Artykuły

Klasyczne miłości

RENATA OCHWAT: Reżyseruje Pan w gorzowskim teatrze "Niebezpieczne związki" Choderlosa de Laclosa w opracowaniu dramaturgicznym Christophera Hamptona. Skąd taki wybór?

PAWEŁ SZUMIEC: Powód jest bardzo prosty, nikt jeszcze nic lepszego dla teatru na podstawie "Niebezpiecznych związków" nie napisał. Mnie się marzy autorska adaptacja tej powieści. Ale póki co opieram się na Hamptonie. Ta adaptacja nie jest doskonała, zresztą jak wszystko na temat "Niebezpiecznych związków", bez względu czy to będzie film, czy spektakl telewizyjny. Oryginał, czyli powieść, jest bowiem absolutnie genialna. I właściwie można się tylko o nią ocierać. Raczej nie da się tego wiernie przenieść na scenę. Ponieważ nie ma nic lepszego niż Hampton, pozwoliłem sobie na taki zabieg adaptacji od adaptacji. W naszym spektaklu będzie spora ilość skrótów. Próbujemy tę adaptację przystosować do dzisiejszego świata. Dość powiedzieć, że wyprowadzamy go trochę poza epokę. Czyli nie będzie kostiumów, nie będzie krynolin i przypudrowanych peruk?

-Nie, nie będzie koafiur. Przeniosłem akcję w lata 20. naszego stulecia. Między innymi dlatego, że jest to ostatnia wielka epoka arystokratyczna. Potwierdzają to filmy, jak choćby "Zmierzch Bogów" Luchino Viscontiego. Z drugiej strony w sensie kostiumu i obyczajów jest to bardzo pojemna epoka. Łatwiej nam się utożsamić z tym, co się działo w latach 20. naszego stulecia niż w wieku XVIII.

Następna rzecz-kostiumowość. Mnie bardzo zależy, żeby na pierwszym planie był aktor. Chcąc zrobić wierną XVIII-wieczną adaptację, silą rzeczy trzeba bardzo głęboko wejść w klimat tej epoki. XVIII-wieczny kostium wymaga określonego sposobu poruszania, a ja chciałem odejść od tego i pokazać sytuacje, jakie mogą się zdarzyć dziś. Czy nie ma Pan wrażenia, że "Niebezpieczne związki" dziś to jednak pewna ramota literacka i publiczność nie dostrzeże tych sytuacji, o których Pan mówi?

- Anachroniczna jest intryga, wątek sensacyjny. Pod intrygą opowiedzianą przez de Laclosa kryją się niewiarygodnie współczesne emocje i zachowania. Czym jest miłość, czym jest zakochanie się, co to jest zdrada, zazdrość - takie pytania ludzie zadają od zawsze i zawsze będą o to pytać. Intryga jest tylko pretekstem do pokazania, czym jest miłość Valmonta do Prezydentowej. Czy możliwa jest taka sytuacja, że kochając jedną kobietę, mężczyzna nagle poznaje drugą i natychmiast wytwarza się uczucie tak silne, że aż trzeba się przed nim bronić. Interesująca jest także sytuacja Markizy, cyniczki bawiącej się ludźmi, manipulującej nimi, rywalizującej z Prezydentową. Przecież to jest rywalizacja dwóch bab. Markiza jest ucieleśnieniem zła, Prezydentowa na początku jest świętoszką, wyznającą zasady wierności mężowi, Bogu. Valmont jest zawieszony pomiędzy tymi dwiema siłami. Pomiędzy złem Markizy a dobrem Prezydentowej. Markiza patrząc na ten niebezpieczny związek Valmonta z Prezydentową, popada w zwykłą, ludzką zazdrość.

Kto zagra w tym spektaklu?

- Valmonta zagra Marek Jędrzejczyk, Markizę - Bożena Perlowska, Prezydentową - Edyta Milczarek. W pozostałych rolach Beata Chorążykiewicz, Alina Choranin, Teresa Lisowska, Anna Łaniewska, Bożena Pomykała, Przemysław Kapsa, Marek Pudełko, Wacław Welski, Maciej Radziwanowicz i Iwona Hauba.

W jaki sposób trafił Pan do Gorzowa?

- Przyjechałem do dyrektora Majora i zaproponowałem trzy tytuły. Ryszard Major zainteresował się "Niebezpiecznymi związkami". A warto tu powiedzieć, że to było moje największe reżyserskie marzenie - wystawić "Związki" we własnej adaptacji.

Co Pan wcześniej reżyserował?

- To będzie moja ósma realizacja. Zrobiłem między innymi "Garbusa" Mrożka, "Zbrodnię z premedytacją" Gomborowicza, autorską adaptację "Odysei". Na szczęście jest tak, że mogę robić to, co chcę. Ciągnie mnie do autorskich spektakli - właśnie niedługo będę robił taki spektakl na podstawie tekstów Norwida. Będzie to dziwny Norwid, bo śmieszny. Plotkują o nas, że po krakowskiej szkole wychodzi się z poczuciem, że jest się Krystianem Lupą albo Mikołajem Grabowskim i dlatego dramaturgia klasyczna jest dla nas za ciasna. Dlatego trzeba się łapać za różnego rodzaju dziwolągi, adaptacje. Ja takiego poczucia nie mam. Mam za to bardzo klasyczne miłości. Chciałby kiedyś zrobić coś Szekspira - nikt nic większego od tego pana nie napisał i nikt nie jest bardziej współczesny od niego dziś.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji