Artykuły

Życie artystyczne Warszawy Otwarcie teatru "Reduta". Dramat Żeromskiego "Ponad śnieg"

Prasa stolicy donosi o otwarciu w Warszawie nowego teatru o nazwie "Reduta", który inicyuje odrębny typ urządzenia, w kierunku estetycznym i technicznym, acz znany z teoryj, acz jednak w praktyce stanowiący u nas zupełną nowość.

Nowożytne prądy na polu teatru jako takiego, a więc architektury, wnętrza. Stosunku widowni do sceny, dekoracyj, oświetlenia, wszystkie te problemu zajmujące od lat zagranicę, znane nam są po większej części jedynie ze słyszenia, z nielicznych artykułów w pismach, oraz bardzo niedostatecznie, z dwóch wystaw teatralnych urządzonych w krótkim odstępie czasu w Warszawie i Krakowie, niemal bezpośrednio przed wojną. Ewolucya we współczesnem przeobrażeniu się pojęć o teatrze, rozpoczyna się od Antoione'a w Paryżu, wprowadzającego organizację sceny, do Reinhardt'a w Berlinie, który początkowo posunął się jeszcze dalej w tym kierunku, szybko jednak odnalazł własną drogę, i to wiodącą na wprost przeciwne krańce, bo bezwzględnego uproszczenia dekoracyj, przez usunięcie kulis i wszelakich rekwizytów, ograniczając się do kombinacyj kilku sześcianów, słupów i stopni, dopełnianych jednobarwnymi kolorami, Anglik Craig modernizuje scenę na korzyść wrażenia czysto estetycznego, wypowiadając się z pogardą przeciw wszelkiej autentyczności, wprowadza nastrojowość, dekoracyę stylizowaną i akordy barwne w zespole tła i kostiumów. Niemiec Fuchs zmienia całą architektonikę wnętrza, budując widownie amfiteatralne oraz t. zw. płytką scenę, bez kulis i kotar, z jednolitym obramieniem, tworzącem ramę dla obrazu teatralnego.

Kilka tych nazwisk, najbardziej znanych, nie wyczerpuje wcale długiego szeregu reformatorów teatru, między którymi spotykamy architektów, malarzy, reżyserów, dyrektorów teatru, filozofów, estetyków i autorów dramatycznych, a każdy z nich ma jakąś myśl opracowaną, szczegół lub całość przebudowy pojęć wartości teatralnych.

Teatr "Reduta", urządzony w Salach Redutowych, od których zapożycza nazwy, zajmuje środek wnętrza skrzydła sal, stanową foyer. Szczegółów dowiadujemy się ze sprawozdania St. Pieńkowskiego w "Gazecie Warszawskiej". Teatr jest maleńki, widownia liczy zaledwie 300 miejsc, krzesła rzędami wznoszą się amfiteatralnie w górę. Scena wzorowana na słynnym teatrze Stanisławskiego w Moskwie, jest bez podniesienia, na równi z poziomem widowni, który to csystem zastosowała również p. Wysocka w swoim teatrze "Studio" prowadzonym w Kijowie przez lata wojny. P. Pieńkowski pisze, że scenę bez podniesienia wynaleziono na tej podstawie, iż ta jakoby zbliża widzów do aktora, "wciąga widza bezpośrednio na scenę". W rozumowaniu tem tkwi przesłanka, że wzniesienie sceny oddziela i oddala widza od pełnych wzniesień artystycznych. Ale jest to przesłanka fałszywa - jak słusznie zauważa w w dalszym ciągu p. P. "Środkiem mechanicznym nie osiąga się skutków duchowych". (Chociaż środki te mogą im w znacznej mierze pomagać lub przeszkadzać). "Pani Solska, grając na scenie wzniesionej, porywa widza i wciąga go na scenę talentem swoim i grą, pełną duszy czującej, Aktor bez kultury i talentu odepchnie widza od najniższej sceny z pierwszego rzędu krzeseł, precz na galeryę obojętności lub niesmaku. Jeżeli jakie względy mogą odgrywać rolę w budowaniu sceny niższej lub wyższej, to tylko względy plastyczne, malarskie. Otóż wymagania malarskie zawsze opowiedzą się za wzniesieniem sceny - aby tu jako obraz malarski - miało swoje wszechstronne obramowanie i odpowiedni stosunek do oczu widowni.

Nie przesądzając sprawy z daleka, uznać należy, że każdy eksperyment trzeba wypróbować bezpośrednim doświadczeniem. W każdym razie jest zasługą kierownictwa teatru, że zaryzykowało i to w naszych trudnych warunkach. Ważniejszym może jeszcze wyrazem reformy jest tu stosunek widowni do sceny, oparty na nowych propozycyach, nieobojętny dla ogólno-artystycznych rezultatów. Względy czysto artystyczne przemawiają mianowicie za tem, żeby w teatrze scena, tj. całość za i przed kulisami, była dostatecznie wielka, widownia zaś możliwie mała. Dotychczas budowano teatry na zasadzie odwrotnej, w czem ważą wiele względy kasowe, a architekci z konieczności musieli się do nich stosować. Obecnie budzi się przeciw temu punktowi widzenia silna reakcya która jednak w praktyce rzadko może być uwzględniana. Teatr "Reduta" zdobył się w tym wypadku na chlubny początek. Małej pojemności widownia pociąga za sobą jako bezpośredni skutek, że każda bardziej wartościowa premiera długi czas może się utrzymać na scenie, dopóki zainteresowanie publiczności wielkiego miasta się nie wyczerpie. Temsamem usuwa się od razu zmora dusząca repertuar i reżysera, dekoratora i aktorów, a autora spychająca na ostatni plan, której miano: "premiera co tydzień".

Na inauguracyjne przedstawienie w "Reducie" wybrano nowy dramat Żeromskiego "Ponad śnieg". Wobec zapowiedzi wystawienia tej sztuki w teatrze krakowskim im. Słowackiego, ograniczyć się należy do zdania sprawy ze stanowiska krytyki warszawskiej, w najogólniejszej, zasadniczej linii. P. Grubiński w "Kuryerze Porannym" kreśli tę linję bardzo zwięźle i przekonywująco. Stwierdzając, że najgenialniejszym polskim lirykiem czasów dzisiejszych jest Stefan Żeromski, że "niczyje zdanie brzmi tkliwiej, niczyja skarga nie rozlega się bardziej przejmująco" - dochodzi do konkluzyi: "Wielki to mistrz, serdecznie pieśni Pieśniarz. Ale nie dramaturg. Nie architekt tragedii. Nawet nie budowniczy powieści. Żeromski umie napisać zachwycający rozdział, nieprawdopodobnie czarowny rozdział po rozdziale, ale nie składa się z tych rozdziałów harmonijna jedność powieściowa, pałac czy spichlerz, świątynia czy stajnia, dobrze zorganizowana, jednemu celowi służąca budowla". A dalej: "Dramat wymaga przedewszystkiem niezmiernie mocnego, prawidłowego kośćca. Możnaby nawet powiedzieć, kusząc się o definicje paradoksalną, że niczego więcej nie wymaga. Że siła piękno i wymowa dramatu to siła i wymowa jego kośćca. Schopenhauer powiada, że łatwiej wybaczamy kobiecie brzydotę twarzy, przy piękności budowy całego ciała, aniżeli na odwrót. To samo da się powiedzieć w dramacie. Pięknością dramatu jest jego budowa. Twórczość Żeromskiego jaśnieje i olśniewa nieskończonymi pięknościami lirycznemi, tej przecież piękności, którą nazywamy pięknością architektoniczną, brak autorowi, więc do napisania dramatu brak mu kardynalnej zasady".

Mimo tego, na ogół dość surowego sądu, na którego główne punkta zgadza się mniej więcej krytyka stolicy, dzieło Żeromskiego, oprócz fascynującego nazwiska autora, musi mieć ponadto zalety myślowe i artystyczne niepośledniej miary, jeżeli co wieczora przyciąga do "Reduty" tłumy publiczności, które nie mogąc znaleźć dla siebie miejsca, wracają nazajutrz.

W każdym razie, zaufanie do wielkiego pisarza, każe oczekiwać wystawienia w Krakowie, zapowiedzianego dzieła autora Sułkowskiego, z rosnącem zainteresowaniem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji