dlaczego w twojej sztuce następuje to przez masakrę?

Nie do końca. Masakra przychodzi tu jako coś przypadkowego, nie wiadomo nawet, kto jest jej sprawcą. Chodziło mi raczej o to, co zrobić po masakrze, jak zbudować nowy ład. Jak być naprawdę razem, choćby miało to być absurdalne. Ważny jest tu dla mnie gest zszywania, kulturowo przypisywany kobietom. Tyle że zszywanie nie jest u mnie powrotem do przeszłego kształtu, ale wybujałą, niepokojącą twórczością. Chciałem zbudować ambiwalentny obraz, w którym dałoby się połączyć makabrę i czułość, pokazać rozczłonkowane ciało zszyte w coś nowego.

Jak w zmutowanych lalkach Hansa Bellmera?

Nawet bardziej. Miejsce poszczególnych organów zostaje u mnie zmienione. Żyjemy w czasie zmian. Potrzebne są nam nowe utopie, nowe pomysły na człowieka. Drastyczna scena zszywania ciał ma dla mnie wymiar pozytywny, choć budzi lęk. Nowe formy zawsze straszą, a pozszywane, wcześniej rozczłonkowane ciała to przebłysk nowej rzeczywistości po katastrofie.

W ostatniej chwili przed korektą zmieniłeś zakończenie sztuki na znacznie ostrzejsze. Bałeś się, że ci tej drugiej wersji nie puścimy?

Miałem taką myśl, chociaż wierzyłem silnie, że w "Dialogu" panuje przyzwolenie dla różnorodności. Zmiany powstały już po tym, jak przesłałem sztukę do redakcji. Zainspirowała je Agata Dyczko, która planuje wyreżyserować czytanie tego tekstu w Teatrze Powszechnym. Zaproponowała, żeby w finale nie chodziło tylko o zszywanie, ale też o wytwarzanie nowych tożsamości.

Pamiętam inną twoją sztukę, "Kooperację", która działa się w supermarkecie. Tam zły kierownik "nieszczęśliwie się poślizgnął", a pracownicy podzielili go na części i poupychali między mrożonki i makarony. Może niezależnie od pobudek politycznych piszesz pod dyktando swoich obsesji?

Tak, to jest jakiś taki mój wewnętrzny, Lacanowski motyw. Wyobrażenie rozczłonkowanego ciała jest moją obsesją. Ciało w całości, w odrębności, wydaje mi się iluzją. Poszczególne jego części są w ciągłym ruchu, wędrują, choć realnie nie odrywają się od ciała, to jednak bez przerwy wyrywają się ku nowym konfiguracjom: tanecznym, bajecznym, erotycznym. Czuję głęboką wewnętrzną potrzebę, żeby tak pisać o ciele. Tylko że w tej poprzedniej sztuce to chodziło o zbrodnię, a tu wręcz odwrotnie, zakończenie ma dawać nadzieję, choć trudno je może nazwać typowym happy endem...

Na pewno jest feministyczne.

Nie urodziłem się feministą. Zaczynałem jako dziennikarz w "Rzeczpospolitej" i miałem realne prawicowe poglądy, czytałem Ziemkiewicza i Zarembę z poczuciem, że mają rację. To się zmieniło, kiedy zacząłem pracę w Fundacji Strefa WolnoSłowa, w której zająłem się robieniem teatru z migrantami i uchodźcami. Światopogląd lewicowy budził się we mnie stopniowo, po czym jakoś tak naturalnie zaczął wpływać na inne sfery mojego życia, na przykład na relacje z kobietami. Zacząłem dostrzegać, ile faceci robią złego uformowani przez kulturę, i ile ja sam robiłem złego. Może ta sztuka to jakaś próba odkupienia albo po prostu zmiany języka, czyli myślenia. Strefa WolnoSłowa i jej założycielka, Alicja Borkowska, nauczyły mnie, że warto inwestować energię w troskę, w stwarzanie czegoś nowego. Teraz istniejemy przy Teatrze Powszechnym, prowadzimy kawiarnię i warsztaty artystyczne otwarte dla każdego. Pracujemy nie tylko z uchodźcami i migrantami, ale też z więźniami. Widzę, jak głęboko zakorzenionym problemem jest ich stosunek do kobiet. Łatwiej im się wyzbyć nacjonalizmu, uprzedzeń rasowych, zmienić zapatrywania polityczne, dużo trudniej porzucić tradycyjne wyobrażenia na temat męskości i kobiecości, które wynieśli z domu.

Ale teatr chyba na takie rzeczy pomaga?

O to przecież chodzi, choć nie powiedziałbym, że działamy terapeutycznie. Lepiej terapie zostawić psychologom. Na pewno działa relacjotwórczo.

Zapomniałabym zapytać: dlaczego pielęgniarki w twojej sztuce są arabskie?

To rodzaj językowej prowokacji. Arabskie dla Europejczyka chłonącego prawicową ideologię jest tożsame z tym, co przeklęte: budzi grozę, odrazę, nienawiść. Moi przyjaciele z krajów arabskich mówią, że Arabowie mają syndrom ofiary. Ciągle powtarzają, że kolonializm, że imperializm, że globalizacja, że zły Zachód. Pielęgniarki w mojej sztuce są arabskie, gdy próbuje się z nich zrobić bezwolne istoty, kobitki, służące, obiekty. Ale są też arabskie, gdy się buntują. Zderzenie tych pojęć przestaje służyć ustalonym znaczeniom i walczy o nowy, jeszcze nieznany świat z naszych pragnień, oby nie z koszmarów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji