Artykuły

Wygrałem trzy życia

- Leżąc w szpitalu, w sali pooperacyjnej, namówiłem przyjaciół artystów, żeby napisali muzykę do miłosnych wierszy Władysława Broniewskiego. Na ich podstawie przygotuję widowisko "Bar pod zdechłym psem". To praca terapeutyczna, wierzę, że przyspieszy mój powrót do zdrowia - mówi aktor KRZYSZTOF KOLBERGER.

Bał się Pan przed tą ostatnią operacją, że może się nie udać?

- Nie miałem na to czasu. Przed operacją kończyłem podkładać głos w filmie o Janie Pawle II. Udzieliłem wywiadu rzeki jednemu z wydawnictw. Nie chciałem zostawiać żadnych niedokończonych spraw na wypadek, gdyby operacja się nie udała.

Ale udała się. Lekarze nakazali Panu dużo wypoczywać. Tymczasem Pan już pracuje.

- Leżąc w szpitalu, w sali pooperacyjnej, namówiłem przyjaciół artystów, żeby napisali muzykę do miłosnych wierszy Władysława Broniewskiego. Na ich podstawie przygotuję widowisko "Bar pod zdechłym psem". To praca terapeutyczna, wierzę, że przyspieszy mój powrót do zdrowia. W poezji Broniewskiego odkrywam, jaki jest sens życia. Po co żyjemy i dla kogo.

Od szesnastu lat walczy Pan z nowotworem. Do tego dokucza Panu cukrzyca. Całkiem niedawno wyszedł Pan ze szpitala po trudnym zabiegu. Jakim cudem znajduje Pan jeszcze siłę, by pracować i myśleć o poezji?

- Pracuję, spotykam się z ludźmi. W ten sposób zapominam o chorobie. Odpoczywam psychicznie. Ludzie uciekają od choroby, śmierci. To normalne. Ale trzeba się nauczyć z nimi żyć. Nie wolno się izolować. Chorzy na raka muszą się czuć potrzebni. Nie traktujmy tej choroby jak wyrok śmierci, lecz jak wyzwanie. Trzeba się zaprzeć, nie załamywać. Ludzie, nie dajcie się tej podłej chorobie!

Nie przyjmuje Pan do wiadomości, że może przegrać z chorobą?

- Nie przyjmuję. Chociaż dobrze wiem, że każdy kolejny miesiąc jest dla mnie darem losu. Przeszedłem trzy bardzo ciężkie operacje i wygrałem już trzy życia, jak na loterii. Nigdy się nie poddam, bo mam dla kogo żyć.

Ma Pan na myśli najbliższych, rodzinę?

- To osoby, które bardzo kocham. Muszę pomagać im finansowo. Muszę też utrzymać dom, płacić rachunki, ubezpieczenie. Dopóki jestem w stanie pracować, chcę radzić sobie sam.

Nie chce Pan, żeby się nad Panem litowano?

- Chorym na raka nie wolno egoistycznie podchodzić do choroby. Jeśli chorzy oczekują wielkiej miłości ze strony innych, stają się męczący. Żyję więc normalnie, chociaż z pewnymi utrudnieniami. Np. mam starannie opracowaną dietę, której muszę przestrzegać. Codziennie, z zegarkiem w ręce.

Stał się więc Pan niewolnikiem dietetyka?

- Żyję na mące orkiszowej. Codziennie dzwonię do pani doktor i podaję jej poziom cukru. A ona mi mówi, co dzisiaj wolno mi zjeść. To zalecenia po ostatniej operacji. Ale jeśli dietę uda się wpisać w codzienny rytm dnia, to przestaje być ona taka męcząca. Wszystko da się zorganizować.

Rodzina tak poukładała sobie życie, by służyć Panu pomocą?

- Różnie. Córka Julia odwiedza mnie, gdy tylko ma czas. Pomaga mi przygotowywać posiłki i opowiada o swoich sprawach. Piecze ciasta. Moja choroba bardzo nas do siebie zbliżyła. Przed ostatnią operacją zabrałem Julię w swoje rodzinne strony, do Gdańska. Później, gdy byłem w szpitalu, pewnego dnia przyszła do mnie i przeczytała mi "Dzieci z Bullerbyn". Wróciły wspomnienia z dzieciństwa, mojego i jej. Dobrze nam zrobiła ta moja choroba. Wiele zrozumiałem.

Na przykład to, że Julia nie jest już małą dziewczynką?

- Dzisiejszej młodzieży nie jest łatwo. Julia jest samodzielna, nie chce robić kariery na moim nazwisku. Studiowała we Francji. Dwa lata temu zdała na reżyserię. Wzrusza się ludzkim nieszczęściem. Kręci film dokumentalny o niepełnosprawnym rodzeństwie. Ma swoje życie. Dlatego nie spotykamy się tak często, jak bym tego chciał...

Kiedy znowu zobaczymy Pana na scenie?

- Premierę "Baru pod zdechłym psem" planuję na grudzień. Biorę się do pracy, bo czasu zostało mało.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji