Artykuły

Sztuka, polityka i zabawa

Zabawa zaczyna się już przy wejściu do teatru. Widz zostaje "zarejestrowany" i od tego momentu staje się pacjentem szpitala dla chorych inaczej.

Idea tej "Zemsty" opiera się na prostym pomyśle. Grupa pacjentów, pozostawiona nocą samym sobie, zaczyna "zabawiać się" teatr. Ich wybór pada na "Zemstę". Role w spektaklu przydziela ten, z którym lekarze mają na co dzień największy problem. Dla siebie rezerwuje pozycję Cześnika Rap-tusiewicza - w tej roli zobaczyliśmy Przemysława Bluszcza. Jako Cześnik Bluszcz nie zawodzi. Jest dynamiczny i śmieszny, a w końcu o to chodzi.

Żeby było śmieszniej, na scenie pojawia się dwóch Papkinów.

- Jako że rzecz dzieje się w szpitalu psychiatrycznym, do roli Papkina zgłosiło się dwóch pacjentów, i tak już zostało -mówił przed premierą Piotr Dąbrowski. - A tak poważnie, to w obu aktorach widziałem doskonałych Papkinów. Janusz Chabior i Rafał Nowicki są tak różni, że szkoda było rezygnować z któregokolwiek. Pomyślałem, że mogą zagrać razem. Mam nadzieję, że ta konwencja będzie dla widza interesująca.

Faktycznie, konwencja jest ciekawa. Janusz Chabior bawi publiczność znakomicie. Nie musi przy tym nawet wygłaszać słynnych fredrowskich kwestii. Jego miny, gesty i sposób poruszania się po scenie są naprawdę śmieszne. W duecie Rafałem Nowickim stanowią bardzo mocny punkt spektaklu.

Doskonałym pomysłem reżysera było obsadzenie w roli Podstoliny Joanny Gosnchorek. Jej Podstolina co prawda trochę popija i nie stroni od męsko-damskich ekscesów, ale bardzo szybko zdobywa sympatię publiczności. Joanna Gonschorek pokazuje oblicze, jakiego jeszcze nie znaliśmy. Widać, że dobrze się w tej roli czuje.

W legnickiej "Zemście" wywrócono także to, co w klasycznej adaptacji jest Rolę słynnego granicznego muru przejmuje w spektaklu ściana, która symbolicznie dzieli w szpitalu oddziały żeński i męski. Łatanie dziur w ścianie ma zapobiec erotycznym ekscesom pomiędzy pacjentami, ale podobnie jak to się dzieje w klasycznych adaptacjach, także i tu praca mularzy nie przynosi zamierzonego skutku. Można odnieść wrażenie, że konflikt Cześnika Raptusiewicza z Rejentem Milczkiem jest w adaptacji Dąbrowskiego sprowadzony do konfliktu pacjentów domu wariatów z opiekunami. Cześnik jest w końcu najtrudniejszym klinicznym przypadkiem, a Rejent głównym lekarzem szpitala.

Przedstawienie wzbogacono o elementy muzyczne. Przygotowane w konwencji Kabaretu Starszych Panów przerywniki muzyczne mają wzbogacić spektakl.

Niestety, odniosłem wrażenie, że były to najsłabsze elementy przedstawienia. Jeszcze raz okazało się, że legniccy aktorzy nie bardzo radzą sobie ze śpiewaniem, a zadania wokalne są dla nich bardzo trudne. Przemek Bluszcz stwierdził po premierze, że piosenka, którą śpiewa w spektaklu, jest dla niego tekstem do przejścia i musi ten fragment "zmęczyć".

Mimo to uważam, że najnowsza produkcja legnickiego teatru należy do udanych. Czy okaże się kolejnym sukcesem, czas pokaże. Spektakl wymaga jeszcze ogrania i dopracowania szczegółów. I chociaż wiem, że ta "Zemsta" spotka się z krytyką wielu widzów, którzy uważają, że klasykę należy pokazywać w sposób klasyczny, myślę, że sam pomysł i realizacja są ciekawe i warte polecenia.

Sobotnia premiera była też wydarzeniem towarzyskim. Po premierze w gmachu teatru odbył się przygotowany wspólnie ze stowarzyszeniem "Tarninów" bal charytatywny. I jak to się mawia w takich sytuacjach, w imprezie wzięli udział prawie wszyscy znaczni obywatele Legnicy. Wszyscy, poza członkami zarządu miasta, którzy jak stwierdził obecny na premierze wiceminister kultury Rafał Skąpski, "pewnie mieli inne, ważniejsze obowiązki". Pobyt w Legnicy wiceministra kultury to jeden z dowodów na to, że legnicką sceną zaczynają się interesować bliżej ludzie spoza naszego regionu. Pierwszy raz legnickich aktorów w telewizyjnej wersji "Ballady o Zakaczawiu" - powiedział Rafał Skąpski. - Jestem pod wrażeniem zarówno tej opowieści, jak i gry aktorów. Teatrem im. Heleny Modrzejewskiej zainteresowałem się bliżej podczas zamieszania, jakie towarzyszyło próbom zmian w jego strukturze. Rozmawiałem nawet w tej sprawie z prezydentem Kurkiem.

Wiceminister przyjechał do Legnicy na zaproszenie posła Ryszarda Maraszka, który od dwóch miesięcy jest prezesem Stowarzyszenia Przyjaciół Teatru im. Heleny Modrzejewskiej i lobbinguje na rzecz teatru. Także temu służyła wizyta Rafała Skąpskiego, który dzień wcześniej spotkał się z władzami KHGM-u i namawiał do sponsorowania legnickiej kultury.

- Mam nadzieję, że moje rozmowy odniosą pozytywny skutek - powiedział Rafał Skąpski. -W czasie, kiedy wszystkie obszary aktywności dotyka duży kryzys finansów, może się okazać, że wsparcie dużego biznesu może być zbawienne dla jednostek artystycznych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji