Artykuły

Premiera spektaklu "Antygona" w Teatrze Miejskim

Z Leszkiem Mądzikiem, który na deskach Teatru Miejskiego w Gdyni reżyseruje "Antygonę" Sofoklesa, rozmawia Grażyna Antoniewicz.

Czy nas współczesnych interesuje "Antygona"?

Tradycyjnie odczytuje się ten antyczny dramat jako konflikt między polityką a moralnością.

Może to zabrzmi paradoksalnie, ale dla mnie problem pojawia się dopiero po śmierci Antygony. W dramacie Sofoklesa zastanowiła mnie sytuacja, która dotyczy psychicznego stanu Kreona, władcy, który brnie coraz bardziej, choć wie, że to jest zaślepienie, prawie obłęd. Nie da sobie powiedzieć, że coś uczynił nie tak jak człowiek powinien. Zachowuje się Jakby wpadł w trans. Można powiedzieć, że coraz mniej widzi szans zatrzymania się w tym obłędzie. Pojawiają się kolejne ofiary, ale nie ma momentu, w którym Kreon powiedziałby: może ja coś nie tak czynię? Prawda dociera do niego dopiero, gdy jest pod murem, pod ścianą, nie ma już kogo tracić, ostatnia odchodzi Eurydyka. Kiedy zostają już tylko martwe ciała uświadamia sobie, co się stało. Teraz dopiero zaczyna się dla mnie dramat Kreona.

Zaczyna się właściwie kiedy sztuka się kończy.

To apogeum. Kreon pragnie umrzeć, żeby już nie cierpieć. Wie, że tylko śmierć jest wybawieniem. Mam

wrażenie, że modli się, błaga: bogowie, dajcie ml umrzeć.

Ale bogowie są okrutni...

Oni są bezwzględni. To dramat niemożności pozbycia się ciężaru wyrzutów sumienia. Do Kreona dociera nareszcie, co uczynił. Ale nie ma odwrotu. To tak jak w życiu, czasem gdy kogoś tracimy, mówimy "popatrz, ile rzeczy mogliśmy zrobić, kiedy ona jeszcze tu była". Dopiero śmierć sprawia, że pewne prawdy docierają do człowieka.

Czytaj także: Premiera spektaklu "Lekcja angielskiego" w teatrze Wybrzeże została odwołana

Znając Pana realizacje, zastanawiałam się, czy w tym spektaklu usłyszymy tekst? Czy też będzie Pan z widzem rozmawiał obrazem, muzyką, dźwiękiem.

Zawsze z niepokojem zaczynam taką pracę. Czasami sobie nawet tak marzyłem, żeby tę "Antygonę" zrobić bez słów. Kiedy przygotowywałem spektakl "Osąd" z Teatrem Pantomimy Wrocławskiej jako temat miałem obraz Memlinga "Sąd ostateczny" i pomyślałem, może w "Antygonie" też tylko problem przedstawić, a nie wdawać się w dyskusję, rozmowy, dialogi. Pomyślałem - niech ten aktor będzie znakiem, plamą, gestem, jednak zrezygnowałem z pomysłu. Marzyłem kiedyś, że zostanę malarzem takim przy sztalugach, ale tak się stało, jak się stało i dzisiaj dla mnie blejtramem jest rama sceniczna. Ja przed widzem tworzę obraz malowany w czasie. Czas jest tym, co się po kolei zmieni w tym obrazie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji