Artykuły

Teatr Mały. "Piekielnica"

dramat kawalerski Henryka Tovotego, przełożył z niemieckiego J. Ostoja-Sulnicki

Autor sobotniej premiery, zaliczany do najzdolniejszych przedstawicieli "Młodych Niemiec", jest bezwątpienia ciekawszym nowelistą i powieściopisarzem, aniżeli dramaturgiem. To też jego "Piekielnica" (a może z najsłabszym utworem zapoznał nas p. Sulnicki?) nosi na sobie wybitne cechy faktury powieściowej, swą drobiazgowością nuży przez dwa długie akty, budząc widza z drzemki dopiero z początkiem trzeciego, w którym rozgrywa się właściwy dramat miłosny dwóch biegunowo sobie przeciwnych usposobień i charakterów.

Treść utworu, p. H. Tovotego dość banalna. Histeryczna Marja Ossipow, znudzona życiem, szuka w chwili rozterki duchowej ukojenia dla swych starganych nerwów w głębi stawu, z którego wydobywa ją, z narażeniem własnego życia, młody, spokojnego, zrównoważonego usposobienia asesor sądowy, Jan Blankenburg. Umieszcza Marję w szpitalu, gdzie powoli młoda i urodziwa desperatka odzyskuje nietylko zdrowie, ale natchniona wiarą w przyszłość przez siostrę miłosierdzia, opiekującą się nią stale, zmienia chwilowo swój pogląd na życie. Jan odwiedza coraz częściej Marję w szpitalu. Następstwem tych odwiedzin jest stosunek erotyczny, tak zwany miłością. Jan i Marja kochają się wzajemnie (autorom trzeba wierzyć na słowo!), aczkolwiek się wzajemnie odczuć ani zrozumieć nie potrafią.

Po wyjściu ze szpitala, Marja dalej pozostaje chorą duchowo istotą, zdobywając się na coraz to nowe wybuchy histeryi, które cierpliwego i spokojnego Jana wyprowadzają w końcu z równowagi. Zakochany Jan nietylko kwituje z miłości Maryi, lecz nie mogąc już dłużej znieść udręczeń dzikiej, nieokiełzanej "towarzyszki" życia, decyduje się ją raz na zawsze porzucić. Zamiar ten spostrzega Marja i w chwi li furji nożem przebija pierś Jana. Ot i wszystko.

Pominąwszy wadliwą budowę sztuki i nużące długie djalogi, stwierdzić trzeba, że nie udało się autorowi nadać postaci Marji cech figury na wskroś dramatycznej. Również zawiodły go siły, gdy zapragnął "upstrzyć" rozwlekłą swą sztukę długiemi próbami humoru, jak ołów ciężkiego. Sobotnia premjera posiadała tę atoli zaletę, że pozwoliła nam po raz pierwszy ujrzeć p. Wandę Jarszewską w dużej, odpowiedzialnej roli.

Dwa pierwsze akty, przeładowane drobiazgami, wypadły (nie z winy artystki) blado, za to w trzecim p. Jarszewska, wniknąwszy w postać histerycznej Marji, wykazała szczery talent, nie pozbawiony głębi i liryzmu. Umiar i szlachetność w traktowaniu swej roli, silne akcenty dramatyczne obok ładnej, wyraźnej wymowy, wróżą młodej artystce świetną przyszłość.

Ślicznie zagrał p. Adwentowicz rolę Jana, zdobywając się w trzecim akcie na silne akcenty dramatyczne. Jedynie w końcowej scenie, płaczem swym nerwowym przypominał nam Oswalda z "Upiorów". Wiele humoru posiada p. Czarnecka w roli gospodyni pokojów umeblowanych. W dalszej obsadzie udział przyjmowali pp.: Staszkowska, Rutkowska, Janecka, Czeremużyńska oraz pp : Orliński i Kiernicki. Reżyserja i wystawa staranne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji