Artykuły

Płock. Modernizacja Szaniawskiego opóźniona

Przesunął się termin zakończenia przebudowy, modernizacji i remontu budynku płockiego teatru [na zdjęciu - projekt]. Już wiadomo, że nie będzie to jesień tego roku, ale prawdopodobnie wiosna 2007. Zmiana spowodowana została późniejszym niż przewidywano otrzymaniem pozwolenia na rozbudowę.

O konieczności modernizacji mówiło się w teatrze od kilku lat. Stan techniczny budynku był katastrofalny, co potwierdziły ekspertyzy kilku niezależnych firm. Gdy wykonawcy robót (Vectra i inwestor zastępczy firma Budoplan) rozpoczęły remont elewacji wschodniej i zachodniej (na to były wcześniejsze pozwolenia) okazało się, że budynek wymaga poważnych rozbiórek, zastąpienia istniejących elementów innymi.

Nowy teatr ma być funkcjonalny i spełniać wszystkie wymogi nowoczesnej instytucji artystycznej. Główna scena zostanie pogłębiona o sześć metrów. Powstanie orchestron, przy czym ilość miejsc na widowni nie zmniejszy się. Widownia natomiast będzie przebudowana na amfiteatralną - geometryczną. Będą zapadnie z prawdziwego zdarzenia. Wcześniej, czterej techniczni wyciągali zasuwki / podłogi, na tym stawał aktor i oni go na rękach opuszczali. Dyrektor Mokrowiecki długo będzie pamiętał historię, jaka mu się przydarzyła, gdy w "Balladynie" miał zastąpić w roli Grabca chorego kolegę, lżejszego o trzydzieści kilo. Nie zrobiono próby, a w tekście Grabiec zapada się i w tym miejscu wyrasta wierzba. Spadł wtedy dwa metry w dół, ponieważ pracownicy techniczni nie utrzymali ciężaru. Teraz aktor będzie podnoszony przy pomocy mechanizmu.

- Projekt przebudowy powstawał pod nasze propozycje, warunki i wreszcie marzenia - mówi dyrektor Marek Mokrowiecki. - Teatr będzie miał dwie sceny i tak zwaną izbę pamięci tam, gdzie było piekiełko - mała scena. Bardzo chciałem ją zachować ze względu na piękną tradycję. Tam powstało sporo ważnych przedstawień nie tylko za mojej dyrekcji. Chcemy tam zrobić rodzaj muzeum teatralnego - salkę spotkań widza z aktorem.

Przechodzący obok budynku teatru płocczanie nie widzą jeszcze efektów przebudowy. Budowlańcy są innego zdania. Już została wymieniona cała infrastruktura wodnokanalizacyjna.

Zbudowana przed 30 laty powodowała zacieki. Trzeba też byto wymienić kaloryfery z epoki gierkowskiej i całą instalację świetlną. Będzie nowy osprzęt elektro-akustyczny obsługujący scenę, który musi spełniać obecne normy. W projekcie jest klimatyzacja na obu scenach, dużej i kameralnej. Z nowości odnotować trzeba niewielkie wprawdzie, ale ważne, profesjonalne studio nagrań dla potrzeb teatru z pełnym wyposażeniem. Scena otrzyma też kilka tak zwanych inteligentnych reflektorów, sterowanych z kabiny elektryka przy pomocy komputera.

Hitem będzie scena obrotowa o średnicy ośmiu metrów, rodzaj zaczarowanego kola, które jest nakładane na główną scenę, jak tort. Jej montaż trwa około dwóch godzin, jest uruchomiana elektrycznie. - Byłem przywiązany do tego starego budynku bardzo. Spędziłem tu kilkanaście lat, ale gmach był budowany nie jako teatr, lecz dom kultury. Brakowało mi jednej rzeczy, do której się przyzwyczaiłem reżyserując sztuki, brakowało mi nadscenia. Teraz na dachu sceny powstanie wysoka konstrukcja, w języku teatralnym zwana kominem, gdzie będzie chowana dekoracja. Widz być może tego nie dostrzega, ale w ułamku sekundy zjeżdża jedna dekoracja, wjeżdża druga. Do tej pory trzeba było ją nosić i przykręcać. Teatralny akustyk otrzyma również sprzęt najnowszej generacji - nowoczesną nastawnię komputerową - poinformował dyrektor Mokrowiecki.

O nowym sezonie i premierach można tylko pomarzyć. Zaczynają się już natomiast próby wznowieniowe do ubiegłorocznych spektakli, które teatr będzie grał korzystając z gościnnej siedziby Dzieci Płocka i sali koncertowej w płockiej Szkole Muzycznej. Dyrektor nie wyklucza rzeczy nowych w repertuarze, które można będzie grać w objazdach. Dla wszystkich pracowników teatru - zespołu artystycznego, technicznego i administracji przedłużająca się przebudowa i modernizacja płockiej sceny nie jest rzeczą łatwą. Każdy z nich chciałby już być na swoim miejscu, sprawdzać nowe warunki, mieć publiczność.

- Siedzę tu od rana do nocy. Nie narzekam. Ta przebudowa mnie kręci. Budowlańcy mówią, że się czepiam, bo ciągle wpadają mi do głowy różne pomysły, jak przed premierą. Na pewno zrobiłem trochę błędów. Nie ogarnę wszystkiego. Bardzo dużo pomaga mi scenograf Marian Fiszer, podpowiadając pewne rozwiązania dotyczące wnętrz.

Marek Mokrowiecki - jednocześnie dyrektor naczelny i artystyczny - nie przypuszczał, że przyjdzie mu się zmierzyć nie z materią tekstu dramatycznego, lecz kosztorysem albo parametrami użytkowo-funkcjonalnymi budynku. Gdy pytają go, gdzie spędzał urlop, odpowiada, że na malcie. Nie mieszał jej co prawda, ale doglądał. Budowlańcy wiedzą, że to rodzaj zaprawy murarskiej, nie mającej nic wspólnego z malowniczą wyspą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji