Cierpienie widza
"Pathe mathos" po grecku znaczy "cierpienie (jest) nauczycielem". Cała Biblia - księgi Starego i Nowego Testamentu - daje tego przykład najlepszy. Począwszy od Ewy, która "w bólach i cierpieniu rodziła", przez Hioba, niewolę babilońską, aż po dzieje Chrystusa - ból i cierpienie są nauczycielami. I, biorąc pod uwagę ogromne znaczenie Biblii, leżą u podstaw naszej kultury.
I do tego właśnie źródła odwołują się twórcy przedstawienia Patmos -scenograf Marcin Jarnuszkiewicz i aktor Roman Woźniak. W swoim autorskim spektaklu w 12 biblijnych obrazach (Początek, Raj, Rodzica, Sodoma, Bicie Zwierząt, Ofiara, Ryba, Arka, Exodus, Gondola, Krzyż, Patmos) pokazują drogę ludzi przez cierpienie, ich życie z cierpieniem. Cierpieniem, które doświadcza wybranych i zwykłych ludzi. Cierpieniem, które chociaż okrutne, ma także moc nauczającą, oczyszczającą, zbawienną.
Scenografia, jak zwykle u Jarnuszkiewicza, stanowi podstawę przedstawienia, jego szkielet. Na niej zbudowana jest filozoficzna osnowa sztuki. Można wręcz odnieść wrażenie, że dla zaprezentowania wspaniałej scenografii stworzono spektakl.
A jednak, mimo dobrego pomysłu i doskonałej inscenizacji, spektakl jest - wedle mnie - nieudany. Decyduje o tym maniera, w jakiej sztuka została wystawiona. Nieznośna powolność działania, jeszcze na początku intrygująca, potem już tylko irytująca, miała chyba w założeniu zwrócić uwagę widzów na wagę i głębię tematu. I widz próbuje się zastanawiać, ale ile można... W efekcie proste, jasne i przez to uniwersalne przesłanie, które mogło być siłą i atrakcją przedstawienia, tonie w rozdmuchanej pustce. Spektakl zagrany w normalnym tempie trwałby 30-40 minut i mógłby być sukcesem, rozciągnięty do 2 godzin po prostu nuży. Przyspieszenie ma też swoje dobre strony...