Artykuły

Mysz w sukience od Zary. Rozmowa z Antoniną Grzegorzewską

- We wszystkich dramatach, jakie napisałam, bardzo ważną rolę odgrywa kontrapunkt. Często buduję go za pomocą chóru, choć to istotne, kim ten chór jest i jak umieszczony jest w strukturze tekstu. W "Migrenie" były to na przykład świnie w rzeźni - Justynie Jaworskiej mówi Antonina Grzegorzewska.

Justyna Jaworska: Mieszkasz w Hiszpanii, ojczyźnie Zary i całego koncernu Inditex (szyjącego zresztą w Chinach) , ale twoja bohaterka kupuje ciuchy od największych europejskich projektantów. Tu już diagnozujesz wariactwo?

Antonina Grzegorzewska: W mojej sztuce ciuchy od drogich projektantów i ich ceny są figurą szaleństwa, choć można być chorym na tę samą chorobę, a kupować odzież na wagę. To wyłącznie kwestia sum, jakimi dysponujemy, generalnie choroba kończy się na pustym portfelu. Dla mnie interesujące jest to, że kobiety masowo działają na swoją szkodę, robiąc z siebie jakieś żałosne wyfiokowane koczkodany, albo, jeśli są bardziej utalentowane w dziedzinie tworzenia własnego wizerunku, zmieniając się w idealne manekiny. Ostatnio jakaś mieszkanka Manhattanu wytoczyła Zarze proces, bo w swojej sukience znalazła zaszytą mysz. Uważam, że to była najbardziej udana sukienka Zary. Jedyna tak naprawdę autorska.

Druga z twoich bohaterek nie je. Może anoreksja i zakupoholizm to dwie strony tej samej kompulsji?

Anoreksja i zakupoholizm to dwie różne strategie, które starają się być odpowiedzią na zagadnienie nierozwikłanej kobiecości. Pierwsza jest ściąganiem warstw, a druga ich nakładaniem. To oczywiście strasznie banalne konstatacje i nawet wstydzę się o tym mówić, niemniej, jeśli na jednym biegunie postawić anoreksję, a na drugim szafę pełną ubrań, która zawsze jest jak niezaspokojony głodny brzuch, to bardziej heroiczna wydaje mi się odmowa jedzenia, która może otwierać na przykład perspektywę mistyczno-religijną i mimo wszystko mieści w sobie jakiś pierwiastek buntu. Niezagospodarowane pozostają jeszcze religia i seks. Tylko że te obszary zagadnień są już na wszystkie strony spenetrowane i rozmowa o nich grozi wpadnięciem w dyskurs kobiecych pism albo satyrę na różnego typu kobiece blogi.

Dość już kpin z dewocyjnego kultu urody?

Mnie dużo bliższa jest Marina Abramović, która od projektów, w których założeniem było sadystyczno-masochistyczne podejście do ciała, przeszła do bycia diwą ze sztucznym biustem. Zresztą kobieta w szponach mody - to także nie jest temat mojej sztuki. Myślę, że mój tekst paradoksalnie stara się traktować o nagości. Jestem tego nawet pewna, że postać Ja boi się swojej nagości i jej nienawidzi, tak samo jak Anorektyczka, tylko szuka innych narzędzi, żeby tę nagość wykluczyć ze swojego życia. A wykluczenie własnej nagości jest właściwie zagładą własnej kobiecości. Anorektyczka robi to bardziej strukturalnie i metodycznie, a Ja bardziej dekoracyjnie i zachowawczo, jednak obie walczą z tym samym demonem... Tak więc tematem sztuki nie jest też zakupoholizm. Raczej to przeklęte "za mało", poczucie pustki i różne próby nadania życiu intensywności, wieczne wykluczanie tego, za czym się tak naprawdę tęskni...

Najbardziej chyba tajemnicza postać w twojej sztuce to Czarnoskóra Dziewczynka. Kim ona jest? Kusicielką? Wyrzutem sumienia?

Czarnoskóra Dziewczynka to takie Id, nieczyste sumienie, a jednocześnie jądro tej natrętnej nerwicy, która zmusza do chwilowych zaspokojeń. Nie bez powodu jest czarna, przywołuje afrykański głód. Siła nałogu jest wielka. Zwykle obwarowana wewnętrznymi postanowieniami "że to już ostatni raz" oraz związana z natychmiastową karą i poczuciem winy. Czarnoskóra Dziewczynka jest ambiwalentną figurą, jak każda tajna i stłumiona siła. Główna bohaterka jest bezbronna jak dziecko i jej głód jest realny.

Pamiętam z twojej "Ifigenii" chór kobiet, chór Andaluzyjek był też w "Taurydzie", tu są szwaczki. Mam wrażenie, że kobiece postaci z tła, choć mówią w twoich sztukach niewiele, mają być może najwięcej do powiedzenia.

We wszystkich dramatach, jakie napisałam, bardzo ważną rolę odgrywa kontrapunkt. Często buduję go za pomocą chóru, choć to istotne, kim ten chór jest i jak umieszczony jest w strukturze tekstu. W "Migrenie" były to na przykład świnie w rzeźni. To często za pomocą chóru staram się tworzyć świat par excellence teatralny, dający reżyserowi szansę zbudowania scenicznej formy. Chór to jest jednocześnie pytanie o przestrzeń. Uważam, że w moich sztukach daję reżyserom pewne gotowce, które są atrakcyjne scenicznie. Kontrapunkty są bardzo ważne i często to z ich powodu w ogóle piszę dla teatru, to one w pełni pozwalają się cieszyć teatrem jako specyficznym gatunkiem sztuki, sceną, rytmem, formą, humorem.

Na to szwaczki zawtórowałyby: pisz pisz pisz pisz...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji