Artykuły

Z TEATRU. TEATR BAGATELA. Czarodziejka

Krotochwila w 3 sktach M. Fijałkowskiego.

Szczery, młody, pogodny, uśmiechnięty a przedewszystkiem niezwykle utalentowany, obdarzony instynktem scenicznym, słowem - urodzony autor dramatyczny, właściwie komedjopisarz (tym razem, wyborny krotofilista), twórca "Gorącej krwi" "Pana posła",komedjii o istotnie wybitnej wartości artystycznej o podłożu społecznem, M. Fijałkowski, wystąpił wczoraj w teatrze Bagatela z groteską p. t. "Czarodziejka". Groteska jest swojska, karykatura wolna od przesady, ale bywa i pełna dosadnych rysów, przeniesionych a natury na scenę, echo jakby klasycznego "Geldhaba" i rodzajowego "Złotego cielca", typ świetnie uchwycony przez Fertnera i "con amore" wycieniowany przez znakomitego artystę, postać żydka nowoczesnego, który się dorobił na operacjach finansowych fortuny i zapragnął zostać obywatelem ziemskim, kupił majątek z wolnej ręki, czy na licytacji i spędza lato, jako dziedzic, na wsi. Sprawia mu to ogromną satysfakcję, gdy z werandy zagląda do parku lub spaceruje po polach, zadowolony, że pszenica się kłosi i że na łące jest tak zielono, jak nie przymierzając, według wyrażenia jego małżonki - w jego głowie. Pan dziedzic jest trochę wykpiwany przez dawną służbę dworską, ale dziedzic Feiman nic sobie z tego nie robi, zadzierając nosa do góry. Ma też ochotę - iluż ma taką samą zrozumiała ambicję - wydania jedynaczki, Żanetki za kogoś z dobrej sfery. Panienka zaś, wyrobiona i doświadczona flirciarka, która próbowała siły swych pocałunków nie w jednej okazji, w różnych podróżach de zagranicznych badów - każe się i obecnie całować namiętnie i często.

Wpadł jej w oczko pewien młody hrabia polski, który się zgrał w Moncie i zwrócił uwagę na zalotną bankierównę. Byłaby ona nie od tego, aby oddać rączkę hrabiemu, ale ten gdzieś przepadł, długo się nie pokazywał, znalazł się inny kandydat, kolega hrabiego-i ten został narzeczonym Żanetki, Trochę niewyraźnie przedstawia się usposobienie młodzieńca, który zbyt szybko ulega urokowi "Czarodziejki", zjawiającej się niespodzianie we dworze i grą na fortepianie, oraz serdecznem słowem życzliwości chwyta go za serce, i bierze je w swe posiadanie.

Ale nie chodzi tu o uzasadnienie psychologiczne, tylko o zręczne rozwiązanie zwikłania, co co się też z jak najlepszym wynikiem autorowi udaje.

Narzeczony, pociągnięty w inną stronę, zrzeka się swych praw do ręki Żanetki na rzecz hrabiego, a sam pada na kolana przed "Czarodziejką". Dwie pary młode idą do sali stołowej, gdzie gościa wypiją zdrowie ziemianina Feimana jego żony i córeczki, która zdobywa tytuł hrabiny.

Powszechne zadowolenie panuje na scenie, wśród bohaterów "Czarodziejki", a ze sceny przenosi się na salę, z której w ciągu całego wieczoru śmiech rozlega się ustawicznie, często wybucha głośno i towarzyszy grotesce stało od początku do końca. Po każdym akcie słychać częste oklaski, sympatyczny autor wywoływany serdecznie musi się ukazywać kilkakrotnie na scenie, co mu daje sposobność nietylko dziękowania widzom za przejęcie, ale i artystom za grę lekką, dowcipną, swobodną.

Bohaterem wieczoru był, naturalnie, Fertner, niewyczerpany w swych pomysłach komicznych, najbarwniejszy i najplastyczniejszy w grotesce rozbawiony i siejący zabawę. Był tak paradnym "ziemianinem", miał tyle fantazji w konceptach i oryginalnych szczegółach roli, że ani na chwilę nie przestał zajmować sobą. Groteska jego była żywa, komiczna bez szarży, schwytana na gorącym uczynku, jowjalna i peina prostoty w karykaturze.

Obok Fertnera, który ogniskował w sobie główną uwagę widzów i ich sympatię bez zastrzeżeń, dowody uznania ze strony publiczności zbierali i inni artyści. P. Bellina, jako bohaterka tytułowa, istotnie czarowała wdziękiem osobistym, naturalnością gry i świeżością uczucia. Rójka niewielka, prawie epizodyczna, dzięki tej interpretacji nabrała znaczenia i należytej wypukłości.

Bardzo dobrą Żanetą była p. Zarzycka. Dała dobitną sylwetkę lubiącej flirt panny bankierówny i rozwinęła niemało charakterystycznej kokieterii. Groteska p. Baumanowej była zabawna w granicach artystycznych.

Dwóch młodych konkurentów grali p. Macherski z dobrze uchwyconą parodją krotochwilowego hrabiego i p. Staszewski, aktor rozpoczynający swój zawód z dodatniemi warunkami; scenicznemi, ale jeszcze surowy. Może się jednak wyrobić.

Reżyserja p. Gasińskiego bardzo szczęśliwa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji