Artykuły

Józef Papkin - superstar

Dużej odwagi trzeba, aby dziś, w rzęsach wszechwładnej telewizji, wystawić "Zemstę" w prowincjonalnym teatrze. "To trzeba umieć mówić, inaczej wychodzi klepanka" - powiedział Jerzy Binczycki w "Gońcu Teatralnym", w dyskusji, która miała odpowiedzieć na pytanie, czy Istnieje coś takiego, jak "styl fredrowski" (wypowiedź tę, obok innych, umieścił dyrektor artystyczny legnickiej sceny Marek Fijewski w teatralnym programie).

Styl fredrowski na pewno istnieje, a Jerzy Binczycki wyjątkowo trafnie go zdefiniował. Granie Fredry wymaga wyjątkowych umiejętności aktorów. Częstokroć kładą go nawet znani i uznani warszawscy aktorzy. Nawet dla nich praca nad komediami Fredry wiąże się z ryzykiem klęski.

Remigiusz Caban wyreżyserował przedstawienie w sposób niemal akademicki. Nic ma w nim żadnych udziwnień (na szczęście), dzięki czemu, pojedynek aktorów z fredrowskim wierszem widzowie mogą obserwować bez żadnych przeszkód. Pojedynki aktorów z tekstem - i pojedynki między sobą.

Jak się można było spodziewać, nie wszyscy wykonawcy sprostali zadaniu, obok wzlotów były dotkliwe upadki. Na słowa uznania bezsprzecznie zasłużyli Zbysław Jankowiak jako Cześnik. Jerzy Przewłocki (Papkin) i Aleksander Bednarski w roli Dyndalskiego. Wszyscy trzej świetnie, z lekkością, mówili wierszem, byli po fredrowsku zabawni, a słynna scena dyktowania listu (w której Papkin piszący testament, co jest inscenizacyjną nowością, jest centralną postacią, równorzędną z Cześnikiem. I Dyndalskim) zagrana została wręcz po mistrzowsku.

Trójce wymienionych ustępowali nieco Krystyna Hebda (Podstolina) i Tadeusz Kamberski (Rejent Mi łezek). Hebda nieraz już pokazała, że znacznie lepsza jest w repertuarze dramatycznym, a Kamberski, choć z wierszem radził sobie dobrze, mnie osobiście zawiódł. Był zbyt poważny, jakby zabrakło mu dystansu do granej przez siebie roli.

Niestety, zawiedli najmłodsi wykonawcy. I Beata Przewłocka (Klara) i Paweł Wiśniewski (Wacław) wiele się jeszcze muszą uczyć, aby grać w komediach Fredry. W .Zemście" wyszła im klepanka. Dwa słowa o rolach drugoplanowych. Zabawny, choć jednostronnie, był Ryszard Chlebuś jako Perełka, a Zbigniew Drozd (Mularz 1) udowodnił, że jak się bardzo chce, to można położyć każdą rolę.

Legnicka "Zemsta" jest w sumę przedstawieniem udanym. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby nic "wpadki" scenograficzne: a to Cześnikowi spod nocnej koszuli wystawały całkiem prywatne spodnie aktora Jankowiaka. a to Klara została przez scenografa ubrana w sweterek będący, jak to powszechnie wiadomo, dwudziestowiecznym wynalazkiem. Nadto jestem przekonany, że Klara idąc na nocną schadzkę z Wacławem, nie mogła być ubrana w "taką" nocna koszulę. Mebli, choć nie z epoki, nic będę się czepiał. W kryzysie na nowy ich garnitur teatru pewnie nie stać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji