Teatr Mały. "Niuta"
komedja w 3 aktach Feliksa Dörnera i St. Romana Lewandowskiego
Znowu jedna z tysiącznych historji upadłej dziewczyny, w której zakochał się na zabój miody i szlachetny młodzieniec i pragnie ją wyciągnąć z błota. Temat powtarzający się niezliczone razy w przeróżnych dramatach, komedjach i farsach autorów całego świata, posłużył spółce literackiej pp. Dermanowi i znanemu artyście rzeźbiarzowi, Romanowi Lewandowskiemu do napisania bardzo wesołej, pikantnej i zuchwałej w cynizmie komedji p. t. "Niuta".
Sztuka napisana z nadzwyczajną werwą i rozmachem, zwłaszcza w dwóch pierwszych aktach często zbyt jaskrawie, ale żywo i obfitująca w mnóstwo dobrych konceptów ciętej satyry i swobodnego ruchu, podobała się bardzo i ma zapewnione powodzenie, zwłaszcza, że graną była doskonale przez artystów teatru Gawalewicza. Umiano jej nadać odpowiedni koloryt i wlać w nią życie prawdziwe tego zgniłego śro dowiska, jakie autorowie przedstawili na scenie.
Panna Dulembianka była żywą jak iskra, grała z humorem i urozmaiciła swoją rolę mnóstwem wybornych szczegółów, świadczących o prawdziwym talencie młodej artystki. Pani Sulima, jakkolwiek nie zupełnie odpowiednią miała dla siebie rolę, stworzyła dobry typ z Niuty, grała z przejęciem i zdobyła huczne oklaski. Przepyszną mamą, handlującą córkami, była p. Bartoszewska, arcyzabawną kucharką p. Czarnecka, jedna z najwięcej utalentowanych charakterystycznych artystek w teatrze Małym. Dwie inne role kobiece miały odpowiedne przedstawicielki w p. Rutkowskiej i Trzcińskiej. P. Mielnicki bawił doskonale swoim humorem i groteskową figurą, nie szarżując ani na chwilę; - pięknie, z wielkim zasobem prawdziwego uczucia, bez patosu i naturalnie grał p. Kuncewicz rolę zakochanego młodzieńca, rozwijając, zwłaszcza w akcie trzecim, wiele zapału i szczerości; - p. Szarski zaznaczył w swej grze znowu postęp, zapowiadający mu wybitniejsze stanowisko na scenie. Sala była pełna.