"Zemsta", czyli nasze polskie sprawy
- Myślę, że zaproponowano mi przygotowanie inscenizacji "Zemsty", bym na pokazane w niej nasze polskie sprawy spojrzał z innej perspektywy, z dystansu, który jest mi właściwy z racji mojej dwukulturowości - z Redbadem Klynstrą-Komarnickim rozmawia Jolanta Gajda-Zadworna w tygodniku Sieci.
Mocium panie, "Zemsta" to nie lada wyzwanie. Pan je podjął, dlaczego właśnie teraz?
Redbad Klynstra-Komarnicki: Dramat hrabiego Fredry pojawia się na scenie najczęściej w czasach, gdy napięcie społeczne rośnie. Można powiedzieć, że dla kolejnych pokoleń jest i lustrem, i swoistym wentylem bezpieczeństwa. Myślę, że zaproponowano mi przygotowanie inscenizacji "Zemsty", bym na pokazane w niej nasze polskie sprawy spojrzał z innej perspektywy, z dystansu, który jest mi właściwy z racji mojej dwukulturowości.
I postawił pan na scenie mur. Co z tego wynikło?
- W czasie tworzenia spektaklu podczas prób okazało się, że być może podział, który dziś się dokonuje, nie przebiega między prawą a lewą stroną, a odgradza pokolenia. Młode, zawodowo aktywne roczniki nie do końca rozumieją, z czego wynika spór ich rodziców i dziadków; a nawet jeśli rozumieją jego przyczyny, chcieliby włączyć się w decydowanie. Mają poczucie, że gdyby - obdarzeni zaufaniem starszych - zaczęli rządzić, nastąpiłaby zgoda.
Wacław i Klara wchodzą do pierwszego rzędu?
- Przede wszystkim Klara. W naszej inscenizacji jest potencjalną przyszłą liderką.
Kogo zobaczymy w ikonicznych rolach i scenach?
- Cześnika gra Michał Czernecki, Rejenta - Grzegorz Mielczarek, Podstolinę - Ewa Konstancja Bułhak, Papkina - Rafał Zawierucha, Wacława - Marcin Stępniak. Po raz pierwszy na ekranie zobaczymy Alicję Karluk jako Klarę. Premiera: 23 marca o godz. 21 w TVP1.