Artykuły

Witkacowski nastrój po podwieczorku

Malwy w ogródku, szczekanie psa, ryczenie krowy. Wydawać by się mogło. że w tej scenerii nic szalonego zdarzyć się nie może. Ale szaleństwo czyha i tylko nić pajęcza dzieli świat rzeczywisty od zaświatów.

W ogródku, na bujanym fotelu siedzi Widmo, spowite w suknię w kolorze krwistej czerwieni. Ono jest przyczyną okropności przyszłych zdarzeń i jest główną postacią dramatu Stanisława Ignacego Witkiewicza "W małym dworku". Nie myślmy jednak, że nastrój horroru przeraża pozostałych bohaterów spektaklu - nie przeraża ich nawet śmierć. Bo Witkacy to makabryczny humor, to metafizyka, szaleństwo i małym ogniem świecąca w ciemności Tajemnica Istnienia.

Fabuła utworu jest pozornie prosta. Ot, zazdrosny mąż Dyapanazy Nibek (rola, grana przez Andrzeja Dziupińsklego) w przypływie zazdrości zabija swą niewierną żonę Anastazję Nibek. w którą wciela się Bożena Pomykała. Ta powraca po śmierci w postaci Widma. Jej ciało nie ma ciężaru, ale jej usta piją kawę i wódkę z rodziną. Powrót z zaświatów jej ziemscy przyjaciele traktują jako rzecz naturalną. Wyjątkiem jest Ignacy Kozdroń (rola. grana przez Tadeusza Dobrowolskiego), który rzeczywiście jest przerażony na widok zjawy. I właśnie on, jedyny reagujący normalnie, jest wyśmiewany i traktowany jako głupiec przez pozostałych bohaterów spektaklu. Warto jeszcze wspomnieć o kuzynie Nibków. Jęzorym Pasiukowskim (w jego postać wciela się Wojciech Przyboś), który - jak przystało na poetę, a raczej grafomana - nie boi się bólu i śmierci, lecz... nudy.

Sztuka "W małym dworku" stawia przed realizatorami trudne zadania. Należy jednak do najczęściej grywanych dramatów Stanisława Ignacego Witkiewicza (prapremiera od była się w Teatrze Miejskim w Toruniu w 1923 roku). Gorzowski spektakl w reżyserii Jacka Pazdro jest udanym przedsięwzięciem teatralnym. Piękna i wymowna jest scenografia Ewy i Wiesława Strebejków. Aktorzy starannie przy gotowali się do przedstawienia, chociaż dało się chwilami zauważyć ich zdenerwowanie i napięcie. A jego przyczyną była publiczność, złożona ostatnio z uczniów gorzowskich szkół. Młodzież ta w czasie spektaklu wędrowała między fotelami, szeleściła papierami i wymieniała między sobą kanapki, a przede wszystkim rozmawiała - i to wcale nie teatralnym szeptem. Jej zachowanie wyraźnie wskazywało na to. że nieczęsto gości w teatrze i nie ma dla tej formy sztuki żadnego szacunku.

Jedną z przyczyn, wywołujących to głośne zachowanie, były efekty dymów teatralnych. Ktoś przedobrzył i oparów było tak dużo, że wypełniły one cały teatr, wywołując kaszel i gwizdy publiczności. W takich warunkach aktorzy mu sieli kontynuować spektakl i trzeba przyznać, że robili to dobrze. Mamy nadzieję, że na kolejnych spektaklach nadmiaru dymów z zaświatów nie będzie i zapraszamy publiczność do "małego, zacisznego, ukrytego w drzewach dworku".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji