"Lokomotywa" z wagonami z poezją
W urodziny Juliana Tuwima jego wiersze można usłyszeć w Pinokiu. W spektaklu, który rozegra się w scenicznej szkole, zagrają trzej młodzi lalkarze, Ewa, Żaneta i Henryk, którzy dopiero skończyli uczelnię aktorską.
W 112. rocznicę urodzin Juliana Tuwima, Teatr Lalki i Aktora Pinokio zaprasza o godz. 10 na pierwszy przedpremierowy pokaz spektaklu złożonego z wierszy autora "Kwiatów polskich". Premiera spektaklu "Cuda i dziwy Lokomotywy albo Tuwim dzieciom małym i dużym" w sobotę o godz. 17
Za dziecinnym tytułem kryje się poważny spektakl: - W żadnym wypadku nie infantylizujemy - zastrzega Wojciech Szelachowski, reżyser spektaklu. - Wręcz odwrotnie. Przecież powiada się, że "dziecko to rodzic dorosłego". A Tuwim napisał wiersz "Cuda i dziwy". Nam jednak chodzi o czary teatralne.
Osią przedstawienia będą perypetie łobuziaka (zagra go Łukasz Bzura), który trafił do szkoły. W klasie profesor (w tej roli Marek Niemirowski) pokaże mu, że poezję Juliana Tuwima warto czytać i znać. - Piosenki przybliżą teksty zarówno bardzo znane, na przykład "Lokomotywę", jak i mniej popularne "Rwanie bzu" czy "Dwa wiatry" - obiecuje reżyser.
Uczniów zagrają pozostali aktorzy Pinokia. Wśród nich jest troje debiutantów, którzy do niedawna sami uczyli się lalkarstwa na białostockim Wydziale Sztuki Lalkarskiej warszawskiej Akademii Teatralnej. Żaneta Małkowska i Ewa Wróblewska z początkiem sezonu zostali przyjęci na etat do "Pinokia"; Henryk Hryniewicki dopiero kończy IV rok studiów. - Role w naszym teatrze szkoła zaliczy mu jako dyplom - zapewnia Waldemar Wilhelm.
Ale troje młodych lalkarzy nie marzyło o animacji od dziecka. Żaneta zdawała do łódzkiej Filmówki, ale los uśmiechnął się do niej w Białymstoku. Czego nauczyła ją czteroletnia nauka "teatru formy"? - Poznałam podstawowe techniki: pacynki, marionetki. Ale najważniejszą cechą lalkarza nie jest rzemiosło, lecz myślenie przedmiotem - mówi Żaneta.
Czym różni się na przykład zwykłe odebranie komórki od animacji telefonu. - Aparat ma różne funkcje, łapie i traci zasięg, zmienia mu się stan naładowania baterii. To wszystko można wykorzystać. Nie zawsze trzeba ożywiać przedmiot i udawać, że chodzi i mówi - odpowiada Żaneta.
Ewa przypomina, że teatr lalkowy nie musi być dla dzieci: - To stereotyp. W Białymstoku obok Teatru Dramatycznego im. Aleksandra Węgierki działa Białostocki Teatr Lalek, który co wieczór gra dla dorosłych.
Może przyzwyczajenia łodzian przełamie Henryk. W niedzielę na 7. Międzynarodowym Festiwalu Działań Teatralnych i Plastycznych Zdarzenia w Tczewie otrzymał Grand Prix za monodram "Cud-nie" wg Larsa Norena, współczesnego szwedzkiego dramaturga. - Rozmawiam w nim z dwoma pacynkami o tyłku. Nie wiadomo, do kogo należy, co oznacza, czy ktoś się przewrócił zamroczony...
Dyrektor Wilhelm mówi, że w "Pinokiu" trwają starania, by "Cud-nie" i ostatnie szkolne prace trójki młodych lalkarzy mogła zobaczyć łódzka publiczność.