Artykuły

Teatr Mały. "Dzik",

sztuka w 3-ch aktach Maurycego Soulié, tłomaczona z rękopisu francuskiego przez Józefa Kassa.

Pan Soulie zasiadł pewnego dnia przy biurku z zamiarem napisania sztuki. Wiedział, że psychologiem jest kiepskim, nie łudził się również, że wniknąć w głąb dusz ludzkich nie potrafi, by z ich mrocznych przepaści wydobyć na światło kinkietów tragedje ludzką,-zaczął tedy kombinować... "Co tu napisać?" - dręczyło go coraz bardziej pytanie w miarę zbliżania się nowego sezonu teatralnego, na który dał sobie sło wo coś wykończyć.

Naraz wykrzyknął: Eureka! bo znalazł, a raczej wziął na kowadło pisarskie stary, oklepany temat: trójkąt małżeński i-począł kuć... "Tytuł-pomyślał sobie-będzie "dzik": niech się mój bohater rzuca. Fernanda Beauvoisin uczynię posiadaczem młodej, ładnej żony, no i przystojnego przyjaciela, Henryka Loizel. Dzieci nie będą mieli (oczywiście, autor, jako francuz ma na myśli Ferdynanda i Magdalenę). Po niejakim czasie, Henryk, korzystając z miłości Magdaleny, uszczęśliwi Fernanda dzieckiem, poczem na rozkaz Magdaleny wyjedzie na sześć lat!

Akt pierwszy skończony.

W drugim akcie powróci Henryk po sześciu latach i zastanie siedmioletniego Janka, syna Fernanda ze stosunku swego z żoną przyjaciela. Teraz trzeba przekonać naiwnego pseudoojca, że Janek nie jest jego dzieckiem. Sęk! Jest wyjście: dziecko zasłabnie, zjawi się doktór i w obecności Fernanda zwróci się do Henryka, rażąco podobnego do Janka, z zapewnieniem, że zdrowiu syna jego nie grozi żadne niebezpieczeństwo! (Jakżeby się ucieszył rotmistrz ze strindbergowskiego "Ojca", gdyby spotkał takiego doktora, jakim jest Gauchois!). Po wyjściu doktora będzie efektowna scena między... ojcami i matką i prawda jak oliwa na wierzch wypłynie!

No, a teraz co zrobić z zakończeniem?! Pan Soulie siedzi bezradny, mózg za wzięcie pracuje... Jak zakończyć tę sztukę? Strzelanina? Jest wprawdzie głośną, ale to stare! Wyjazd kochanków? - głupie i również stare! Akt trzeci musi usprawiedliwić tytuł sztuki. Jest! Nowe i oryginalne zakończenie. Fernand zostawi żonę i dziecko jej u swojej teściowej, sam zaś, jako "dzik" rzuci się z przyjacielem w głąb... Ameryki i nigdy nie wrócą do Europy!" Pan Soulie odetchnął i uśmiechnął się. Robota skończona*.

Coprawda, zamiast ludzi przesuwają się po scenie papierowe postacie, a zamiast tragedji dusz - widzimy duszną tragedję ubóstwa twórczego. Odegrano "sztu(cz)kę" na ogół starannie. P. Adwentowicz siłą swego talentu nadał bezdusznej, papierowej postaci Fernanda rysy żywego człowieka. P. Weychert był przyjacielem Fernanda, p. Duninówna żoną Fernanda i t. d. i t. d. Wystawiono "Dzika" starannie.

* Nr 24 naszego wydawnictwa drukowaliśmy fragment z I aktu "Dzika"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji