Artykuły

Trzy śluby i ani jednego trupa

W sobotni wieczór na parkingu przed gorzowskim teatrem samochody stały ścieśnione, jak ciastka w pudelku. To premiera sztuki Carlo Goldoniego "Sługa dwóch panów" - zgromadziła tak liczną widownią.

Premierowe przedstawienia mają to do siebie, że gromadzą także widzów bywających w teatrze przede wszystkim z chęci pokazania się. To należy do dobrego tonu.

Przypuszczam, że znaczna część publiczności po tej premierze nie spodziewała się niczego rewelacyjnego. Atmosferę pewnej nieufności do przed stawienia można było wyczuć jeszcze przez pierwsze minuty spektaklu. Dlatego też wielką niespodzianką było widowisko, które przygotowali gorzowscy aktorzy. To co się działo na scenie, grę aktorów, ruch sceniczny, choreografię, można określić jednym słowem: profesjonalizm.

Bohaterem spektaklu jest przebiegły sługa Trufaldino (po mistrzowsku grany przez Wojciecha Przybosia), który wykorzystując sposobność, zatrudnia się jednocześnie jako sługa u dwóch panów. Sprzeczne polecenia wydawane przez pracodawców, intrygi i komiczne zdarzenia są głównymi wątkami spektaklu. Lecz Goldoni nie tylko na tych wątkach oparł treść sztuki. Kobieta w przebraniu mężczyzny, jej ukochany oskarżony o zabójstwo. zazdrosny narzeczony, przebiegły ojciec, panna o niezbyt kryształowym charakterze - to postacie, które w sztuce wprowadzają wiele humoru. Dużo w tym zamieszania, omyłek, sytuacji pozornie bez wyjścia, skomplikowanych problemów, które ostatecznie szczęśliwie dają się rozwikłać. Zwycięża miłość. Wszyscy się cieszą, bo nie było ani jednego trupa, a są aż trzy śluby.

Publiczność od początku reagowała salwami śmiechu na zabawne dialogi i cyrkowe popisy aktorów, najciekawsze fragmenty przerywając brawami.

I tak jak na początku przedstawienia dało się odczuć nieufność publiczności, czy spektakl będzie udany, tak po pierwszym akcie widzowie zajmowali miejsca z obawą, czy i druga jego część będzie równie udana. Oba wy okazały się bezpodstawne - szaleństwa na scenie trwały do końca.

Wyróżniłam odtwórcę głównej roli, ale wszyscy aktorzy grali wspaniale. Te odczucia dzieliła najwyraźniej cala widownia teatru, nagradzając twórców przedstawienia na stojąco. Długie owacje skłoniły do pojawienia się na scenie reżysera i choreografa spektaklu (w jednej osobie) - Leszka Czarnoty.

Wśród wychodzącej z teatru publiczności słychać było opinię. Iż przed stawienie to śmiało można zaprezentował: w teatrze telewizji. Oby cały rok 1992 był dla gorzowskiego teatru również udany, jak premiera "Sługi dwóch panów"!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji