Artykuły

Przepióreczka bez klucza

W 1962 roku Irena Byrska, legendarna postać gorzowskiego teatru, wystawiła sztukę Stefana Żeromskiego "Uciekła mi przepióreczka". Ze wspomnień widzów i recenzji wynika, że była to inscenizacja bardzo udana, opracowana w najdrobniejszych szczegółach i sumiennie zagrana przez aktorów.

Po "Przepióreczkę", sztukę obecnie rzadko wystawianą, sięgną! ostatnio Ryszard Major, reżyser i dyrektor gorzowskiej sceny. Niestety, nowa inscenizacja nie powtórzyła dawnego sukcesu.

Sztuka Żeromskiego napisana w 1924 roku mimo podtytułu komedia jest raczej smutna, refleksyjna. Ironicznie przygląda się ludziom dwulicowym, interesownym. Ze znawstwem analizuje ludzkie namiętności: wielkie uczucia i małe romanse. Dużo w tej sztuce też patriotyczno-społecznych idei. Ostatnia kwestia wygłaszana przez głównego bohatera "Do roboty!" - dla nas współczesnych mało istotna, kiedyś odczytywana była jako "słowa testamentu, przekazywane nie przez artystę, lecz Polskę".

Ryszard Major chcąc uwspółcześnić tekst zrezygnował z tego "nurtu społecznikowskiego", skupiając się głównie na intrydze miłosnej. Zainteresowało go też zarozumiałe, profesorskie grono, przyjeżdżające do zapadłej wsi z kagankiem oświaty.

W pierwszych scenach, rozgrywających się przed wiejską szkołą, widzimy więc grupkę mężczyzn pokpiwających sobie z miejscowej księżniczki, sponsorki szkoły. To "stare pudełeczko" - nabija się lingwista grany przez Leszka Perłowskiego. W następnych scenach ci sami mężczyźni będą po rękach całowali egzaltowaną księżniczkę graną przez Beatę Chorążykiewicz i prawili jej komplementy. Zabawny jest też antropolog, w którego postać wcielił się Aleksander Maciejewski, aktor obdarzony silnym, niskim głosem. Antropolog przez cały spektakl powtarza końcówki zwrotów wypowiedzianych przez innych.

Za bardzo przerysowana, karykaturalna, wydaje się postać historyka sztuki, stworzona przez Marka Jędrzejczyka. Gesty i sposób mówienia profesora Zina, są już tak wyeksploatowane przez różne kabarety, że trudno je uznać za ciekawe.

Bohaterami miłosnej historii są: docent Przełęcki, inicjator kursów ludowych, Dorota Smugoniowa, zamężna, wiejska nauczycielka i jej mąż Smugoń. W roli Przełęckiego gościnnie występuje Krzysztof Gordon, aktor Teatru Wybrzeże. W młodą, naiwną nauczycielkę wcieliła się Edyta Milczarek. Pochmurnego, zgorzkniałego, ale pełnego szlachetnych uczuć Smugonia gra Wojciech Deneka.

Najtrudniejsza, najbardziej złożona, jest rola Przełęckiego. Niestety, gdański aktor gra ją małym nakładem sił i emocji, nawet jeśli uznać, że namiętność Przełęckiego wypływa bardziej z egoistycznej fascynacji samym wrażeniem jakie wywarł na kobiecie niż prawdziwej miłości. Być może ten chłód i dystans miał być sposobem na uwspółcześnienie bohatera, okazał się jednak chybiony: liryka dialogów wyparowała ze szczętem, a "miłosne zmagania" wydawały się nie mieć żadnego emocjonalnego powodu.

Spektakl rozczarował też powieleniem reżyserskich pomysłów. Powróciły filmowe zatrzymania obrazów, cięcia oraz korowody postaci, tak dobrze znane z wcześniejszych spektakli Ryszarda Majora, na przykład "Snu nocy letniej" czy "Księżniczki Turandot". Nie zachwyciła też scenografia Ewy Krechowicz: wiejska chata w pierwszym akcie i tkanina z zapisem nutowym tytułowej piosenki w akcie drugim.

Być może siedemdziesięcioletnia "Przepióreczka" nie bardzo pasuje do dzisiejszych czasów, a może pasuje, tylko trzeba poszukać do niej innego klucza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji